Idąc ulicami jakichkolwiek miast, zawsze napotkam na swojej drodze malunki na ścianach budynków czy murach lub w przejściach podziemnych. Najczęściej przedstawiają one popularną "R-kę" zawieszoną do góry nogami, lub napis "Kocham Ankę". Dziś okazywanie miłości do ukochanego klubu lub drugiej połówki nabrało formy pisania po murach sprayem. Część robi to z chęci wyzwolenia ogromnego uczucia trzymanego w sobie, natomiast druga część z nudy jaka ogarnia ich życie. Istnieje również część ludzi na tym świecie, powiększająca się i zarażająca swoimi ambicjami, która stara się mury starych budowli i pozostałości po ogrodzeniach zamieniać w dzieła sztuki.
Często ponure dzielnice wielkich miast dzięki nim nabierają barw. Zdarza się również, że te dzielnice nie zostają spowite kolorami, tylko dzięki czerni, bieli i odcieniom szarości oddają swój charakter lub historię z którą miejsce jest związane.
Dzięki ukazywaniu tej lepszej strony street artu, każdy z nas może dostrzec sztukę, niekoniecznie płacąc za wejście do galerii. Dostrzegamy zwykłych, najczęściej młodych ludzi, którzy ukazują, street art jako dziedzinę daleką wandalizmowi.
Sztuka uliczna bardzo często współgra z otoczeniem, miastem i ludźmi. Ukazuje historię, sprawy które mają miejsce teraz lub to co może się wydarzyć.
Od czterech lat miasto Katowice organizuje Street Art Festival, promując tym samym sztukę uliczną. Dzięki temu festiwalowi organizowane są warsztaty, pokazy i koncerty. Ludzie uprzedzeni do street art- u oraz mylący go z wandalizmem dzięki takim inicjatywom mogą dostrzec piękno sztuki XXI wieku.
Często mam wrażenie, że młodzi ludzi tworząc tego typu sztukę i nie tylko, rozumieją znacznie więcej niż Ci postawieni wyżej. A tym samym dają jasny przekaz społeczeństwu, który możemy zrozumieć tylko my.
Marta.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz