czwartek, 26 marca 2015

Świat miał nie zapłakać


Codziennie powierzamy innym ludziom to, co mamy najcenniejsze. Życie. Wsiadając do autobusu, wybierając się na spacer czy do sklepu - ufamy, że nikt nie zrobi nam krzywdy. Żyjąc w Polsce czujemy się niejako bezpiecznie. Polska nie jest (jeszcze?) atrakcyjnym obiektem dla grup terrorystycznych. Nie powtarza się również seria zabójstw z XX w. - Wampira z Zagłębia czy z Bytowa. Czujemy się otoczeni opieką, przede wszystkim przez bliskich. Można jednak wzburzyć się, gdy spędzając kolejny spokojny wieczór, z telewizji dochodzą nas niepokojące wieści o kolejnych zamach terrorystycznych  czy o wypadkach drogowych. Nie wspominając już o lotniczych. Bo te choć teoretycznie zdarzają się najrzadziej, w skutkach są najbardziej tragiczne.



Świat nie zapłacze, gdy się poddamy. Bedąc dorośli, sami decydujemy o kierunku w jakim płynie nasze życie. Czasem przypomina nam, że wcale nie jest takie kolorowe. Wtedy możemy wziąć się garść, otrzepać kurz trosk i smutków. Zwyczajnie iść dalej. Z większym bagażem doświadczeń i z przestrogą "dziękuj za każdy dzień, nie wiesz co jutro Cię spotka". Druga droga bywa najgorszym ze scenariuszy - możemy poddać się, załamać i zrezygnować z walki. Nie oczekując wsparcia bliskich, wybrać drogę najprostszą - śmierć.  Jak ktoś kiedyś powiedział - "gdy przychodziłem na świat wszyscy się śmiali, ja płakałem. Gdy odchodzę - śmieję się, a wszyscy płaczą...". Samobójstwo jest niezrozumiałe dla bliskich. Przez długie lata z wyrzutami sumienia zmagają się z dniem codziennym. Dlaczego on to zrobił? Czy mogłem/mogłam mu jakoś pomóc? Staramy się jednak żyć dalej i tak jak na początku - wziąć w garść. Co jednak, gdy tracimy bliskich przez osobe trzecią? Jak pogodzić się z tym faktem?

Świat od  kilku dni żyje katastrofą, która wydarzyła się w Alpach. W wypadku lotniczym zginęło 150 osób. Dzięki czarnej skrzynce pojawiła się informacja, że katastrofa spowodowana była umyślnie przez jednego z pilotów. Pierwszym pytaniem, jakie zadawały sobie głowy państwa był fakt, czy przypadkiem pilot nie był związany z grupą terrorystyczną. Nie był. Co może czuć osoba, która decyduje się na taki czyn? Bezwątpienia jest zdesperowana, roztrojona emocjonalnie i załamana. Jego samobójstwo spowodowało śmierć 149 osób oraz zniszczenie dotychczasowego życia bliskich ofiar.

Obserwując, takie tragedie pojawia się przykra refleksja - jak mamy zaufać innym ludziom? Jakie powinni przechodzić przygotowanie osoby, które mają służyć społeczeństwu? To miałbyć kolejny zwykły dzień dla pilota, dla załogi, dla osób podróżujących. To miałbyć wyjątkowy dzień dla tej małej dziewczynki, która będzie robiła zdjęcie chmurom. Rutynowy dzień dla biznesmana, który leci podpisać kontrakt. To miałbyć kolejny dzień dla kobiety, która pragnie odwiedzić swoją rodzine mieszkająca na obczyźnie. Nie był. Podcięte zostały nie tylko "niemieckie skrzydła". Świat długo będzie zmagać się z zagojeniem blizn. Do zobaczenia po drugiej stronie chmur...



Martyna.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz