Dziesiąta edycja Festiwalu Tauron Nowa Muzyka już za nami. Od 21 - 22 sierpnia uczestnicy mogli spacerować między scenami i uważnie wsłuchiwać się w ulubionych artystów. Natomiast 20 (Apparat) oraz 23 (Jeff Mills) sierpnia wielu miało okazję po raz pierwszy usłyszeć muzykę między ścianami sali koncertowej NOSPR.
Teren Nowego Muzeum Śląskiego, w miniony weekend zamienił się po raz kolejny w niesamowite miejsce. I to nie tylko za sprawą wydarzenia, jakim była dziesiąta, jubileuszowa edycja festiwalu Tauron Nowa Muzyka, ale przede wszystkim dzięki uczestnikom, organizatorom, a co najważniejsze artystom.
W tym roku organizatorzy wykorzystali tereny jakie Katowice mają od niedawna do zaoferowania, dlatego też zmieniono układ i rozmieszczenie niektórych scen.
Świetnym pomysłem były występy czeskich, polskich i słowackich artystów na Carbon Central, które były zdecydowanie żywiołowe, przykładowo Ventolin.
Przede wszystkim Main Stage zamieszczono w Międzynarodowym Centrum Kongresowym. Dla festiwalowiczów miejsce to było niemal idealne do odsłuchu muzyki wykonywanej przez artystów, dzięki dobremu nagłośnieniu. Niemal? Jedynym minusem była droga, jaką trzeba było przebyć, aby znaleźć się pod sceną.
Bardzo możliwe, że był to jedyny zauważalny minus festiwalu, a tym samym jeszcze bardziej możliwy jest fakt, że Tauron Nowa Muzyka po raz kolejny pokazał, że jest jednym z najlepszych europejskich festiwali. Line up jaki zaserwowali nam organizatorzy, był z pewnością przeznaczony dla każdego uczestnika. Zarówno polscy jak i zagraniczni artyści dali z siebie wszystko. Poczynając od piątkowego koncertu Nilsa Frahma, który na scenie głównej ukazał muzykę z zupełnie innej strony, przekonał z pewnością wszystkich, że do tworzenia czegoś specjalnego wcale nie są potrzebne klasyczne instrumenty, a przydadzą się nawet szczotki klozetowe ;). Efekt? Zaczarował wszystkich, a koncert ten był prawdopodobnie perełką piątkowej nocy. Porównywać do efektu zdobycia publiczności śmiało można polski akcent, Taco Hemingwaya, który wystąpił w Amfiteatrze NOSPR.
Eskmo, Object czy Cosovel nie zawiedli, natomiast Alo Wala i Tyler the Creator dosłownie roznieśli sceny. Podczas ich żywiołowych występów ciężko było złapać oddech, a po ich zejściu ze sceny - równowagę. Sobota z pewnością nie była dniem odpoczynku ani na sekundę, a co lepsze podniosła jeszcze większe tempo.
Którzy artyści zdobyli Nowe Muzeum Śląskie i serca publiczności swoją dawką dźwięków? Myślę, że Kiasmos spokojnie zasłużyli sobie na to miano. Jednoczesne przekazywanie muzyki oraz doskonałe porozumiewanie się z publicznością, prawdopodobnie były głównymi przyczynami zdobycia Littlebig Tent Stage. Jednak niemalże na tym samym, wysokim poziomie na scenie mogliśmy wysłuchać Ghostpoet, który nie tylko oczarował publiczność, ale również pozytywnie zaskoczył tym, co przygotował na swój występ. Jamie Woon i Rhye na scenie głównej swoimi niesamowitymi wokalami sprawili, że publiczność mogła przenieść się do zupełnie innego wymiaru. W przypadku Jamie'go Woona, uczestnicy mieli okazję wysłuchać jego najnowszych utworów.
Warto jeszcze wspomnieć o doskonałych występach polskich artystów, takich jak Natalia Przybysz, która gościła już po raz kolejny na scenie Tauron Nowa Muzyka. Tym samym Klaves - Mikołaj Gramowski, polska perła, która z łatwością wybija się poza granicami kraju i najważniejsze - Rysy wraz z świetnymi polskimi wokalami, czyli Justyną Święs i Baaschem, który niedawno wydał swój pierwszy album. Na zakończenie festiwalowej nocy, a równocześnie wisienką na torcie był występ DJ Koze, dzięki któremu wielu będących w zupełnie innym miejscu festiwalowym pomyślało, że na Red Bull Music Academy przypadkowo przez chwilę znalazł się Moderat.
Z pewnością wielu z uczestników ogarnia pofestiwalowy smutek, a jedynym pocieszeniem jest zdanie "do zobaczenia za rok!"
Marta.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz