Nie kwestionuję wiary, różnicy charakterów, gustów czy smaków. Ulubiony rodzaj muzyki czy wykonawcy też nie ma znaczenia. Kolor i wzór, najczęściej kupowany traci swoje walory. Książki najchętniej czytane czy miejsca odwiedzane to już indywidualne kwestia każdego człowieka. Nie interesuje mnie nic, oprócz tego jakim jesteś człowiekiem.
Zacznę od tego, że nie jestem rasistką. Nigdy dla mnie nie miał znaczenia kolor skóry, różniący się od mojego. Nie istotne jest dla mnie także to, czy ktoś ma oczy skośne czy małe, brązowe czy niebieskie. Kiedy mija mnie na ulicy kobieta o większych walorach ciała niż moje, nie podążam za nią wzrokiem. Jeśli ciemnoskóry mężczyzna rozmawia obok mnie przez telefon w innym języku niż tym, który znam- nie czyni go to gorszym ode mnie. Traktuję obcokrajowców jak obywateli mojego kraju. Jako że mamy wolność słowa i czynów, chciałabym aby to prawo przysługiwało każdemu. Dopóki nie narusza to mojej prywatności, a zachowanie drugiego człowieka nie ma wpływu na moje życie i bezpieczeństwo, dopóty nie mam żadnych nieuzasadnionych pretensji. Miło się robi, kiedy na swej drodze spotyka się obcokrajowca, który z szacunku do kraju, w którym gości potrafi ze śmiesznym akcentem wypowiedzieć słowa "dzień dobry" czy "dziękuję".
Nie inaczej jest w aspekcie płci. Do momentu, w którym mężczyzna wygląda jak mężczyzna, a kobieta jak kobieta, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Problem pojawia się kiedy, sami nie jesteśmy pewni swojej osobowości ani przynależności co do konkretnej płci. Czym jest człowiek, który został stworzony przez naturę jako mężczyzna, a on sam uważa się za kobietę. W okropny sposób próbuje udowodnić światu (jak nie samemu sobie), że kobietą jest, a ubranie w stylu wysokie szpilki czy krótka spódnica zasłoni jego małe alter ego. Ostatnio spotkałam się z czymś takim w centrum miasta. Idąc do pracy minęłam pewnego osobnika. Krótkie włosy i twarz mężczyzny jasno dawała mi do zrozumienia, jakiej jest płci. Jednak tu pojawiły się wysokie schody, ponieważ spojrzałam w dół. Ku mojemu niemałemu zdziwieniu ujrzałam buty na obcasie! Nie były to szpilki, ani szalone koturny, a buciki koloru bordowego na 5cm obcasie. W pierwszej chwili pomyślałam, że może jest to jakaś nowa moda, o której jeszcze sami blogerzy modowi nie wiedzą. Potem, że dzisiaj jest halloween, a ja znowu nie spojrzałam do kalendarza. Na samym końcu moja wyobraźnia krzyczała coś w stylu "what the hell"? Jednak w chwili zwątpienia i lekkiej pogardy rzuciłam okiem raz jeszcze na tę postać. Nie rozumiem (do teraz) dlaczego to uczyniłam, ponieważ moja wiara w ludzkość została w tamtym momencie wystawiona na dużą próbę. Zobaczyłam długą spódnicę, która z całą pewnością nie była szkocka. Był to mężczyzna stylizujący się ,,na kobietę''. Nie był on ubrany, ponieważ on był przebrany jak dzieci w przedszkolu celebrujący dzień przebierańców.
Gdy myślę o tym z perspektywy czasu to wiem, że w każdej dziedzinie życia jest jakaś granica. W myśleniu i w działaniu dochodzi do pewnego momentu, w którym większość z nas orientuje się, że trzeba już przestać bo dotychczasowe czynności tracą sens. Co zatem z płcią "x"? Nie jest to żadna nowość, ponieważ kilka państw może się pochwalić wprowadzeniem jej w swoje przekonania i obowiązujące prawo. Można powiedzieć, iż osoby nieznającej tej historii mają szczęście życia w niewiedzy. Ja ostatnio to szczęście zmarnowałam, gdy wdałam się w dyskusję na ten temat. W momencie przyjścia na świat dziecka, lekarze oświadczają jakiej jest ono płci- żeńskiej czy męskiej. W chwili wątpliwości, spowodowanej przez naturę, mogą się zdecydować na wpisanie płci x czyli takiej, która nie jest do końca możliwa do sprecyzowania. Jako, że tacy ludzie też się rodzą, posiadający cechy wyglądu męskiego i żeńskiego jest to być może wygodne dla samych lekarzy. W tym momencie niestety jestem już mniej obiektywna bo moja obiektywność traci znaczenie, kiedy przegrywa z siłą natury. Uważam takie przypadki za pewne defekty ludzkości. Warto tutaj wspomnieć o znanej postaci medialnej, Annie Grodzkiej, która jest transseksualna. Część swojego życia spędziła jako mężczyzna, później poddając się operacji w celu stania się kobietą w całej swej okazałości. Jednak jej mentalność płciowa jest jak dla mnie sporym znakiem zapytania. Oczywiście, są ludzie, którzy mają z tym duży problem, nie czując się dobrze we własnej skórze. Wszystko rodzi się w głowie i być może to tam powinni poszukać rozwiązania tego typu wątpliwości. Nie rozumiem dlaczego takie przypadki dzieją się na tym świecie, ale na szczęście moim powołaniem nie jest bycie filozofem, ani lekarzem medycyny.
Nie mam nic przeciwko dbaniu o siebie i swoją higienę i strój. Jeżeli mężczyzna jest dobrze ubrany i uczesany, a do czuć od niego woń perfum, wtedy widać, że jest mężczyzną. Kiedy kobieta jest dobrze ubrana i pomalowana zgodnie z zasadami wykonywania makijażu, wtedy wygląda o wiele piękniej niż po wstaniu z łóżka. Jednak kiedy mężczyzna ubiera rurki i obcisły sweter, a jego szyję zdobi różowa apaszka, a kobieta włosy ścina i modeluje coś na kształt irokeza, to wtedy martwię się, gdzie zmierza ten świat.
"Dyskryminacja" to niesympatyczne słowo. Suche jakieś, przemądrzałe i przydługie. Zdecydowanie niekobiece. Coś jak dysonans, dyskomfort, dyskwalifikacja. Nie lubimy słów, które sugerują, że świat nie jest taki, jak powinien, a reguły gry - nie całkiem sprawiedliwe. (...) "Dyskryminacja" to słowo-zgrzyt, które burzy wiarę, że żyjemy w świecie "równych szans". - Agnieszka Graff, Świat bez kobiet, 2001
Mad.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz