wtorek, 10 marca 2015

A między nami coraz większa przepaść

Pojęcie warstw społecznych według Maxa Webera jest dziś rzadko używane, ponieważ staramy się nie dokonywać podziału społeczeństwa na przykładowe chłopstwo, bogate mieszczaństwo, czy drobnomieszczaństwo. Ale czy możemy z pewnością siebie stwierdzić, że podział społeczny zniknął całkowicie?









Przeglądając prasę codzienną lub oglądają wieczorne wydanie wiadomości telewizyjnych często spotykamy się z tematem walki o równość i wolność człowieka. Większość kobiet wymaga równouprawnienia, niektórzy mężczyźni po trzydziestu latach życia dochodzą do stwierdzenia, że będą się lepiej czuć w ciele kobiety, a dzieci znacznie szybciej wchodzą w dorosłe życie niż byśmy sobie tego życzyli. Przytaczając słowa znanego satyryka i byłego polityka Janusza Rywińskiego - Teraz to strach powiedzieć do kogoś "Proszę Pani", bo można w mordę torebką dostać, bo ona uważa się za pana. Albo odwrotnie. - Świat zmierza ku wielkim zmianom, ale pytanie czy warstwy społeczne zniknęły? Nie zupełnie. Co z tego, że nie używa się tych słów, skoro prawie każdy wyżej postawiony patrzy na innego człowieka z góry. Prostym przykładem mogą być dzieci, które przebywając w swoim środowisku, od małego klasyfikują się między sobą. Już w przedszkolach możemy zauważyć proste zjawisko, gdzie tworzone są tak zwane grupki. Grupki te z pewnością są efektem kto kogo lubi. Jednak w dużej mierze również i w szkołach podział zależy od tego, ile zer na koncie posiadają rodzice danych dzieci. Z tym samym możemy zetknąć się w życiu dorosłym. Przechodząc obok leżącego na ziemi człowieka z wysuniętym kubkiem, najczęściej stwierdzamy - na pewno pijak, albo Rumun. - Wtedy też przechodzimy w najlepszym wypadku z obojętnością, w najgorszym zaś z pogardą. A co jeśli ten człowiek nie doświadczył w życiu takiego szczęścia, jak my? Po co się tym interesować, skoro sami wiemy lepiej i najłatwiej jest nam rozwarstwić społeczeństwo na biedne i bogate. Tylko najczęściej jest tak, że sami żyjemy od wypłaty do wypłaty, a przed "gorszymi" od nas pokazujemy, że nasz portfel jest wypchany "sianem". "Żona modna" - Ignacego Krasickiego, doskonale przedstawia w jaki sposób człowiek (w tym przypadku kobieta) potrafi chwalić się pieniędzmi.



Patrząc na typowe społeczeństwo, oczywiste jest, że występuje grupa zarabiająca więcej oraz taka, która zarabia mniej lub w ogóle. Tylko dlaczego w takim przypadku człowiek ocenia drugiego człowieka po jego zarobkach? Nie raz usłyszałam zdanie - Przecież bogaty chłopak nie może ożenić się z biedną dziewczyną i odwrotnie. - Tylko co stoi na przeszkodzie? Jej/Jego stan konta?

Dziś mamy do czynienia z dążeniem do równouprawnienia na siłę. W momencie gdy mężczyzna zarabia na rodzinę, kobieta pełni rolę jego żony, matki ich dzieci oraz dba o ognisko domowe. Natomiast gdy spotkamy się z sytuacją, w której to kobieta zarabia na życie, czyż nie patrzymy na takie małżeństwo, a zwłaszcza na mężczyznę z pewnego rodzaju pogardą? Niby idziemy z duchem czasu, ale jednak taki mężczyzna traci w oczach u większości społeczeństwa. Dlatego dziś mimo tego, że nie korzystamy z takich słów jak warstwy społeczne, równie dobrze możemy dodać warstwę żeńską oraz męską (może mieszanka też wejdzie w grę?).



Warstwa wyższa, średnia oraz niższa istniała i istnieje. Jednak w przyszłości, prawdopodobnie istnieć będzie jedynie wyższa i niższa. Średnia może w zupełności zostać usunięta, ponieważ patrząc na fakt z jakim świat idzie postępem i w jaki sposób jeden człowiek bogaci się kosztem drugiego, w przyszłości może istnieć ogromna przepaść pomiędzy biednym, a tym bogatym społeczeństwem.


Marta.




3 komentarze :

  1. Bogaty mężczyzna jak najbardziej może się ożenić z 'biedną' dziewczyną. W drugą stronę to już działa trochę inaczej :)
    Mężczyzna to jednak mężczyzna i powinien w jakimś stopniu rozumieć swoją rolę. To on powinien być głównie odpowiedzialny za byt rodziny. A kobiety od zawsze szukały, szukają i będą szukać takiego mężczyzny (abstrahując zupełnie od wyglądu i cech charakteru, bo to zupełnie inny temat) który zarabia raczej więcej od nich - choćby podświadomie. Bo w ich naturze leży potrzeba związania się z osobnikiem mogącym zapewnić bezpieczeństwo (w dzisiejszych czasach głównie rozumiane na polu finansowym) jej i jej dzieciom. I nie widzę w tym nic złego, nie znaczy to od razu że jakaś' leci na kasę'. Zwykła chłodna kalkulacja z której nawet niekoniecznie dana osoba musi zdawać sobie sprawę.
    Nazwijcie mnie szowinistą ale ja czułbym się co najmniej niekomfortowo i mało męsko w związku w którym to kobieta zarabiałaby wyraźnie więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowartościowujesz się i chcesz zaimponować, tyle w temacie.

      Usuń
  2. Skoro pan/pani tak uważa to nie śmiem dyskutować :)

    OdpowiedzUsuń