Weekend bez wódki, spotkanie bez piwa, impreza bez drinków? Czy to nie brzmi obco i dziwnie? Czy jesteśmy w stanie dobrze się bawić przy soku ananasowym?
Nie oszukując siebie i innych, alkohol odgrywa w naszym życiu sporą rolę. Spotykając przypadkiem starego znajomego wypowiadamy popularne zdanie "musimy się umówić na piwko!". Odprawiając urodziny zapraszamy przyjaciół na wódkę. Opuszczając mury miejsca pracy lub szkoły w piątek po południu, rozpoczynamy weekend z zamiarem "odstresowania się". Pod tym pojęciem najczęściej kryje się mocno zakrapiana impreza lub wyjście do pubu na przysłowiowe piwo.
Bardzo często wybierając się na imprezę szukamy osoby, którą nazywamy kierowcą. Mamy do niej pełne zaufanie, gdyż jesteśmy pewni, że nie będzie próbowała alkoholu lub innych środków odurzających. Ale czy jesteśmy sobie w stanie wyobrazić imprezę bez wypicia alkoholu? Czy bawimy się wtedy równie dobrze, jak pod jego wpływem? Myślę, że na te pytania warto odpowiedzieć sobie samemu.
Alkohol dodaje nam odwagi i energii. Pod jego wpływem stajemy się nagle bogaci i wszystkim chcemy stawiać. Każda dziewczyna lub każdy chłopak w naszych oczach staje się bóstwem, a wszystkie problemy nagle się rozwiązują. Każdy z nas doskonale jednak wie, że ten piękny, błogi stan trwa tylko przez chwilę.
Gdy budzimy się rano nasze problemy potęgują, ponieważ dochodzą do tego najczęściej pusty portfel, siniec pod okiem i zakaz wstępu do lokalu. Warto?
Od alkoholu nie uciekniemy, ponieważ spotykamy się z nim na każdym kroku. Reklamy i najbliżsi najczęściej nas namawiają do jego spożywania. Często również my sami stajemy się tą osobą, która wręcz zmusza słowami "ze mną się nie napijesz?".
Zastanawialiśmy się kiedyś nad tym, czy przez takie słowa nie doprowadzamy kogoś do alkoholizmu? Nie wiemy co przyniesie przyszłość, a każdy doskonale wie, że do tej choroby doprowadza każdy kolejny kieliszek, czy też butelka piwa.
Każdemu z nas wydaje się, że panujemy nad sobą i potrafimy powiedzieć nie, ale musimy pamiętać, że alkoholik nigdy nie przyzna się do tego, że nim jest.
Polecam książkę Jerzego Pilcha "Pod mocnym aniołem" lub na jej podstawie film, w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego, które ukazują jak cienka granica jest pomiędzy pierwszym kieliszkiem, a tym, do którego prawdopodobnie dążymy nie zdając sobie z tego sprawy.
Marta.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz