sobota, 18 kwietnia 2015

Nie mam przyjaciół, mam rodzinę

To już 7 i ostatnia część słynnej serii filmów Szybkich i Wściekłych. Pomimo sporej liczby scen science fiction i komputerowych efektów, ta jest dla mnie najlepsza. Emocjonalna końcówka i pożegnanie głównego bohatera Paula Walkera stanowi kwintesencje słów "Oh I'll tell you all about it when I see you again''.

 




Kiedy w 2001 roku świat ujrzał pierwszą część Szybkich i Wściekłych albo ktoś pokochał film od razu albo znienawidził. Jako, że byłam małą dziewczynką, musiałam poczekać kilka lat żeby nadrobić zaległości związane z obejrzeniem aut i zrozumieniem ich prędkości. Każdą kolejną część oglądałam z takimi samymi szeroko otwartymi oczami. Byłam zafascynowana ideą grupy, wzajemną przyjaźnią i wszystkimi, sportowymi autami, które w każdej części mogliśmy podziwiać. Dla jednych to głupie filmy o autach, dla drugich jednak to coś więcej niż auta i więcej niż przyjaźń.



W ostatniej części sielankowe życie grupy, zostaje zachwiane i wystawione na próbę. Brian jest szczęśliwy ze swoją rodziną, a Dominic próbuje być przy swojej ukochanej, gdy nagle tajemnicza paczka z Tokio wybuchowo zmienia owy stan rzeczy. W momencie, w którym wracają grzechy przeszłości z Londynu, rodzina musi wybrać się na wschód, żeby je naprawić i naprostować przyszłość. Wracają szybkie auta, momenty akcji i nieprawdopodobnych wydarzeń. Bohaterowie na każdym swoim kroku mają niesamowite szczęście, które zawsze pomaga im spaść na 4 łapy. Sporo scen walk oraz wykorzystywanie broni, nadaje filmowi bojowy charakter. W tej części gra toczy się o Deckarda Showa (Jason Statham) oraz Ramsey, która jak się okazuję, jest hakarem a do tego posiadaczką nieprzeciętnej urody.



Minęło 14 lat od kiedy kolejne części filmu wchodziły do kin. Bohaterowie dorastali na naszych oczach, a my wraz z nimi. Po każdej obejrzanej części filmu marzyłam o tym, że tak jak oni umieć jeździć i driftować po ulicach mojego miasta. W każdej nowej części wydarzyło się coś co wywoływało w odbiorcach pozytywne lub negatywne uczucia, jednocześnie zaskoczenie, które jest sporym komplementem dla reżyserów całej serii Fast&Furious. Nie można nie zauważyć w ostatniej części sporej dawki nostalgii i smutku. Ciężko się pogodzić widzom i fanom Paula Walkera, iż był to ostatni film z jego dobrą grą aktorską i olśniewającym uśmiechem. Choć minęły już niemalże 2 lata od tragicznego wypadku, to dalej pozostaje jakiś niedosyt i współczucie. Ironia losu, robić coś całe życie co kocha się najmocniej i z ich rąk zginąć w takim młodym wieku i niewyjaśnionych okolicznościach.

Bardzo dobry soundtrack. Dobrze zrobione komputerowo sceny, w których Paul nie zagrał. Piękne auta i sporo czarnego humoru. Film bardzo dobry, ale nie polecam go osobom, które nie widziały poprzednich części. Mam nadzieję, że nie spojleruje, a wręcz odwrotnie zachęcam do zapoznania się ze wszystkimi 7 częściami bo w każdej po kolei widać coraz to lepsze efekty, przystojniejszych aktorów i piękną historię grupy wspaniałych ludzi.

Mad.









Brak komentarzy :

Prześlij komentarz