Uwaga! To nie będzie tekst o Greyu. Z pewnością to nie będzie kolejny tekst o niczych pięćdziesięciu twarzach. Co to, to nie...
A jednak... nie mogłam się oprzeć. Wszyscy obrażają, krytykują i polemizują. A tak naprawdę prawie każdy wyszukuje już wolnego miejsca w kinie. Z ciekawości. Czy to film pornograficzny czy może kolejny romans? Czy to porno dla sfrustrowanych mamusiek czy może dla wyuzdanych nastolatek? A może to kolejna seksualna rewolucja, która gorszy tych pruderyjnych, których boli prawa ręka... od wypisywania hejtów? Sprawdźmy.
Powiązany artykuł: http://fitmadmara.blogspot.com/2014/01/christian-grey.html
Film od niespełna roku przed wejściem do kin, został już opisany i przedstawiony przez każde możliwe medium. Dziennikarze zastanawiali się nad obsadą aktorską. Na ile film jest inspiracją, a na ile odwzierciedleniem książki. Zastanawiali się jak reżyser pokaże historię wielkiej erotycznej miłości. Psychologowie zaś rozprawiali nad zjawiskiem seksualizacji społeczeństwa.
On tu rządzi! Czyli powrót do przeszłości. Przeszliśmy z rodzin patriarchalnych na równouprawienienie. Z maskularyzacji społeczeństwa, na feminizm. Zburzyliśmy pojęcie duetu rodzinnego kobieta-mężczyzna na dowolne konfiguracje. W mediach zaczęły pojawiać się roznegliżowane niewiasty. W filmach akt stał się rzeczą zaskakującą, acz onieśmielającą oczy widza.
Seks nie jest kojarzony już tylko z łóżkiem i prokreacją. Seks to towar. Obok pieniędzy najbardziej pożądany. Nie dziwi nas więc kobieta reklamująca części samochodowe. Półnaga. Im więcej, odkryje tym lepiej. Slogany reklamowe zawierają w sobie niezliczoną ilość podtekstów. Zapomnieliśmy o wdzięcznym słowie na litere T. Ze słownika wymazaliśmy tajemniczość. Dlaczego? Ponieważ nie burzy nas seksualność innych osób. Jesteśmy nią zaciekawieni. Perwersja to temat tabu, więc chętnie podebatujemy o życiu innych. Przykładem Durczok i jego "seksualna" afera (WPROST nr. 8) - erotyczne zabawki pozostawione w mieszkaniu znajomej. No jak to, szanujący się dziennikarz wyprawia takie rzeczy?! Oceniamy moralność, a raczej amoralnosć innych. Jesteśmy w tym fachu najlepszymi sędziami, seksuologami, psychologami i policjantami. Każdy ma magistra.
Pisarka przedstawiła życie Christiana i Any jako nową-starą rzeczywistość. Mężczyzna chce przyporządkować sobie kobiete, zdominować jej charakter. Zostawia jej jednak pole do zawodowego i erotycznego popisu. Przedstawione postaci są więc niejako powrotem do przeszłości, z zachowaną nowoczesnością. Bo kobiety mimo swej kruchości, potrafią rządzić i mają swoje pragnienia. Tak jak panowie mają swoje fantazje i swoje perwersje. Sęk w tym, że zostałyśmy onieśmielone przez świat.
W końcu najstarszym zawodem jest prostytucja, a kobieta która ma większy termperament przeważnie zostaje nazwana nimfomanką. Tylko, że nimfomania to poważny problem, a nie (nie)zwykła chęć dotyku i pragnienia poznawanie siebie i partnera. W końcu conbitta (kobieta) z dialektu toskańskiego to w dosłownym znaczeniu "istota lubiąca się przytulać".
Opowieść o Greyu (między innymi) pobudziła świat do nawiązania dialogu o seksualnych upodobaniach. Nie tylko łóżko i nie tylko w nocy. Każdego przecież dotyczy seks. Każdy z nas ma za sobą mniej lub bardziej wyuzdane doświadczenie. Każdy z nas ma inny temperament i preferencje. Dla niektórych normą jest współżycie z wykorzystywaniem erotycznych gadżetów. Inni wcielają się w rolę, inni kupują erotyczną bielizne. Inni zaś uwielbiają łóżko i spokój. I nic w tym złego. To nic złego, że ludzie kochają się kochać. Najważniejsze by dopasować siebie i swoje upodobania. Nie robić nic wbrew sobie, ale też nie bać się wyzwań.
Martyna.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz