wtorek, 24 marca 2015

Wojsko? Wolę pomadkę do ust

„Obowiązkowe ćwiczenia wojskowe”, z takim zdaniem przez ostatnie tygodnie mogliśmy się zetknąć we wszystkich mediach. Tylko czy słowo „obowiązkowe” powinniśmy rozumieć samo przez się?











Prawnie obowiązkową służbę wojskową w naszym kraju zawieszono 1 stycznia 2010 roku. Jednak od kilku tygodni, w związku z nagłośnioną sprawą, która dotyczy podpisania przez premier Ewę Kopacz rozporządzenia o odbyciu obowiązkowych ćwiczeniach wojskowych wiele osób poczuło ciepły oddech rządu na swoich plecach. Oczywiście mam na myśli pleć męską.
Spotkałam się z wieloma postami na portalach społecznościowych lub błędnie interpretowanymi artykułami na stronach internetowych, dotyczących owej sprawy. Większość społeczeństwa, w wieku 17-20 lat, jest przerażona myślą, że musi iść do wojska. Jednak źle interpretując nagłośnioną sprawę, nie przemyślano, że w grę wchodzą tylko szkolenia wojskowe i to niekoniecznie obowiązkowe.
Z mojej strony pytanie, które mnie nurtuje brzmi: nawet jeśli szkolenia byłyby obowiązkowe, dlaczego wszyscy są przerażeni? Ponieważ chłopak nagle będzie musiał użyć wysiłku i zrobić więcej brzuszków i pompek? Bo będzie musiał zdjąć obcisłe rurki, t – shirt z dekoltem w serek, pozbyć się swojej ulubionej torebki i założyć luźniejszy mundur? A co gorsze, będzie musiał zrezygnować ze spożywania swego ulubionego trunku i siedzenia wieczorami na kanapie z nogami wyłożonymi na stoliku i z padem w ręku?

Prawdą jest, że obowiązkowy pobór wojskowy, za czasów naszych ojców był czymś zupełnie innym niż to, które istniało u swojego schyłku. Ojcowie, którzy przeżyli dwuletnią służbę, składającą się z czterech poborów, z istniejącą „falą”, mają z pewnością znacznie więcej do powiedzenia o tej części swojego życia. Mimo tego, co działo się w tym okresie każdy wyszedł na mężczyznę i potrafi poradzić sobie w życiu codziennym. Prawie każdy z nich wie co to ból i nie stęka przy drobnym skaleczeniu. Ujmując wszystko w kilku słowach, docenia życie i sporo z niego wynosi.
Dziś liczą się pieniądze, najnowsze technologie, posiadanie najnowszego modelu torebki w męskim wydaniu od Gucciego, czy tez Prady. A gdy mężczyzna/chłopak XXI wieku nie ma już wymówki, to używa zdania „wszystkie walczyłyście o równouprawnienie”. Natomiast gdy trzeba pociąć deski lub naprawić kran, to wzywa się fachowca, bo przecież rączki będą boleć.
Dla obecnych młodych roczników, które przestraszyły się małego szkolenia mam mały przykład. Lepa z dopalaczem – uderzenie w kark, będąc w pozycji kucającej lub klęczącej PLUS uderzenie od dołu w czoło, „żeby gałki oczne przypadkiem nie wypadły”.
Wolicie trochę przysiadów, brzuszków, pompek i dyscypliny większej niż na co dzień czy może lepy?




Marta.




10 komentarzy :

  1. Zgadzam sie w 100% z tym, że kiedyś chłopak jak wychodził z wojska to był chłop, również z tym ,że dzisiejsi faceci nie potrafią zrobić najprostszych rzeczy w domu z dwiema lewymi rękami w kieszeni czekają aż ktoś za nich wszystko zrobi. Lecz za ten stan nie można obwiniać zniesienia obowiązkowej służby wojskowej, tak z pewnością by pomogło ale problem tkwi w wychowaniu i nie ma co sie kryć jeżeli rodzice nie naprostują takiego trzynastolatka to nie ma szans, że do dwudziestego-piątego roku życia mężczyzną taki chłopak się niestanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Winne również jest otoczenie, w którym wychowuje się przytoczony trzynastolatek. Wszystko to sprawia, że myśl o jakiejkolwiek dyscyplinie rodzi w jego oczach strach. Pozdrawiam Marta!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze ujęte ! Strach że gorzej wygląda, że ma gorsze buty czy fryzurę (i to niestety staje sie najważniejsze w jego życiu) . Ten strach zabija indywidualność, a co za tym idzie męskość. Młodzi płyną z nurtem śmieci i myślą, że tak ma być ,bo wszyscy jego znajomi są wokół niego... Takie wpisy zmuszają do smutnych refleksji w jaką stronę to idzie, a raczej płynie ....

    OdpowiedzUsuń
  4. na szczęście nie wszyscy młodzieńcy w dzisiejszych czasach noszą wspomniane rurki, torebki znanych projektantów czy t-shirty z dekoltem. Osobiście jak widze takiego "chłopaka" to mi się nóż w kieszeni otwiera, co za czasy nastały! Dekolt kojarzy mi się tylko i wyłacznie z płcią piękną i tak powinno pozostać. Są jednak wśród nas tacy co twardo stąpają po ziemi, wiedzą czego chcą w życiu i wyniesli sporo ze wspólnych prac i porad swoich ojców i daleko im do tych stosujacych pomatki do ust czy kremy nawilżające dłonie, chwała im za to. Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma nic złego w mężczyżnie dbającym o wygląd, jest gdzieś jednak pewna granica, której przekraczać nie warto. To kobieta jest atrakcyjna i nie powinna o ten tytuł rywalizować z mężczyzną. Choć to gatunek na wymarciu, zgodzę się, że są mężczyżni, który potrafią zadbać o bezpieczeństwo rodziny - są silni i waleczni. A pomadki do ust kupują nie sobie, a swojej partnerce.

    OdpowiedzUsuń
  6. A porady ojców czy dziadków to niezastąpiona skarbnica wiedzy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Musiałem przeczytać kilka razy żeby zrozumieć, ciężko znaleźć jakakolwiek spójność tego tekstu. Jeśli Pani zdaniem nie ma obecnie prawdziwych mężczyzn to polecam zmienić towarzystwo, a potem czekać dwa lata aż mąż wróci z wojska i znowu zacznie pieniądze przynosić do domu, dobrej
    nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za opinie. Tekst nie dotyczy każdego z mężczyzn, jest tylko subiektywnym spojrzeniem na otoczenie i wybraniem ich garści. Czy Pan spotyka na swojej drodze tylko 100% mężczyzn? W takim razie tylko pozazdrościć... A zamiast czekać na męża wracającego, aby zarabiać pieniądze, preferujemy same zająć się dobrobytem rodziny. Co do spójności tekstu - pracujemy nad swoim warsztatem dziennikarskim, a powyższy artykuł jest napisany jak najbardziej zwięźle, przytoczone zostały tylko niektóre z argumentów.

      Usuń
  8. Dzień lub dwa ćwiczeń nie sprawią że ktoś wyrzuci rurki i stanie się napakowanym mięśniami mężczyzną :) Charakter, postawy życiowe czy poziom samodyscypliny kształtują się trochę wcześniej. Można być stanowczym, mieć jasno określony system moralny i posiadać inne cechy składające się na 'męskość' i bez służby wojskowej.
    Poza tym nie sądzę żeby niechęć była wynikiem wyłącznie lenistwa czy chęci siedzenia z padem w ręku. Mi raczej dość daleko do przytoczonego w tekście stereotypowego płaczka, a na ćwiczeniach bym się nie stawił. Zwyczajnie uważam że Polska nie jest krajem za który warto umierać/iść na wojnę, więc takie ćwiczenia to dla mnie strata czasu, bo w sytuacji konfliktu wolałbym proces karny i więzienie za odmowę powszechnego obowiązku obrony ojczyzny. Ta cała fala antyrosyjskich nastroi podsycana przez telewizję jest już mecząca.
    No chyba że ten powszechny obowiązek obejmie też naszych polityków i ich synalków - wtedy bardzo chętnie :)
    Poza tym - silna armia to armia zawodowa uzupełniana rezerwą w razie ewentualnego konfliktu zbrojnego, a ta musi być w tragicznej kondycji jeśli pojawiają się takie pomysły - zwyczajnie nie widzę co takie przeszkolenie miałoby w tym względzie zmienić. No i jestem też zwykle podejrzliwy wobec wszelkich ustaw i rozporządzeń które wchodzą w życie 'cichaczem' a o fakcie ich istnienia media nie informują wcale albo już po fakcie.
    Aczkolwiek Pani niechęć do metroseksualnych mężczyzn całkowicie popieram i życzę by więcej tych prawdziwych pojawiało się na Pani życiowej drodze :)

    OdpowiedzUsuń