Jakie inspiracje możemy czerpać z postaci, które zostały zmutowane, a wyglądem przypominają insekty? Co może zaciekawić w potworze, który swoją destrukcyjną siłą niszczy całe miasto? A może bardziej przekona Was człowiek biegający z młotem, z tarczą czy w zbroi? Superbohaterowie - skąd pochodzą, dokąd zmierzają i czy w ogóle są nam potrzebni?
Wzorce, które zostały nam zakorzenione stają się wytycznymi w codziennych wyborach. Powszechne wartości zawsze pochodziły od sił wyższych. W czasach politeizmu autorytetami byli Bogowie, bądź ich ziemscy odpowiednicy - herosi. Następnie nasi przodkowie chętnie uznali monoteizm, a jeśli opierali się przed władzą monokracji, czekała ich krucjata. Wierzenia, kanony i zwyczaje zmieniały się z biegiem lat. Wartości pozostały jednak niezmienne. Dlatego po dziś cenimy sobie godność, sprawiedliwość i dobro. Już Sokrates wspomina o daimonion - wewnętrznym głosie, który podpowiada jak sięgnąć po najpiękniejsze. Artystoteles zaś popularyzował areté (cnota) - dążenie do dobra. Eudaimonia (szczęście) jako cel sam w sobie pożądany był i będzie. Jak jednak dążyć do szczęścia? Czy nieuczciwość popłaca? Filozofowie starali się przemówić, iż cel wcale nie uświęca środków, a zasada oko za oko to zasada ślepców. Mądrzy ludzie starali się słuchać i wyciągać wnioski z opowieści o bohaterach. Bajki nie tylko dla dzieci pozwalały zwizualizować subiektywną drogę po szczęście.Przykre doświadczenia wojenne sprawiły, że wartości zostały zmodyfikowane przez ludzi, którzy myśleli, że posiedli wiedzę nadludzką. W opozycji do nich stawali ci, którzy uważali, że potęga leży na dnie serca. Wszelakie przypowiastki czy opowieści stworzone przez Disneya zawierały w sobie jednoznaczny przekaz: bądź dobry. Bajki, które znają dzieci, stają się nawet cenniejsze dla dorosłych. Bo o ile dziecko ma czyste intencje, dorosły gubi się w swoich priorytetach. Dla większych dzieci powstawali więc więksi bohaterowie zwani superbohaterami. Komiksy (DC COMICS, Marvel), które zostały spopularyzowane, stały się następnie inspiracją do powstania gier, filmów i książek.
Czy bohaterowie zabierając nas do swojego magicznego świata, chcą jedynie wyeksponować swą siłę i potęgę? Czy to kolejni nadludzie, którzy poza intrygująca historią, nie dają nam nic w zamian? A może wybierając tego typu filmy, oczekujemy tylko nieprawdopodobnych efektów i chwilowej zabawy, aby zapomnieć o szarości i stagnacji? Przecież nie znamy teleportacji, nie mamy fantastycznych mocy czy nieprzeciętnej sprawności fizycznej, aby wspinać się po budynkach ratując ludzi. Brzmi absurdalnie, lecz czy tacy bohaterowie nie mogą zainspirować nas w codzienności? Może to dzięki nim dowiadujemy się, że niemożliwe nie istnieje? Przecież młot Thora to tylko synonim siły, wytrwałości oraz uczciwości. Przecież halkowski gniew, to próba pokazania jak negatywy mogą zostać zamienione w zalety. Przecież zręczność Batmana to kwestia odpowiedniego wyćwiczenia i determinacji. Mimo odmienności, wszyscy potwierdzają: walcz, nie poddawaj się.
W Avengersach każdy z bohaterów przeżył tragedie w swoim życiu. Każdy jednak równie mocno jak ból, przeżył katharsis (oczyszczenie). Może jednym ruchem żaden mężczyzna nie uratuje kobiety z opresji. Może nikt z nas nie teleportuje się do krajów Trzeciego Świata by pomóc nieuleczanie chorym. Albo może - czasem wystarczy tylko pomocna dłoń i empatyczne spojrzenie?
Może żaden z nas nie uratuje ludzkości, ale przynajmniej siebie bądź bliską osobę.
Martyna.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz