piątek, 26 czerwca 2015

Jak znaleźć punkt F?


Znajomi śmiali się z Ciebie, że nie istniejesz, ponieważ nie masz fejsa? Potulnie więc założyłeś portal społecznościowy, aby mieć jakikolwiek (ilościowy, nie jakościowy) kontakt ze światem. Musisz jednak zadać sobie zajebiście ważne pytania - czy często dodajesz posty na swoją tablicę?

Nie? Houston... nie istniejesz. Czasem wydaję mi się, że spędzam ze swoimi znajomymi 365 dni w roku. Widząc, co wrzucają na fejsa, nie muszę dociekać co u nich słychać... Długo niewidziana koleżanka? Termin przestaje obowiązywać w moim słowniku. Wystarczy wejść na jej "walla", aby tęsknota zamieniła się w oczywistość. Posty wrzucane informują nas o każdym momencie z życia. Co kieruje osobą, która posuwa się o taki ekshibicjonizm? Czy bez dodania postu, nie przeżyje w pełni wyjątkowości zdarzenia? Rozumiem, że można pochwalić się fantazyjnie przygotowanym posiłkiem... Ale czy jego konsumpcja musi być uwieczniona zdjęciem? Mam ochotę krzyknąć "Spokojnie, zjedz sobie, internet poczeka!". Rozumiem, że można dodać zdjęcie zjawiskowego budynku... Ale czy jest to konieczne natychmiast przed wyprawą? Szkoda, że nie płacimy za czas zwiedzania danego obiektu. Niektórzy mogliby zostawić na później wybór odpowiedniego filterka.




Jakiś czas temu na Facebook'u  pojawiła się kolejna ekscytująca możliwość... Dodając post, od razu możesz poinformować swoich znajomych o emocjach, jakie towarzyszą Ci w związku z przeżywaną sytuacją. Czujesz się zniesmaczony? Poinformuj o tym! Czujesz się szczęśliwy? No, wal śmiało! Ale co znaczy, gdy czujesz się niepełny...? Może chciałeś wykonać zdjęcie swojego lunchu i jedzenie zdążyło wystygnąć? To o to chodzi? Czy wtedy już czułbyś się nieszczęśliwy?

Użytkownicy dodają coraz więcej postów, uważając że bez tego nie istnieją... Czy odwiedzasz często osoby, które nie mają zdjęcia profilowego, a ich ostatnią facebook'owa aktywnością jest data urodzenia? Im więcej ktoś dodaje, tym albo zaczyna nas fascynować, albo denerować. Wtedy właśnie pojawia się hejt powszedni, który mogliście zauważyć powyżej.

Cieszę się jednak, gdy mogę posłuchać muzyki, którą preferuje moja znajoma. Gratuluję, że urodziła Ci się córeczka. Sobie też gratuluję, że koleżanka zrobiła mi dość ładne zdjęcie. Ale gdzie jest ta cienka granica między ciekawością, a zwykłym wk... poddenerwowaniem?


Owe podirytowanie sprawia, iż część osób usuwa swój profil, ograniczając się jedynie do załatwiania podstawowych spraw. Messenger służy jak skrzynka pocztowa czy jako Skype. Często też słyszę od znajomych, że swojego F pozostawiają tylko na potrzeby załatwiania spraw związanych ze szkołą. To tu można można znaleźć największą ilość skryptów, dowiedzieć się o odwołanych dyżurach i wymaganiach danego psora. Nie chcę nawet myśleć, co czuje osoba, która nie mając fejsa - przychodzi grzecznie do szkoły na 8:00, aby zdać egzamin na który nie miała się z czego nauczyć i którego w sumie nie ma, ponieważ zajęcia zostały odwołane.


Chociaż to prawnie niedozwolone - wszyscy mamy podwójne miejsce zamieszkania. Cztery ściany ograniczają nas w rzeczywistości. Rozbijamy mury prywatności w internecie. Chociaż na co dzień staramy się zachowywać intymność i nie gonić swojego chłopaka z miotłą po całym osiedlu - w internecie wystarczy napisać, że jest beznadziejny. A w ekstremalnych przypadkach powiadomić wszystkich o zakończeniu związku i usunąć go z grona naszych friends. Nigdy nie byłam zwolenniczką "niedzielnej rodziny", która swoje szczęście odczuwa tylko przez godzinę w Kościele. Uważam, że o problemach powinno się rozmawiać. Każdy z nas powinien informować o swoich troskach. Przyjaciel jest do tego, aby Cię wysłuchać, bliska osoba jest do tego, aby spróbować Cię zrozumieć. Ale czy naprawdę te 300 albo 400 osób dodanych na portalu społecznościowym możesz nazwać rodziną i dzielić się każdym kłopotem? Wszystko dla ssaków myślących: Snapujmy, instagramujmy, facebukujmy, tłitujmy. Ale przede wszystkim żyjmy.



Martyna.


Czytaj także: fitmadmara.blogspot.com/2015/06/social-media-i-pornografia.html




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz