wtorek, 9 grudnia 2014

Spotted:Everywhere

Codziennie, nie tylko w większych miastach, mijasz około setki nieznajomych. I znajomych. I znajomych znajomych. Powiększa się grono osób, których teorycznie możesz znać. Mają pewnie imiona, wady i zalety. Jakieś wyróżniajace cechy. Każdego z nich mógłbyś opisać w jakiś sposób. Ilość zdań opisowych powiększa się wraz z atrakcyjnością - lub jej brakiem. Każdego dnia mógłbyś poznać kilka nowych osób. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyś tak po prostu - lub bardziej oryginalnie - podszedł i porozmawiał. Zaprosił na świeżo wyciskany sok i czekał na odmowę. Nic - poza strachem, lękiem i nieśmiałością przed wyimaginowanym odrzuceniem. Na pewno Cię wyśmieje albo zingoruje. Nic straconego - myślisz. Przecież posiadasz konto na facebooku, a tam niezliczona ilość SPOTTED!


Moda rozpoczęła się wraz z wejściem w życie popularnej już gazety Metro. Czytasz artykuły w niej zawarte? Nie pytam, jeśli spóźnia Ci się autobus bądź nudzi Cię kolejny wykład... Do wyżej wymienionej gazety przeważnie sięgamy do przeczytania prywatnych informacji umieszonych na samym końcu. Nie dziwi Cię już, że Zdzisio oświadza się Kasi na łamach prasy. Nie dziwi Cię, że ludzie wylewają swą frustrację za pomocą ostatniej strony w Metrze. Notatki w formie telegramu są przekazem między określonym nadawcą, a odbiorcą. Ktoś zauważył miłą panią i oczywiście - zamiast do niej podejść - lepiej opisać ją w Metrze. Przecież ona na pewno to przeczyta, przecież to musi być przeznaczenie... albo bzdura.


Metro wielu się znudziło... Na jednej stronie nie mieściły się wszystkie "telegramy". A przecież ludzi dużo, informacji jeszcze więcej. Ktoś mądry wpadł więc na pomysł, aby przenieść papierową wersję na lepszy elektroniczny zamiennik. Największą popularność zdobył spotted: KZK GOP. Było to w sumie zjawiskiem całkiem oczywistym, a nawet i przyjemnym. W końcu w autobusie ścisk, więc można ponarzekać do woli na kierowców, pasazerów, torby, krzesełka, uchwyty, bilety, opóźnienia... cały świat. Każdy z nas mógł odreagować słownie układajac zdania w nieco niekulturalne wyrazy.


Internety jednak poraz kolejny nie zaskoczyły nikogo. Tak, tak jak śnieg w zimę. Instytucja spotted postanowiła rozwinąć swą działalność na wszelakie szkoły. Również w sumie zrozumiałe. Siedzisz w bibliotece, zgłębiasz poezję Kochanowskiego czy jak wolisz tajemnice fizyki kwantowej. Przechodzi nagle urocza długowłosa piękność (a jakże, zaszalejmy!). I co zrobisz? Zostawisz Jana, aby udać się w pogoń za jej urodą? A co, jeśli przez to mógłbyś nie zdać kolokwium? Nie mówiąc już o fizyce kwantowej... Tego to i tak nie zdasz, a przynajmniej nie będziesz obwiniać długowłosej. Logujesz się wieczorem na facebooka, wpisujesz spotted, szukasz owej biblioteki. Zaczynasz opisywać długowłosą piękność. Jak? No, klasycznie. Poszukujesz w końcu blondynki o niebieskich oczach, z torbą w ramieniu i czarną spinką we włosach. Jedna, wyjątkowa, czeka tylko na Ciebie. Rozczarowanie przychodzi szybciej niż wiadomość o niezdanym kolokwium. Mogłeś zostawić poezję Janka. Wybaczyłby. Dobra, wymyślam, który mężczyzna zapamiętuje kolor spinki u kobiety?! 


Mijające dni, przypominały o nadchodzących wakacjach. A wraz z nimi rozrzut kolejnych spotted. Małe Ciche, Parłówko, Rabka Zdrój, Brzeziny, Ustrzyki Dolne... Wybrałaś się razem z koleżankami po maturze na wymarzony odpoczynek? Zdecydowałyście się na babski wypad, bo jak wiadomo, nie bierze się drzewa do lasu. Szukacie więc spotted wybranej miejsowości. Ktoś w końcu musi urozmawicić Wam wieczorne hulanki. Rozpisujecie się o swojej rozrywkowości, spontaniczności, gotowości na nowe wyzwania. Lubicie kolorowe drinki i taniec w deszczu. Czekacie na odzew, na przystojniaków, ratowników, Bogów seksu. Po co dobrze bawić się i przypadkowo poznać kogoś nowego? Lepiej być przygotowanym zawczasu. O drzewa trzeba dbać.

Temat zaczął mnie irytować z momentem pojawienia się spotted dosłownie wszystkiego. Spotted: warzywniak, spotted: Żabka w Krakowie, spotted: fontanna na rynku w Opolu, spotted: Biedronka w Jaworznie. Nie wspominając już o powstałym antonimie - hejted: Katowice, hejted: Giewont, hejted: Real w Czeladzi. Przestałam wierzyć w ludzkość, gdy obok wyżej wymienionych, zaczęły pojawiać się "fajne dupeczki śląsk" "wolne będzińskie laseczki"...


Czy naprawdę nie mamy odwagi, aby podejść i porozmawiać ze sobą w realnym życiu? Czy naprawdę nie możemy obdarować się uśmiechem mijając się na ulicy? Czy wszystko musi być załatwiane za pośrednictwem internetu - nawet znajomości? Czy to nie wspaniałe uczucie, gdy ktoś na ulicy obdarzy Cię zainteresowaniem i bynajmniej będzie to żul proszący o złotówkę na jedzenie?

Spróbuj uśmiechnać się do osoby z którą stoisz w kolejce do kasy. Pomóż starszej pani z siatkami. Rozpocznij rozmowę z pasażerką tego samego autobusu. Dogoń tę ślicznotkę i spróbuj nawiązać z nią dialog. Żadna emotka nie zastąpi prawdziwego uśmiechu, a żadne spotted prawdziwej randki.




Martyna.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz