piątek, 14 sierpnia 2015

Matką być

Nietypowa polska historia, gdzie główną bohaterką jest aktorka w nieco starszym wieku. Wszystko byłoby proste i jasne, gdyby nie fakt, że urodziła bliźnięta, a jej emerytura jest zbyt niska na utrzymanie swojej nowo powstałej rodziny.









Historia, którą usłyszeliśmy ponad tydzień temu, dotycząca pewnej 60 – letniej aktorki, która w sposób naturalny poczęła bliźnięta, dość szybko obiegła całą Polskę. Szczerze mówiąc temat stał się doskonałą pożywką dla tabloidów, portali plotkarskich i typowych, kobiecych „pogaduch” przy herbacie.

Każdy trzymał się ściśle swojej wersji w jaki sposób doszło do zapłodnienia, portale pokroju pudelek.pl, kozaczek i misiaczek drążyły/drążą temat podczas każdej możliwej okazji. Spotykając na ulicy znaną osobę, pierwsze pytanie brzmi „co Pani o tym sądzi?”.




Media plotkarskie uchwyciły temat od strony typowej dla siebie. Historia starszej aktorki, która urodziła bliźnięta, to typowa sensacja, którą należy nagłośnić. Jednak warto zwrócić uwagę na pewien „szczegół”, który jest dosyć istotny. Szczerze mówiąc osobiście nie interesuje mnie to, czy do zapłodnienia doszło za pomocą metody in vitro, czy jednak pomogła tylko terapia hormonalna. Tym samym nie interesuje mnie nazwisko aktorki, czy jest ona sławna czy nie.

Z pewnością jednak każdy z nas usłyszał o włączeniu się do pomocy Związku Artystów Scen Polskich, a konkretnie Olgierda Łukaszewicza. Apel, który wystosował do premier Ewy Kopacz o pomoc dla starszej matki, której emerytura jest zbyt niska na utrzymanie siebie i nowo narodzonych dzieci nabrał nieco na sile. Zastanawiam się tylko nad jednym, czy gdyby aktorka otrzymała taką pomoc finansową, jak podniesienie emerytury, byłoby to sprawiedliwe wobec innych w podobnej sytuacji?



W tym momencie mamy mnóstwo samotnych matek, których zarobki są bardzo niskie lub w ogóle nie istnieją. Najczęściej matki są w wieku doskonałym do zajścia w ciążę. W podobnej sytuacji jest tysiące rodzin, które żyją od wypłaty do wypłaty, a na pomoc ze strony rządy nie mają co liczyć. Często ojcowie w ogólne nie są obecni przy wychowaniu swoich dzieci, tylko dlatego aby utrzymać rodzinę i zapewnić potomstwu jakikolwiek byt. Dlatego warto zadać pytanie, czy chęć posiadania dzieci w wieku sześćdziesięciu lat nie jest „zabiegiem” egoistycznym?



Marta.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz