![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5VJftJLViEUYwa3of0aluqQ0ZvbWBegeD96v1hoWWHocdDWLHj7tSMZ1SXM1YJD0MRn-oXtZERnbllBjzJ_-RR1Cr6p-4cS5TH-QDxFYoIaAPeNBWOIJsKhAM6o1xOzW9E5pdpNPb32U/s200/11940180_973420342704832_1165159318_n.jpg)
Referendum ogólnokrajowe choć Konstytucji RP nie jest obce, od czasów PRL przeprowadzane było kilka razy (1996, 1997, 2003) - dotyczyło największych i najbardziej palących spraw, jakimi były przyjęcie Konstytucji i akcesja Polski do UE. Aby referendum ogólnokrajowe było wiążące, potrzebna jest 50 % frekwencji obywateli. W poprzednich latach, politycy kombinowali jak mogli, aby referendum było ważne. Przykładowo więc w sprawie UE referendum trwało dwa dni, aby zachęcić społeczeństwo do głosowania. Jako młoda osoba - od niedawna, ale równie niechętnie, obserwuję świat polityki. Wiem tyle, ile usłyszę w mediach. Jako studentka politologii powinnam wypowiedzieć się w każdej politycznej sprawie i znać wszystkich polityków. Wątpliwe. Podobnie jak większość studentów - politykę mam daleko gdzieś. Najczęściej w godzinach 19:00 – 20:00, gdzie każda stacja telewizyjna zamiast „Trudnych Spraw” podaje jeszcze trudniejsze w postaci najświeższych informacji. Radykalne poglądy studentów dotyczące polityki są znikome i znikły z momentem, kiedy wolność słowa stała się oczywistością. Dziś nikt nie musi walczyć o zniesienie cenzury. Dziś każdy może wypowiedzieć się na każdy temat w każdej sytuacji. Zwyczajnie więc odchodzimy od debatowania o sprawach politycznych na rzecz kultowego „nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem” bądź „wszyscy są tacy sami”. A no, bo są. Czy przybierają twarz prezydenta Andrzeja Dudy z piękną córka i równie atrakcyjną żoną, czy przybierają twarz wykładowcy Andrzeja Dudy kradnącego pieniądze na podróże. A może zakładają trampki jak premier Ewa Kopacz i będą latać wśród chmur spoglądając na susze, która owładnęła Polską. Czy w końcu jak poseł Beata Szydło będą spacerować po kopalniach, pytając gdzie jest premier Ewa Kopacz – „wszyscy są tacy sami”, bo liczy się dla nich jedynie wzajemna walka i indywidualna racja. A jak wiadomo, wszyscy są równi. Niektórzy są tylko równiejsi.
Pytanie do obywateli są zapytaniami w interesie i dla celów partyjnych. Chyba nie powiesz mi, że sprawa lasów jest aż tak istotna? A niech pytają, choćby co miesiąc! Może suma, którą wydadzą na te wątpliwie sensowne zagadnienia przekroczy parokrotnie największą wygraną, która padła ostatnio w Lotto (35 milionów złotych, 23 sierpnia b.r). Nie dość, że obywatele niechętnie podchodzą do polityków oraz niechętnie uczestniczą w życiu politycznym, to jeszcze przyszłe referenda owiane są wzajemną nienawiścią rywali na tejże scenie. A na końcu i tak okaże się, że większość osób wybrała 6 września b.r spacer do lasu zamiast drogi do urn... Pytania, które straciły swą ważność jak JOWy i pytania które i tak nic nie zmienią - bo nawet jeśli odpowiedzi będą rewolucyjne, kto zapłaci za ich spełnienie?
Najpierw rywalizują między sobą, mając nadzieję, że swoimi hasłami pociągną za sobą obywateli. Z bezradności, zwracają się do społeczeństwa myśląc, że zwykły Kowalski pomoże w naprawienia państwa, które właśnie przez polityków zostało zniszczone. Ale przecież zawsze mogą włożyć halkę jak doktor nauk humanistycznych Magdalena Ogórek i pragnąć zmienić prawo. Następnie co weekend wyjeżdżać do Poznania w celach ważnych dla państwa. A adwokat Marcin Dubieniecki zapłaci za całą imprezę. O tym jednak Kochani i tak się nie dowiemy, bo Newsweek nie dostanie akredytacji...
Podsumowując, przytoczę wypowiedź jednego z absolwentów Politologii na Uniwersytecie Śląskim, który podobnie jak ja, z szyderczym uśmiechem przygląda się politycznym zmaganiom: „(...) Przepisy są strasznie nieprzejrzyste. Na przykład jeżeli na karcie obywatel wypowie się w dwóch kwestiach, a trzecią pozostawi bez odpowiedzi to pomimo, że tamte dwie odpowiedzi się liczą, głos ma być wysyłany do PKW w paczce z tymi nieważnymi i dopiero tam będą je segregować. (...) Brakuje merytorycznej debaty, ludzie nie zdają sobie sprawy, że jeśli partie nie będą finansowane z budżetu to będą finansowane przez biznesmenów, a tym samym będą realizować interesy jedynie biznesmenów. JOWy na szczeblu samorządowym to rozwiązanie rewelacyjne, a na szczeblu krajowym jest beznadziejne...”
Martyna.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz