wtorek, 21 października 2014

Kelner prawdę Ci powie

Przychodząc do drogiej restauracji zazwyczaj czujemy się wyjątkowo i poważnie. Staramy się sprawiać wrażenie człowieka obytego w szerokim świecie. Ale bardzo często jedno, źle wypowiedziane słowo, może zburzyć nasze oczekiwania. Przykład? Popularne „menu”.







Na dzień dzisiejszy na pewno każdy z nas zagościł w restauracji, pubie czy kawiarni, ale to właśnie pracownicy lokali mają często ubaw ze swoich gości. Rozmawiając z kilkoma osobami z długoletnim stażem w gastronomii usłyszałam wiele śmiesznych, a czasem nawet przykrych historii o ludzkiej głupocie. Poczynając od zwykłego „poproszę Expresso”, a kończąc na „poproszę kaffe lejt, ale koniecznie z mlekiem”. Pracownicy gastronomii mogliby wspólnie zasiąść do napisania komediowej książki wielotomowej.


Uściślając, nie każdy z nas musi koniecznie znać się na tym jak nazywa się dane danie, co w sobie zawiera lub jaka jest jego cena. Najczęściej pomocą służą nam kelnerzy/kelnerki i barmani oraz menu. Ale czy pracując na miejscu którejś z tych osób nie reagujemy nerwowo lub śmiechem na zdanie ze strony gościa typu:
- Przepraszam! Co to jest ten mus czekoladowy z malinami i świeżą bazylią?
Chyba jedyną odpowiedzią jaka się nasuwa jest:
- To mus czekoladowy z malinami i świeżą bazylią.
I kwitujemy miłym uśmiechem.

Czasem po kilkunastu godzinach pracy kelnera możemy spotkać się z lekką ironią lub złośliwością. Za przykład podam gościa, który wszedłszy do restauracji nie zajął miejsca, tylko od razu podbiegł do barku z pretensją:
- Czy dostanę jakieś „menu”?
Nasuwająca się myśl kelnera to  - Nie, nie dostaniesz. – Ale jak wymaga tego praca należy odpowiedzieć – Proszę sobie usiąść, ja podejdę. – Natomiast prawidłowa odpowiedź kelnera w tym przykładzie opartym na faktach jest – Nie. Ale mogę podać Panu „meni”.

Jeżeli przeszłam już do przedstawiania przykładów z życia wziętych, to ten nasuwa mi się od razu:
- Poproszę to risotto, ale zamiast ryżu proszę z makaronem.
Hmm.. a czy nie lepiej poprosić o penne lub pappardelle? Bardzo często obsługa restauracji idzie na rękę gościowi. Ale nie możemy wymyślać sobie własnych dań, więc jeśli w karcie mamy podaną kiełbaskę w cieście, to warto zamówić kiełbaskę w cieście, a nie samą kiełbaskę. Albo jeśli kelner proponuje do pizzy sosy meksykański, który jest ostry lub czosnkowy, bardziej łagodny, to warto zabrać jeden z nich lub oba. A nie, jak to naprawdę się zdarzyło:
- To ja poproszę wymieszać mi oba, tak żebym miał taki w sam raz. I najlepiej niech będzie w tej samej cenie co jeden.
To tak jak podejść do barku w pubie i powiedzieć:
- Poproszę piwo.
- Jakie? Tyskie, Tyskie klasyczne czy Lech?
- A macie Żywca?
- Nie, mamy tylko te, które wymieniłam.
- Hmm.. To poproszę w takim razie Okocim.
Mina barmana? Bezcenna, ale należy być miłym i zachować powagę.
A czy widząc na stoliku tabliczkę „Rezerwacja” podchodzimy do barmana i pytamy:
- Przepraszam, czy tutaj jest rezerwacja?
Czy może jednak, tak jak podpowiada nam rozum, siadamy do stolika gdzie takowej tabliczki nie ma? Odpowiedź sama nam się nasuwa, ale chyba lokale to magiczne miejsca i tam goście podejmują zupełnie odwrotne decyzje.

Praca w gastronomii jest bardzo ciężka, ponieważ dodatkowym obciążeniem jest to, że zawsze należy być miłym i uśmiechniętym, nawet w momencie gdy to wszystko nie działa w dwie strony. Jednak słynne powiedzenie „Uśmiech napiwkiem dla gościa” jest jak najbardziej na miejscu. Jednak w niektórych sytuacjach uśmiech zamienia się w powstrzymywany napad śmiechu.
Na koniec podam przykład śmiesznej historii, która zadziałała w drugą stronę!
Kelnerka: Polecam drinki bezalkoholowe.
Gość: To my poprosimy dwa, najlepiej słodkie.
K: Oczywiście, ale poproszę jeszcze o dowód.

W tym przypadku mina gościa była bezcenna ;)



Marta.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz