poniedziałek, 16 lutego 2015

"... iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają."

Według sondaży CBOS, statystycznie co drugi dorosły Polak deklaruje znajomość co najmniej jednego języka obcego. Na stanowiskach pracy takich jak kelner/barman, sprzedawca czy konduktor wymagana jest jak największa liczba znajomości języków obcych, natomiast większość osób obejmujących najwyższe stanowiska w kraju może korzystać z osobistych tłumaczy.







Gdy turysta pochodzący z obcego kraju zawita w jednej z najlepszych restauracji w Chinach i zacznie mówić w swoim języku, w najlepszym wypadku spotka się z niemiłą obsługą. W najgorszym nie zostanie obsłużony. Powód? Chińczycy jako ogromny naród bardzo cenią swoją kulturę, tradycję, a przede wszystkim język. Dlatego też jeśli ktoś przyjeżdża do ich kraju, jest traktowany jako gość bardzo dobrze, pod warunkiem, że porozumiewa się z Chińczykami w ich ojczystym języku. Z punktu widzenia większości turystów CÓŻ ZA ZACOFANY KRAJ. Jest to jednak błędne myślenie, ponieważ Chińczycy są narodem dobrze wykształconym, a statystyki dotyczące znajomości języków obcych są bardzo wysokie, jednak ich kultura i naród stoją na pierwszym miejscu. Gdy przykładowo Anglik zawita w jednej z najlepszych restauracji w Polsce zostanie obsłużony przez Prof. dr hab. kelnera od A do Z w swoim ojczystym języku. Natomiast jeśli ów kelner nie wykaże się znajomością języka angielskiego lub innego, zostanie prawdopodobnie zbesztany i w najlepszym wypadku pozostanie bez napiwku.

Generalnie nauka języków obcych w dzisiejszych czasach jest bardzo potrzebna i ułatwia nam życie gdy podróżujemy do obcych krajów. Nawet idąc ulicą w swoim rodzinnym miasteczku nieraz zaczepi nas obcokrajowiec szukający ulicy X. I w momencie gdy jesteśmy w stanie mu pomóc i wytłumaczyć drogę w jego języku, po zakończeniu rozmowy napawa nas duma, a w głowie pojawia się myśl Ale jestem nowoczesny! Potrafię mówić w obcym języku! Szkoda tylko, że będąc godzinę później w gronie znajomych mówimy w swoim języku ojczystym zdania typu Stary dziś poszłem do szefa, a on kazał mi wziąść stertę papierów do siebie. Coraz częściej spotykamy się z błędami popełnianymi we własnym języku, a czasem nawet popełniamy je celowo, niby żartobliwie, używając na portalach społecznościowych takich słów jak chcem, mogem.

Przykrym faktem jest również to, że kształcimy samych siebie po to aby osiągnąć coś w życiu. A najczęściej człowieka biegle mówiącego w trzech językach obcych możemy spotkać przy budowie autostrady lub w restauracji. Natomiast człowieka, który kompletnie nie zna nawet języka angielskiego możemy spotkać w fotelu prezydenckim lub piastującego stanowisko ministra czy posła.

W tym momencie warto zastanowić się dlaczego nie wychodzą nam budowy autostrad i dlaczego polityka jest taka, a nie inna. Ale to już luźna refleksja, z którą Was pozostawiam.

Marta.




3 komentarze :

  1. Ha, akurat zabierałem się do napisania o tym paradoksie - że dzisiaj znajomość obcego języka, choćby minimalna, to już absolutne minimum nawet na stanowiskach na których niekoniecznie taka umiejętność może się przydać, a jakoś ludzie zajmujący najwyższe stanowiska mają problem ze złożeniem dwóch zdań. No ale w końcu przeczytałem przedostatni akapit :)
    Zresztą kosmiczne wymagania pracodawców w Polsce na czele z minimum trzyletnim doświadczeniem na danym stanowisku którego oczekuje się od świeżaków ledwo po studiach to temat rzeka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To pokolenie posłów wychowało się w czasach, gdzie w szkołach ino ruskiego uczyli- kultura i języki "krajów zwycięskich" jeszcze 20 lat temu były niszową sprawą. Ciekawostką jest fakt, że tacy Francuzi w konstytucji mają ZAKAZ NAUKI JĘZYKÓW OBCYCH W SZKOŁACH PAŃSTWOWYCH, toteż np. na lotnisku(dziś miałem taką akcję btw!) nie znając francuskiego dogadasz się ino dzięki naleciałościom z tego języka- w polskim sporo jest zapożyczeń, co również może powodować zanik własnego języka- w Islandii albo Czechach unika się tego, toteż w tych językach można znaleźć nierzadko bardzo dziwne odpowiedniki jak np. komputer w czeskim to "Počítač" Wróciłem dziś ze Szwajcarii- nigdy nie spotkałem się z taką mieszanką kultorowo-językową skompresowaną w jednym państwie- 4 języki urzędowe(niemiecki, francuski, włoski, romansz) tyle tylko, że.. wszystkie elementy z tej lingwistycznej układanki są na tyle zmieszane, że możesz np. nie znać słowa "przepraszam" po niemiecku- nic nie szkodzi, mówisz "pardon"; "danke"? eee "merci" brzmi lepiej!; nie znasz żadnego z wyżej wymienionych języków? nawet babcia klozetowa zrozumie twój angielski.. można by tu wymieniać godzinami + dochodzą do tego dialekty- szwajcarski dialekt niemieckiego brzmi podobnie do holenderskiego(może mi się tak wydaje przez pewną "nie wyraźność" językową). A co do ostatniej refleksji to myślę, że kluczem tej całej układanki jest ODPOWIEDNIE ZARZĄDZANIE.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mieli dużo czasu żeby te braki nadrobić - do Europarlamentu to każdy by chciał, ale do nauki języka już nie. Uważam że jak ktoś chce pełnić jakąkolwiek funkcję państwową związaną z reprezentowaniem kraju za granicą to angielski na poziomie komunikatywnym to powinien być mus.
    A co do różnych dialektów to nawet znając nieźle angielski można się przecież nieźle przeliczyć - Brixton w Londynie czy jakaś dzielnica zamieszkana przez diasporę jamajską/karaibską w Nowym Jorku albo jakimkolwiek większym mieście wschodniego wybrzeża. Angielski to w dużej liczbie krajów Indii Zachodnich język używany na co dzień, kreolski jest na nim oparty a czasem dogadać się ni w ząb. Niechęć Francuzów do języków obcych a zwłaszcza angielskiego jest powszechnie znana, zresztą oni często sprawiają wrażenie niezadowolonych że turyści im w ogóle po mieście chodzą. W Siedmiogrodzie też jest prawdziwy kocioł jeśli chodzi o języki - są Seklerzy, Romowie, Rumuni, Sasi siedmiogrodzcy i języków urzędowych 3. W chinach też kilka dialektów - mandaryński, kantoński, tajwański które ponoć potrafią się znacząco różnić, europejczyk chyba najlepiej by się odnalazł w byłych koloniach jak Makau czy Hong Kong gdzie wciąż używa się bez oporów portugalskiego i angielskiego.

    OdpowiedzUsuń