niedziela, 29 marca 2015

Przy imbirze #5 - "Walka, pomoc, działanie"

Paweł Piekara, młody i ambitny student politologii Uniwersytetu Śląskiego, jest kolejnym gościem spotkań przy Imbirze. Natomiast jako koordynator grupy lokalnej organizacji Amnesty International, obala studencki stereotyp i opowiada nam o tym, co robi poza studiowaniem.










Fitmadmara: Co student politologii robi w Amnesty International?
Paweł Piekara: Mój kierunek w pewnym sensie przeplata się z tym co robię. W tym roku będę uczęszczać na przedmiot prawa człowieka, które jednak mają dużo wspólnego z moją działalnością w Amnesty. Również w systemie politycznym każdego państwa możemy znaleźć mnóstwo informacji związanych z prawami człowieka.

F: Od czego wszystko się zaczęło?
P. P: Od zawsze kojarzyłem Amnesty International z maratonami pisania listów, więc kiedyś wybrałem się na taki maraton do szkoły w Zabrzu. Po wydarzeniu, nie sądziłem, że można odczuć tak ogromną satysfakcję mentalną i duchową z niesienia pomocy drugiemu człowiekowi.

F: Na czym polega maraton pisania listów?
P. P: Maraton odbywa się co roku w weekend, który jest najbliższy obchodom Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka, czyli 10 grudnia. Trwa on od godziny 12.00, do południa następnego dnia. Oczywiście jest to umowny czas, ponieważ tydzień przed maratonem można wysyłać osobiście listy w sprawie jednego lub kilku z 12 przypadków gdzie są łamane prawa człowieka na całym świecie.
Treść listu podana jest z góry, przez Międzynarodowy Sekretariat w Londynie oraz wysłana do sekcji krajowych. Oczywiście nie każdy musi korzystać z jego treści, i tak samo można pisać w dowolnie wybranym języku. Najczęściej korzysta się z języka angielskiego, niemieckiego lub języka kraju, do którego się pisze. Osobiście spotkałem się nawet z dwoma osobami, które pisały w języku arabskim.

F: Gdzie odbywa się taki maraton?
P. P: Tak naprawdę miejsce maratonu może stworzyć każdy, tylko wcześniej trzeba je zarejestrować.

F: Czy można dostać zaświadczenie jeśli brano udział w maratonie?
P. P: Tak i również może je otrzymać organizator maratonu. Ja właśnie wydrukowałem niedawno takie zaświadczenie/podziękowanie dla zeszłorocznego organizatora. W grudniu maraton odbył się w nowo otwartej katowickiej, wegetariańskiej restauracji BO TAK WegePrzestrzeń.

F: Zaczęło się w Zabrzu… a jak potoczyło wszystko dalej?
P. P: Spodobało mi się to tak bardzo, że nie chciałem czekać kolejny rok na maraton pisania listów. Chciałem się dowiedzieć, czy Amnesty działa w ciągu roku. Poszukałem trochę informacji w Internecie i znalazłem grupę lokalną w Katowicach. Napisałem do nich maila i zaproszono mnie na spotkanie. Nie była to rekrutacja, tylko uczestnicy chcieli mi pokazać jak wygląda praca grupy od wewnątrz w ciągu roku. Sam musiałem podjąć decyzję czy dołączę do grupy. Wtedy oficjalnej rekrutacji nie było, natomiast dziś, nasza grupa lokalna zaprasza wszystkich zainteresowanych w konkretny dzień, aby zobaczyli jak działamy.

F: I jak to wszystko wygląda od środka?
P. P: Wszystko działa w systemie scentralizowanym. Jest to poukładane hierarchią. Jeżeli główny sekretariat w Londynie ustala jakieś zadania na dany rok, są one przekazywane do wszystkich sekcji. Sekcja zajmuje się przetłumaczeniem informacji z języka angielskiego na polski i przekazania jej do grup lokalnych. Natomiast te grupy mają dwie linie działania, pierwsza z nich to pilne akcje. Polegają one na jak najszybszej reakcji z naszej strony. Przykładowo, gdy pod koniec 2013 roku zaczęły się konflikty na Majdanie, Amnesty postanowiło zorganizować dodatkowy maraton pisania listów. Odbył się on na przełomie marca/kwietnia, w momencie gdy miał miejsce najostrzejszy konflikt. Walczyliśmy i apelowaliśmy o to, aby prawa człowieka nie były łamane. Wiadomo, ludzie tracą życie każdego dnia, na całym świecie, ale jeśli jest możliwość, abyśmy zapobiegli czemuś poprzez pisanie listów, petycje i apelacje do władz kraju, to dlaczego tego nie robić.
Drugim działaniem są kampanie. Mamy kilka kampanii które są ustalone na ten rok i na przyszłe lata. Działają w obszarze spraw wrażliwych, np. prawa uchodźców z poza UE, prawa reprodukcyjne i seksualne.

F: Skąd bierzecie na to wszystko budżet?
P. P: Amnesty jako największa organizacja nie czerpie w ogóle środków z budżetu państw. Główne fundusze pochodzą z darowizn. Są ludzie tacy jak ja, którzy płaca 30 zł składki członkowskiej na rok. To nie jest wielki pieniądz na działania, ale są również bogaci ludzie, którzy zapłacą znacznie więcej, ponieważ chcą pomóc.

F: Ilu członków jest tutaj w Katowicach?
P. P: U nas, tak zwany „mesjanizm” nie jest tak rozpowszechniony jak na zachodzie. Tam znaczenie więcej ludzi angażuje się w sprawy społeczne. Do nas ta „moda” dopiero dociera, ale powoli. Ludzie nie chcą się angażować, ponieważ nie mają materialnych korzyści. Aktualnie mamy jakieś 10 osób, a na spotkanie może przyjść każdy. Najwięcej pracy mamy w momencie, gdy zbliża się dzień maratonu. Co roku listów pisaliśmy tysiące listów, niestety w ubiegłym roku mieliśmy raptem 60.

F: Dlaczego taki spadek?
P. P: Nie mieliśmy na wszystko funduszy i nie wiadomo czy odbyłby się maraton, ale pieniądze spadły z nieba w ostatniej chwili. BO TAK WegePrzestrzeń nie wzięła od nas pieniędzy za użytek lokalu, więc od razu skorzystaliśmy, a 60 listów to zawsze coś! W tym roku chcemy zorganizować maraton z większym rozmachem, aby trwał cały tydzień. Ma to być Festiwal Wolnych Ludzi. Miał on już swoje miejsce w Katowicach w latach 2009 - 2010, ale umarł śmiercią naturalną.

F: Zajmujecie się tylko listami?
P. P: W całej Polsce jest kilka grup lokalnych, m. in. Warszawa, Gdańsk, Katowice, Wrocław. Grupy lokalne zazwyczaj wybieraj kierunek działania. Występują trzy, aktywistów, edukatorów lub mieszane. U nas w Katowicach jest grupa mieszana. Przykładowo ja jestem edukatorem. Aktywiści, to ludzie którzy otrzymują pewne założenia kampanii, np. kampania STOP torturom, nie dotyczy jedynie tortur fizycznych, ale również i psychicznych. Grupa aktywistów organizuje happeningi. Mają osobę z megafonem oraz różne transparenty. W ten sposób staramy się nakłonić ludzi do podpisywania różnych petycji. Nie przyrównywałbym tego do manifestacji, chcemy, aby nasza akcja była zauważalna.
Jeśli chodzi o grupę edukatorów, dokładna nazwa to „zespół edukacyjny”. Prowadzimy pewną profilaktykę,  poprzez którą uczymy ludzi. Organizujemy szkolenia na całym Śląsku, które są otwarte dla wszystkich. Jedynym ograniczeniem jest zakres wieku. Jeśli uznamy, że treści danego szkolenia nie są odpowiednie dla osób niepełnoletnich, wtedy jest potrzebna zgoda ub obecność opiekuna/rodzica. Ja osobiście organizowałem już takie szkolenia w Katowicach, trwało ono 2 dni. Wszystkie mają formę aktywną, ponieważ człowiek który widzi i słyszy odbiera jedynie połowę informacji, a uczestnik biorący czynny udział w szkoleniu wyniesie z niego znacznie więcej.

F: Organizując takie szkolenia, musisz być wyspecjalizowany w jakiejś dziedzinie?
P. P: Mamy pewną, trzystopniową ścieżkę edukatorów. Przy pierwszym stopniu edukator kieruje się gotowymi scenariuszami warsztatów, stworzonymi przez Amnesty International. Drugi stopień, to taki, w którym również działa się według scenariusza, ale można dodawać swoje punkty. Natomiast trzeci stopień to taki, w którym jest się całkowicie samodzielnym oraz co istotne, szkolić innych edukatorów.

F: Jeżeli prawo przeciętnego człowieka zostanie złamane, może się do Was zgłosić i Wy będziecie walczyć dla niego?
P. P: Często ludzie mylą działalność Amnesty, która jest działalnością profilaktyczną, informacyjna z działalnością interwencyjną. Są takie fundacje jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która posiada funkcję interwencyjną. Fundacja ta posiada swoich prawników i znacznie szerszy wachlarz działań.

F: Czy znajdujesz na to wszystko czas?
P. P: To nie jest łatwe, tym bardziej jeśli jestem już koordynatorem. Najtrudniej jest podczas sesji. Oprócz zwyczajnych obowiązków studenta, muszę być w stałym kontakcie z innymi współpracownikami. Nie raz zawaliłem ważne rzeczy na studiach, ale według priorytetów Amnesty jest dla mnie trochę ważniejsze, mimo, że studia są przyszłością. Jednak w tym momencie wszystko jest do pogodzenia.

F: Co chciałbyś robić po studiach?
P. P: Plus jest taki, że jest możliwość aplikowania na stanowiska pracy w Amnesty. Organizacja ma formę stowarzyszenia i istnieje możliwość dostania się do głównego biura w Warszawie oraz otrzymywania swojej pensji. Ja nie wyobrażam sobie braku mojej działalności tam. Czuję że to jest mój kierunek i chciałbym być związany z Amnesty do końca życia. Będzie się to zgadzać z moją życiową ideologią.

F: W trzech słowach co łączy Twoją ideologię z Amnesty?
P. P: Walka, pomoc, działanie.


Marta/FITMADMARA.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz