środa, 12 sierpnia 2015

(Nie)moc ukryta w procentach

Poranek mistrzów. Rodzice zamknęli za sobą drzwi. W końcu pojechali na wakacje! Nadszedł wyjątkowy czas, gdy 9:00 wydaje się być idealną porą na zaproszenie znajomych. Czerwonych kubków co prawda nie ma, ale najlepsze disco-polo sprawi, że impreza przejdzie do historii. Kluczem do otwarcia bram jest alkohol. Dużo alkoholu. Więcej alkoholu...








Domek na uboczu pozwala na całkowite odcięcie się od cywilizacji. Wyrozumiali sąsiedzi nie zrobią problemu, iż impreza trwa od i do samego rana. Basen, alkohol, muzyka. Wakacje to najlepszy czas dla spragnionych wrażeń. Wybija wyjątkowa godzina 22:00 więc pora wyłączyć muzykę, choć zanim to się stanie warto zaśpiewać "(...) a teraz pójdziemy na jednego". Właścicielka domu próbuje uspokoić towarzystwo. Impreza zmienia się na spokojne spotkanie znajomych. Czasem ktoś jeszcze wykrzyczy "Kaczuchy" bądź dzięki magicznej mocy trunków przypomni sobie o swojej pierwszej miłości śpiewając "Byłaś serca biciem".



Pora na krótki sen. Noc jest zapowiedzią kolejnego dnia imprezy. Kolejne trunki, relaks w basenie i muzyka. Temperatura na zewnątrz daje we znaki. Słońce przestaje już cieszyć, choć nie przeszkadza w kolejnym wlewaniu w siebie kieliszków. W końcu zawsze jest za co się napić. Chociaż za urodziny ANI - ANI moje, ANI Twoje. Sielankowy pejzaż rozweselonych znajomych zmienia się jednak na piekło Dantego.


Odpoczynek w basenie zamienił się na udar, alkohol całkowicie uśpił towarzystwo powodując tzw. "zgona", a brak rodziców wpłynął wybuch gazu, który spowodował oparzenie trzeciego stopnia i konieczność przeszczepu skóry. Co robić? Wszyscy są pijani więc trzeba zadzwonić po pogotowie w postaci sąsiada. Gdzie udać się do szpitala? Szybki research, pomoc innych, lekkie otrzeźwienie. Wisienką na alkoholowym torcie staje się fakt, iż lekarze nie mogą podać wymaganych leków, ponieważ wszyscy są pod wpływem alkoholu.


Bądźmy mądrzejsi, co? Nie dajmy się zachłysnąć chwilowym szaleństwem, ponieważ jego skutki mogą być opłakane. Czy dorośli ludzie bez rodziców nadal muszą czuć się jak harcujące myszy bez kota? Imprezować można, ale czy musi to oznaczać zupełne stoczenie się i zrobienie ze swojego żołądka śmietnika, który nie wymaga segregacji? Czy rzeczywiście imprezowy reset sprawia, że czujemy się lepiej następnego dnia? Kac nie był dla nikogo idealnym zakończeniem imprezy. Nie wspominając już o oparzeniach bądź utonięciach, które zdarzają się coraz częściej, bo alkohol sprawia iż każdy z nas staje się super-bohaterem. A działanie super-mocy uzależnione jest od ilości procentów w zakupionym trunku. Zejdźmy na ziemię, póki nie upadniemy na dno...


Martyna.

Przeczytaj także: fitmadmara.blogspot.com/2014/10/cienka-granica.html




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz