poniedziałek, 23 grudnia 2013

Christmas time

Choinka, zapach świeżo zrobionych pierniczków, piękna choinka, świąteczne piosenki... znam to, a Ty?
Chyba każdy od dziecka czekał na ten dzień z wielką radością i oczekiwaniem, aż do momentu znalezienia prezentu pod choinką. Rodzinny czas, świąteczne filmy, śnieg lub jego brak- tak kochani, to właśnie święta!

Z tej okazji życzymy Wam samych pięknych chwil w życiu, niezapomnianych wspomnień z tych świąt, jak i każdych kolejnych, rodzinnego ciepła i bezpiecznych powrotów ;) Aby każdy prezent, był tym wymarzonym, a każdy uśmiech i miłe słowo, tym zapamiętanym! Abyście stawiali sobie jeszcze wyższe cele i do nich dosięgali, a każdą porażkę traktowali z przymrużeniem oka, więcej życzliwości dla innych ludzi i uśmiechu, na każdy dzień nowego roku!






Merry Christmas kochani! ;)




niedziela, 15 grudnia 2013

Od kuchni

Kiedy gotuję wszystko oddaje w ręce umysłu, kuchnia fantazji pełna jest smaków i zapachów przyprawiających o dreszcze. Nutka ciekawości, szczypta wyobraźni, pół litra słodkiego ryzyka- to cały przepis na niebo w gębie.



Chciałoby się, żeby wyżej wymieniony cytat, oddawał w pełni rzeczywistość. Niestety, w przygodach kulinarnych jestem dopiero na poziomie podstawowym, ale przecież nie od razu Kraków zbudowano.

Od niedawna ciut zmieniłyśmy tematykę naszego bloga i skusiłyśmy się na odrobinę prywaty, aby zupełnie nie zanudzać Was naszymi refleksjami, ale również i dokonaniami. Dzisiejszy post to czyste chwalenie się tego, jakie z nas nieidealne kuchareczki!

Może niektórych zachwycę swoją zdolnością odczytywania kalendarza, ale już za tydzień będziemy wypatrywać pierwszej gwiazdki, ubierać bezwstydnie nagą choinkę, delektować się potrawami przyrządzonymi przez nas samych, jak i naszych bliskich, spędzać magiczny czas w gronie rodziny, a następnie śpiewać kolędy niczym profesjonaliści z telewizji.
Może mój opis nie brzmi dość zachęcająco, jednakże jestem dość sceptycznie nastawiona do tego okresu, może za niedługo też zarażę się magią świąt, ponieważ z niecierpliwością czekam na chwilę, kiedy przemówi do mnie mój Kot :D

Przechodząc do meritum, postanowiłyśmy upiec świąteczne ciasteczka, przepis był dość prosty i pochodził z głowy Mad. Muszę przyznać, że cała w mące i w cieście, poczułam klimat świąteczny. W kuchni panował eufemistyczny artystyczny nieład, a my bawiłyśmy się cudownie w rytm muzyki, wsypując słodkości na pierniki.
To, co zrobimy sami, cieszy nas tym bardziej, jeśli możemy małym gestem spowodować uśmiech na czyjeś twarzy. Uwielbiam potrawy mojej babci, aczkolwiek sama powoli odczuwam potrzebę eksperymentowania w kuchni. Motywujący jest do tego fakt, że można stworzyć coś wspólnie i jeszcze smacznie zjeść... w międzyczasie podjadając bezkarnie produkty :P 


Na dniach zapewne zacznie się świąteczne szaleństwo, gonitwa za prezentami, sprzątanie, gotowanie… w tym wszystkim życzę Wam, aby towarzyszyli Wam najbliżsi i każdą (nie)kulinarną porażkę zamienili w sukces ;) 
A przed Wami instragramowa zrzuta, bo jesteśmy TRENDI!









Miłego wieczoru!
Martyna.




poniedziałek, 9 grudnia 2013

#zmian ciąg dalszy

Za nami już 60 postów na blogu!
Niestety Marta, odeszła z naszego dziennikarskiego pokładu. Na placu boju zostałyśmy same- stąd nowy wygląd naszego bloga, mamy nadzieję, że Wam się spodoba!
Na co możecie liczyć w dalszym ciągu? Na sporo recenzji, porad odnośnie zdrowego odżywiania się, mojego 'ironicznego' komentowania, a przede wszystkim chciałybyśmy pokazać Wam też muzykę. Tę, którą słuchamy, kochamy i bez której chyba, nie możemy żyć :)
Będą pojawiały się też zdjęcia, obrazy i inspiracje.



Piosenka z pozdrowieniami dla Fit, wierzymy że wrócisz!
Miłego wieczoru!




sobota, 7 grudnia 2013

Hyhyhyhy


Razem z Mad oraz naszą przyjaciółką Kają, wybrałyśmy się na koncert ParExellence&Jamala&Grubsona w Mega Clubie. Mimo usilnych starań, Orkan Ksawery w połączeniu ze śniegiem, nie przeszkodził nam, by zacnie rozpocząć sezon świąteczny od dawki pozytywnej energii. Niech koniec stanie się początkiem: w MEGA było MEGA! Komunikacja miejsca oraz warunki atmosferyczne uniemożliwiły nam wstawienie się punktualnie na imprezę, a co za tym idzie przesłuchanie repertuaru prezentowanego przez ParExellence, więc aby nie zostać zupełnie w tyle, odsłuchałam ich tracków  na youtubie: http://www.youtube.com/watch?v=_SN6CaDfum8 jeśli jest DJ KEBS, to musi być dobre ;) Dotarłyśmy jednakże szczęśliwie na Jamala, przebiłyśmy się przez tłum, którego wczoraj delikatnie mówiąc nie brakowało. Wsłuchując się w „Peron” czy „Słowo” jednogłośnie stwierdziłyśmy, że było to raczej zwykłe odśpiewanie, identycznie jak na płycie. Dla niektórych może nie jest to minusem, jednak my na koncercie spodziewamy się nie tylko „suchego” odsłuchu, ale i również jakiegoś zaskoczenia, energii, którą można odczuć tylko na spotkaniu z artystą. Choć bardzo go cenię, tym razem do mnie nie przemówił. Może mam takie odczucia w porównaniu do tego, co działo się później. 
A działo się tak dużo, że nie ogarniałam jak garstka ludzi w jednej chwile może tak rozkręcić imprezę. Ekipa z Rybnika zaraziła nas pozytywną energią przekazywaną od ludzi, dla ludzi. Najpierw było słowo, a potem było PYK!



Całość była „spontanicznie zaplanowana” i nie zabrakło niczego. Były oświadczyny, urodziny, odśpiewane sto lat razy dwa, taniec, fala, pogo, śmiech, pot, łzy, radość! Wszystko, czego moglibyśmy się spodziewać na tego typu koncertach, a zarazem wszystko co występuje tak rzadko. Koncert był zróżnicowany, od klasycznych kawałków mających milion wyświetleń na youtubie – „Na szczycie”, „Ostatni”, „Właściwy kurs”, „Koniec” aż po typowo poryte, papudraczowe  - te za które Grubsona kojarzymy i kochamy najbardziej. Podobało mi się również to, że były one zagrane w sposób dotąd nieznany, w nowej aranżacji. Poznaliśmy więc nasze ulubione tracki na nowo. Było gorąco jak na Karaibach, a bity bujały niczym Ksawery za oknem! Choć BRK nie podchodzi mi aż tak bardzo jako raper, za konsolą poradził sobie znakomicie. Nie zabrakło dancehall’u, dubstep’u, drum and bassu oraz scratche, które uwielbiam! Jarecki radził sobie wyśmienicie w przebraniu Mikołaja, aż chyba cofnę się do czasów dzieciństwa i zacznę w niego wierzyć ;) Ku zaskoczeniu pojawił się Metrowy ze swoim charakterystycznym głosem. Publiczność doceniła również tych z „muzycznego backstagu” odpowiadających za linie melodyczną. W Katowicach odbył się  koncert kończący trasę RudeBoy. Wszystko zostało uwiecznione na kamerze, a film, który ma powstać będzie chyba najlepszą polską komedią XXI wieku.  Tomasz radził nie oglądać, posłuchacie go? ;) A co działo się później? 1:40, wszyscy już się zbierają (nocne autobusy, praca, zbyt duże stężenie alkoholu we krwi), a chłopaki dalej nie przestają rozdawać wirusa pozytywnej energii. Gdyby nie ograniczenia czasowe, wydaję mi się, że impreza trwałaby do rana! Po raz pierwszy widziałam taką frekwencję w Mega Clubie. Słuchając najnowszej piosenki RudeBoyTour, wszyscy łączyliśmy się w klimacie tańcząc układ, którego nauczyli nas szanowni instruktorzy Jarecki oraz Tomasz. Po rocznym koncertowaniu, ten stawiam na podium czekając na kolejną strzykawkę z endorfiną! A do tego czasu niesiemy miłość, pokój, wzajemny szacunek i nie zapominajmy…


NAPIE*DALAĆ… MIŁOŚCIĄ
NAPIE*DALAĆ… MUZYKĄ!



Martyna.




wtorek, 3 grudnia 2013

PRZEDświąteczna gorączka


Lampki na choinkach, świąteczne promocje w sklepach, propozycje na prezenty, to tylko kilka rzeczy, którymi już karmią nas media, supermarkety oraz centra handlowe. Ale czy huczenie o świętach Bożego Narodzenia od co najmniej listopada nie jest lekką przesadą?


Idziemy z duchem czasu, postępu technologicznego, podążamy za modą... Właśnie! Za modą, którą podpatrujemy z zachodu. Od zarania dziejów zachód był czymś "lepszym" i bardziej nowoczesnym. Trudno się nie zgodzić, ale czy nie dzieje się tak, że dążymy do tego by żyć tak jak ludzie z zachodu?
Święta dla każdego są okresem, w którym spotykamy się z rodziną, jednoczymy, wybaczamy i pomagamy tym, którzy nie mają możliwości spędzenia świąt w gronie rodzinnym i w miejscu, które jest ciepłe oraz pełne dobrego nastroju. Obdarowywanie się prezentami jest tradycją taką samą jak słynne dwanaście potraw. Tradycje w każdym regionie są różne, ale chyba powoli dochodzimy do pełnej komercjalizacji. Przykładem może być wspomniane już przeze mnie wcześniej strojenie otaczających nas sklepów ozdobami świątecznymi, oraz reklamy w mediach, które jasno sugerują nam o zbliżających się świętach dużo czasu przez. Idąc w połowie listopada przez centrum handlowe widzę choinkę wystrojoną w lampki, bombki i inne ozdoby choinkowe. Jeszcze przed nami mikołajki, a świat już huczy świętami Bożego Narodzenia.
Dziś chyba dla większości najważniejsze jest ile wydamy na prezenty, martwimy się o to czy wystarczy nam na podstawowe dogodności podczas świąt. Każdy chciałby zapewnić rodzinną atmosferę trzymając się tradycji, ale z coraz cieńszym portfelem coraz trudniej wychodzi to większości społeczeństwa.
Z drugiej strony możemy powiedzieć, że nawet gdybyśmy się chcieli trzymać tradycji, to przeszkodą nie jest tylko i wyłącznie portfel, ale również możliwość posiadania tego co powinno się znaleźć na wigilijnym stole. Obrońcy zwierząt zakazują nam spożywać karpia, kapusta z grzybami nie jest już robiona w większości domów samodzielnie przez matki i babcie, lecz dla własnej wygody idziemy do supermarketu.

Myślę, że gdybym teraz nie wspomniała o jeszcze jednej ważnej sprawie, wielu miałoby mi to za złe. Otóż czy święta w tym roku będą tymi prawdziwymi świętami? Czy wieczór wigilijny bez Kevina będzie tym samym wieczorem, który przeżywam np ja od dzieciństwa? Film, który powoli wszedł chyba w tradycję świąteczną w Polsce, w tym roku został wyemitowany chyba zdecydowanie za wcześnie.

Do świąt co prawda jeszcze sporo czasu i pewnie zostanie napisany przez którąś z nas post dotyczący tego miłego, rodzinnego i ciepłego okresu, ale jeśli chodzi o samą atmosferę, niech każdy z osobna zada sobie pytanie, czy w dobie nowoczesności i podążaniu za trendami czujemy jeszcze atmosferę świąteczną taką jak w dzieciństwie?

Fit.





niedziela, 1 grudnia 2013

Koncertowo

Szczerze muszę przyznać, że chciałam zrelacjonować pobyt na tegorocznym ŚLĄSKIM RAP FESTIWALU, jednakże zrobiłam podstawowy błąd – nie zabrałam się za przelanie przemyśleń od razu, tj. 15 listopada, a dopiero teraz natchnęła mnie inspiracja. I tak jak powiadają nasi szanowni wykładowcy na zajęciach – czy do wywiadu czy do wspomnianej już relacji – przysiadamy od razu, a maksymalnie do dwóch dni po evencie. Może większość z Was posiadła już tą tajemną wiedzę, może dla mnie lepiej póżno niż pożniej.
Próbując wybrnąć z sytuacji, w niedzielny wieczór postanowiłam zadać sobie pytanie – na co chętniej przeznaczamy nasze fundusze, na  zakup biletu czy na kupno płyty naszego ulubionego wykonawcy?
Nie oszukujmy się,  w dzisiejszych czasach jako studenci mamy dość skromny budżet i masę wątpliwości co zrobić, żeby zarobić, a się nie narobić. W dobie kryzysu, płyta czy koncert? ;)
Niewątpliwie fantastycznym przeżyciem jest założenie słuchawek i oddanie się esencji muzyki. Treści, która przemawia do nas, budząc wspomnienia czy tworząc w nas czasem zupełnie nowe poglądy na zastaną rzeczywistość.
Tak naprawdę, każdej naszej emocji możemy przypisać ulubiony track. Nierzadko powodują łzy, czasem i wybuch radości, aż skaczemy i bujamy się w rytm bitu. Otóż to, osobiście jestem zwolenniczką bliskiego spotkania z artystą, tzn. nie tylko słuchać, ale również zobaczyć jak radzi sobie z żywą publiką, jak potrafi rozbudzić czy opanować euforię słuchaczy/widzów.
Są jednak artyści, którzy swoje umiejętności  potrafią przelać na kartkę papieru, jednakże „rozbujanie” publiki wychodzi im ciut słabiej.
Za przykład może posłużyć  nowo odkryty na hip-hopowej scenie „Mam na imię Aleksander”, którego teksty wyrażają czystą-brudną prawdę życiową, smutek oraz tęsknotę za czymś odległym. Niestety, gorzej sprawdzają się na koncertach, gdy publika jest żądna prawdziwego ognia i energii.
Nie umniejszając jego zdolności, pragnę zauważyć, że niektórzy artyści przemawiają do nas lepiej w zaciszu domowym, w skupieniu, gdzie jak mawia Nosowska, jesteśmy tylko my , cisza i czas… czas na refleksje i wnioski.
Są również ci, którzy na scenie czują się jak przysłowiowa ryba w wodzie, mowa tutaj o nikim innym jak o Tomaszu Iwańcu, znanym jako Grubson, który swoją żywiołowością potrafiłby nakarmić cały świat, a przynajmniej ten hip-hopowy. Nie chwaląc się, razem z Mad (i naszą wspaniałą Kają :*) wybieramy się na jego koncert w Mega Clubie już 6 grudnia. Ciekawe jaką trzodę zrobi tym razem ;)

Na koniec warto zaznaczyć, że koncerty to również możliwość spotkania ludzi z podobną zajawką, klimatem oraz pasją. W końcu, hip-hop nie dzieli nas, a łączy! Także kupujcie polskie rap płyty, szanujcie sąsiadów i wyczekujcie na nową porcję koncertów swoich ulubieńców ;)




Martyna.




czwartek, 28 listopada 2013

Z filmami na bieżąco

Ostatnio mój wybór padł na 4 nowości kinowe: Adwokat, Kapitan Phillips, Igrzyska Śmierci II: w pierścieniu ognia oraz Wyścig!

                                                                                          Zacznę od Adwokata. Wybrałam ten film raczej ze względu na dobrych aktorów niż samą zapowiedź filmu (chociaż pierwsze sekundy traileru są naprawdę słodkie!). Penelope Cruz, Cameron Diaz, Brad Pitt to chyba aktorzy znani dokładnie wszystkim. Trochę intryg, miłości, pikantnych scen, ale wszystko to obraca się wokół 'brudnych pieniędzy' i chęci władzy. Szczerze mówiąc momentami ten film staję się dziwny, o czym mogą świadczyć tygrysy jeżdżące w aucie czy też bywające na imprezach! Filmweb ocenił tę produkcję 5,4/10, z czym do końca się nie zgadzam. To pokręcony, ale nie aż tak słaby film! Warto zobaczyć i ocenić samemu, choćby ze względu na piękną Penelopę Cruz i intrygującą, momentami dziwną postać Cameron Diaz :) dla mnie (3/5) bo momentami czułam się zagubiona w tym filmie z moją siostrą bliźniaczką!






KAPITAN PHILLIPS- historia pewnego statku, który spokojnie wraz ze swoją załogą i dominującym kapitanem przewozi jakiś tajemniczy towar, przez niebezpieczne tereny. Jak łatwo się domyślić, zostaję napadnięty przez głodnych pieniędzy i władzy murzynów nazwanych piratami. Początkowo śmieszyło mnie to określenie bo piratów kojarzę raczej z groźnymi, potężnymi mężczyznami, z wielkimi brodami i hakami zamiast dłoni. Taką wizję tych postaci, ukształtował w moim mniemaniu film z Johnem Deepem 'Piraci z karaibów', tu jednak pokazano nam to w odmienny sposób. Sporo walki, porwanie, groźne momenty, walka dobra ze złem. Może moja recenzja brzmi dość banalnie, ale niebanalny to jest film! Polecam w sumie każdemu i młodym i starszym ludziom, ze względu na sam film i jak aktorstwo. (4+/5)







IGRZYSKA ŚMIERCI- z pozoru to film dla nastolatek, w większości dziewczyn, ale niekoniecznie! Szczerze mówiąc, I część tego filmu zawiodła mnie bardzo, ponieważ książka okazała się dużo lepsza niż film. Jennifer Lawrence jednak w II części filmu postarała się dużo bardziej niż w I. Barwnie pokazana cała historia igrzysk, walki o przetrwanie i moc przyjaźni. Jednak mimo wszystko cieszę się, że świat tam przedstawiony nie ma szans istnieć naprawdę bo życie w takich dystryktach musiałoby być straszne, a wręcz niemożliwe! Z całą pewnością czekam na kolejną część tego filmu. (4/5)











WYŚCIG- biograficzny, dramat sportowy. Historia Jamesa Hunta oraz Nikiego Laudy. Naprawdę dobry film dla fanów formuły 1 jak i dla wszystkich ludzi lubiących sport. W piękny i wzruszający sposób, została przedstawiona historia obu tych zawodników. James- typowy przystojniak i  kobieciarz, lubiący alkohol i papierosy, rywalizację i emocje temu towarzyszące oraz Niki- spokojny, cichy, niesamowicie inteligentny człowiek, znający się na autach i fizyce. Skontrastowane, a jednak bardzo podobne postacie. Oboje darzą wyścigi prawdziwą miłością. Dramat bo w połowie filmu następuję wypadek, nieszczęśliwy, a wręcz tragiczny, w którym poważne obrażenia odnosi Niki. Smutny,a zarazem wesoły film. Wzruszający, momentami ironicznie śmieszny. Pokazuję walkę o życie, jednocześnie trofeum. Dwa różne, ale podobne poglądy na życie i pasję. Ryzyko dużo większe niż 20%. Bardzo podoba mi się odwzorowanie w tym filmu zarówno aut, samych wyścigów i czasu bo wydarzenia tam dzieją się około 1976r. Ciekawa historia, która datą bardziej dotyczy mojego taty, a ja dzięki temu filmowi- mogłam poznać wspaniałych sportowców. Jako, że sport kocham, ale niekoniecznie formułę 1- po tym filmie zmieniam zdanie. Zawsze uważałam, że to jest wyścig- które auto jest silniejsze, a tak naprawdę to inteligencja i opanowanie zawodnika. Podziwiam wszystkich sportowców, a film oceniam na 5/5. Warto zobaczyć :)




Filmoholiczka, Mad.




niedziela, 24 listopada 2013

Jesteś tym, co jesz

    Internet, telefon, Fast food - zdaje się, że między innymi bez tych trzech podmiotów nie wyobrażamy sobie XXI wieku.

       Choć wszystko używane z głową nie szkodzi, chciałabym wziąć na widelec ten ostatni.
Szybkie jedzenie, jeszcze szybsze życie. Czy jeszcze jakiś zwykły zjadacz chleba, potrafi sobie zwizualizować świat bez fast foodów?
   Gdy w 1948 roku bracia Mcdonald's wpadli na pomysł założenia restauracji w Kalifornii, ludzie oszaleli na punkcie hamburgerów, hot dogów, kebabów, frytek i innych tego typu przekąsek. Wybierając się na miasto, sięgamy po bułkę z kotletem i ogórkiem,  podczas seansu filmowego stawiamy na popcorn, wieczory ze znajomymi umilają nam chipsy. Czyli w skrócie: węglowodany, tłuszcz, puste kalorie, które w najlepszym wypadku zmienią się w niepotrzebne fałdki (dla mężczyzn problem niezauważalny), jednakże w najgorszym - nadciśnienie, choroby wieńcowe, zawał, podwyższenie poziomu cholesterolu, cukrzyca... dla nas, młodych, brzmi nieprawdopodobnie? Każdy z nas jednak oglądał "Super size me". Morgan Spurlock ukazał doskonale jakie są skutki dla naszego organizmu, gdy nie dostarczamy mu niezbędnych witamin, minerałów oraz błonnika.
   Problemy z nadwagą czy otyłością ma prawie 100 milionów Amerykanów. Choć technologicznie nie potrafimy dogonić tego kontynentu, żywność jest u nas podobnie modyfikowana i równie zagraża naszemu zdrowiu. Coraz więcej osób z wygody, wybiera jedzenie na mieście - tanio i w ekspresowym tempie. Wybieramy to, co wszyscy, to, co tanie, to co modne, to co szybkie. Gdzie w tym wszystkim chwila refleksji, zastanowienia? Konsumpcjonizm prowadzi nas do kompletnej bezmyślności. Czy jesteśmy aż tak nieświadomym konsumentem i przyjmiemy wszystko, co nam podane, byleby w najniższej cenie?
   Nie zrezygnujemy zupełnie z junk food, otaczają nas zewsząd i czasem nie potrafimy przejść obok obojętnie. Choć niekoniecznie zdrowe, bywają naprawdę smaczne. Wydaję mi się jednak, że zdrowie i świadome wybieranie produktów jest priorytetem i powinno nam towarzyszyć bezwzględu na naszą masę ciała. Bo ta choć zdaje się być prawidłowa, nie wskazuje jak wycieńczony jest nasz organizm ubogi w witaminy.
Fast foody mają bardzo wysoki indeks glikemiczny, który określa wzrost poziomu cukru we krwi. Po mile spędzonym czasie w restauracji typu Mcdonald’s jesteśmy najedzeni, ponieważ nasz poziom cukru gwałtownie wzrasta, aby równie gwałtownie spaść, i później nie wiedzieć z jakich powodów, stajemy się głodni.
Zaś produkty z niskim indeksem glikemicznym, tzn. naturalne i nieprzetworzone, sprawiają, że poziom cukru w naszym organizmie jest stabilny, a brzuszek nam nie burczy aż do następnego zdrowego posiłku ;)
  Dla niektórych może być zaskoczeniem, że zdrowa żywność to nie tylko szpinak, który wciskała nam babcia, sałata dodawana do obiadu czy marchewka przegryzana przez Królika Bugs'a. Zdrową żywność możemy zdefiniować w najprostszy sposób – to po prostu zamienniki produktów zawierających puste kalorie.
Każdy posiadacz kuchni, sam może przyrządzić "hamburgera", "hot doga" czy "popcorn".
    Kolejną istotną sprawą, jest wyrzucenie, przekreślenie czy spalenie dwóch słów: GŁODÓWKA oraz DIETA.
Najistotniejszym zadaniem w zdrowym stylu życia, są regularne posiłki w odstępach 2,5-3 godziny. Przygotowując sobie posiłki, jesteśmy świadomi tego, co jemy i jakie mogą być dalsze skutki. Dieta jest krótkookresowa, nie wytrzymamy całe życie jedząc 1500 kalorii, no i ile przyjemności by nas ominęło? Kobiety odchudzają się na ważne okazje, na Sylwestra nieuchronnie zbliżającego się, aby „wcisnąć” się w zeszłoroczną kreacje. I cudownie! Z małym haczykiem – czeka tę piękną damę efekt jojo. Zdrowe odżywianie + ćwiczenia to przepis na sukces! Muszę Was również zaskoczyć, że warzywa odpowiednio przygotowane, mogą nam idealnie zastąpić zestaw dużych frytek, a świeże owoce mogą być zamiennikiem tłustych wuzetek pieczonych na głębokim tłuszczu.
http://bebzol.com/pl/Zobacz-czym-nas-karmia-w-sieciowkach.131656.html - polecam zajrzeć, w gwoli przypomnienia ulubionych potraw.
  



         Mad i Fit w chwili nieświadomości, zaprosiły mnie do współpracy przy blogu ;) Tak więc nietypowo kończąc, chciałabym się pokrótce przedstawić. Skromność uniemożliwia mi pisanie o sobie, także poznacie mnie poprzez świat, który będę chciała Wam pokazać - świat moich myśli i pasji. Martyna.





środa, 20 listopada 2013

#egidasięzmienia #Mad_Fit

Jak co środę zapraszamy do słuchania naszej audycji, 17.30- 19.00. Dzisiaj mówić będziemy o sporcie, zagłębimy się w znaną wszystkim ligę mistrzów oraz plus ligę, a nawet orlen ligę! Później przeprowadzimy krótką rozmowę z naszym gościem i porozmawiamy na jakiś publicystyczny temat ;)

Musicie być z nami bo środowe wieczory tylko z radiem egida!
http://www.egida.us.edu.pl/

A jeśli chodzi o naszego bloga, to serdecznie chciałybyśmy powitać trzecią osobę, która będzie miała przyjemność pisania i dzielenia się z nami swoimi artykułami i przemyśleniami. Jest to Martyna, młody talent, dziewczyna nietuzinkowa i jedyna w swoim rodzaju! :) Co to oznacza dla naszych czytelników?
Jeszcze więcej czytania i zagłębianie się w nasz dziennikarski świat ;) Zmiany nastąpią niebawem, a my z niecierpliwością czekamy na odzew ze strony Martyny, zatem followmf! ;)



Pozdrawiamy, cała trójka ;)




czwartek, 14 listopada 2013

Egida

Za nami kolejna audycja! Pojawiły się jak zawsze informację ze świata sportu: była plus liga, piłka nożna, koszykówka, piłka ręczna.. a nawet dyscyplina jaką są SZACHY :)
Później komentowaliśmy portale społecznościowe, głównie Twittera bo to teraz dość głośny temat w prasie. Recykling, wydarzenia z 11 Listopada oraz nowinki technologiczne. Dziękujemy za obecność słuchaczom, którzy byli z nami i serdecznie ich wszystkich pozdrawiamy ;*
A Ci, którzy nie byli z nami mogą się zrehabilitować w przyszłą środę, bądźcie z nami.

... TAKIE RZECZY TYLKO W RADIU EGIDA ;)




Mad_Fit




poniedziałek, 11 listopada 2013

Teatr, a telewizja

Ostatnio coraz częściej natrafiam na artykuły, w których autor zastanawia się nad tym jaki miano stosunek do teatru kiedyś, a jaki dziś. Wielu znanych i cenionych aktorów również wypowiada się na ten temat i z niektórymi myślę, że należy się zgodzić.



Otóż kiedyś, teatr był miejscem gdzie występowano z dumą, a praca tam równała się z dobrym zarobkiem. Nie twierdzę, że dziś występuje się tam z pogardą, ponieważ dla wielu aktorów teatr jest nadal tym samym miejscem pracy, do którego chodzą z ogromną chęcią, a wpisywanie w CV przedstawień, których występują napawa ich dumą.
Ale zastanówmy się nad tym jaki stosunek mamy do teatru my, widzowie. Czy nie jest tak, że chętniej wybieramy się do kina niż do teatru? Czy nie jest tak, że stając przed wyborem spędzenia wieczoru z ukochaną osobą, wybieramy lenistwo na kanapie z pilotem w ręku niż wyjście do teatru? Odpowiedź jest prosta, TAK. Oczywiście mówię tylko o większości, a może inaczej, o przeciętnym człowieku.
Teraz coś o nas, młodych. Dla większości z nas teatr kojarzy się z miejscem nudnym, poważnym, przeznaczonym tylko dla starszych i poważnych ludzi. Przez to wybieramy inne miejsca rozrywki, a często jest tak, ze wśród młodych teatr jest symbolem tzw. sztywniactwa i wstydzimy się tam chodzić, a już "co gorsze" pochwalić tym, ze byliśmy na jakimś dobrym spektaklu. Sztywniactwo, o którym wspomniałam może wziąć się stąd, ze do teatru obowiązuje odpowiedni ubiór, a przynajmniej obowiązywał. Mam na myśli fakt, ze w dzisiejszych czasach możemy zaobserwować, że mało kogo już obchodzi ubiór w to miejsce. Kiedyś wyjście do teatru wiązało się z garniturem u mężczyzn, a sukienką, bądź spódnicą za kolano i brakiem dekoltu u kobiet. Dziś możemy zaobserwować, że na premiery spektakli, które cieszą się popularnością i biorą w nich udział (oczywiście tylko jako widzowie) tzw. celebryci, zważają na strój aż przesadnie. Jest to dość przykre zjawisko w momencie gdy do teatru, miejsca niegdyś uważanego za poważne miejsce, wkracza Pani Siwiec z biustem na wierzchu. Do końca nie wiemy czy jej zamiarem jest wywołać skandal czy po prostu jest taką osobą, ponieważ na skandalach zbudowała swoją "karierę" i być może jest tylko i wyłącznie skandalistką, a skandal to jej życie. Zbyt zagłębiłam się w tę osobę już, wróćmy do teatru...
Kiedyś musiał nastąpić ten wątek dotyczący pieniędzy. Dzisiejszy świat kręci się tylko wokół nich, więc dziwnym byłoby nie wspomnieć o nich! ;)
Kiedyś otrzymanie roli w teatrze wiązało się z ogromnym zarobkiem, natomiast rola otrzymana w telewizji była najprościej mówiąc wstydem dla dobrego aktora. Nie mówię już tutaj o reklamach.. bo wziąć udział w reklamie w tamtych czasach było kompletnym brakiem myślenia, ponieważ taki aktor mógł się pożegnać z jakimikolwiek propozycjami ze strony teatru. Dziś natomiast gra w teatrze dla niektórych aktorów jest tylko "dorobieniem sobie" do zarabianych pieniędzy z seriali i filmów oraz reklam. Jest wielu aktorów, którzy utrzymują się tylko z ról w teatrze, a role w produkcjach kinowych są dobierane z rozwagą i nie mogą się one okazać przeciętnością, lecz średnia pensja w teatrze to kwota 300-400 zł. Wystarczy ten zarobek porównać z średnim zarobkiem aktorki serialowej, która za dzień pracy otrzymuje kwotę w wysokości powyżej 10 tys. zł! Przykry fakt, ale niezaprzeczalny. A warto zwrócić na to zjawisko uwagę, ponieważ za parę lat może nastać taki okres, że teatry znikną, a świat opanuje tylko oglądanie w telewizji seriali, które nas ogłupiają typu "Miłość na bogato". Natomiast zawód aktor, będzie kojarzyć się tylko i wyłącznie z osobą nieposiadającą tego wykształcenia, a role otrzymywać będą osoby, które mają tylko "parcie na szkło".

Podsumowując, każdy powinien zadać sobie pytanie, czy wybralibyśmy się do teatru? I czy nadal jest on czymś ważnym dla ludzi oraz aktorów? Ja mam tylko cichą nadzieję, ze będzie on doceniany zawsze.



Fit




poniedziałek, 4 listopada 2013

Filmów ciąg dalszy

Odnośnie nocy horrorów, zawiodły mnie puszczane filmy.

CARRIE- czyli remake starej wersji tego filmu. Dużo krwi na ekranie i klasyczna przemiana z brzydkiego w piękne kaczątko. Jeśli ktoś tego nie widział, to wiele nie stracił. (2/5)

ISTNIENIE- to jest film momentami zupełnie niezrozumiały dla widza, sytuacje które powtarzają się tam cyklicznie, wcale nie czynią tego filmu zaskakującego, a raczej byłam znudzona wątkami, które były tam poruszane- choć wiele ich nie było. Gatunkowo to niby ma być horror? Trochę jak karuzela, kręcimy się razem z tym filmem w kółko, nie wiedząc jak uciec z kina. (-2/5)

1408- film zrealizowany na podstawie twórczości Stephena Kinga, chyba najlepszy tej nocy. Widziałam go kilka lat temu, więc oglądając go przeżywałam deja vu. Akcja się jakoś toczy, momentami podskoczyłam, ale całość nie sprawiła, że się 'bałam'. Pewnego rodzaju klasyk, więc oceniam na (3/5).
Mgły już nie dałam rady obejrzeć, ale wydaję mi się, że wiele nie straciłam.

Następny mój post, z pewnością dotyczył będzie mojego jedynego, najukochańszego filmu, który zasługuję na najmocniejszą piątkę, ze wszystkich filmów, które w życiu oglądałam ;)





Miłego wieczoru, Mad ;)




czwartek, 31 października 2013

Halloween?

Dziękujemy wszystkim słuchaczom za wysłuchanie naszej wczorajszej publicystyki! Mamy nadzieję, że Wam się podobało i za tydzień znowu będziecie z nami ;)

Dzisiaj mamy 31 października, a co za tym idzie jest HALLOWEEN ;) Świętując ten straszny wieczór, udam się na nocny maraton filmowy do jednego z kin, tradycyjnie zdam Wam później filmową relację!


Pozdrawiamy, Mad_Fit




wtorek, 29 października 2013

Radiowe szaleństwo!

Już jutro w godzinach 17:30 - 19:00 będziecie mogli wysłuchać naszej audycji po raz drugi! Audycja sportowa oraz 'Krzywe Lustro' czyli trochę humoru oraz trochę powagi.
Nasza ubiegłotygodniowa audycja była napełniona ogromnym stresem głównie z mojej strony (potrafię panikować, jak stado kobiet w okresie PMS) ale dałyśmy radę. Cały czas śmiejemy się z drobnych gaf i przejęzyczeń, ale już wiemy na czym oparta jest praca w radiu i z czym to się je. Teraz najważniejsze to zbieranie doświadczenia.



Trzymajcie kciuki, a audycję znajdziecie pod tym linkiem:
publicystyka


Pozdrawiam Fit! :*




poniedziałek, 28 października 2013

Wałęsa, Labirynt i Ślepy traf

To filmy, które ostatnio miałam okazję zobaczyć na ekranie kinowym ;)
Wszystkie te filmy składają się według mnie w pewną logiczną całość dlatego zacznę może, od tego najważniejszego filmu z tej trójki.

WAŁĘSA CZŁOWIEK Z NADZIEI- zagrane dobrze, złożone z wydarzeń, znanych każdemu Polakowi. Strajki, walkę o swoje prawa i wolność, natarczywość służb porządkowych. Wałęsa- zwykły człowiek, posiadający kochającą rodzinę + Grochowska całkiem fajnie wcielająca się w rolę jego żony- zmęczonej matki i żony, która na swoje barki musi wziąć sławę swojego męża. Upadki i wzloty, radości i pobyty w areszcie, mniej więcej w takiej kategoriach ja osobiście, rozpatruję ten film. Wychodząc z filmu w głowie leciała mi dalej piosenka: wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem. (4/5)

LABIRYNT- prawie 3h spędzone na oglądaniu filmu, wcale nie wydawały się być takie długie. Fajnie zagrane, efekty dobrze zrobione, poruszająca historia miłości rodzica do swojego dziecka połączone z pokonywaniem trudności i podejmować wyzwań, niekoniecznie tych dobrych.. całość oceniam na czwóreczkę bo zakończenie całkiem dobre. Polecam!

ŚLEPY TRAF- Justin Timberlake, Ben Affleck, Gemma Arterton. Gatunkowo ciężko mi tu coś dobrać, ale film da się obejrzeć. Momentami miałam wrażenie, że Justin przestanie udawać aktora, weźmie mikrofon do ręki i zacznie śpiewać 'what goes around'. Daję 3/5

Mad.








czwartek, 24 października 2013

Studenckie radio Egida









Po wymagającej kreatywności rekrutacji- UDAŁO SIĘ! Dołączyłyśmy do redakcji publicystyki, co nas bardzo cieszy! Już pierwsza audycja za nami, świetnie się bawiłyśmy z Martą, opowiadając słuchaczom o sporcie, jak i śmiesznych artykułach, które miałyśmy okazję przeczytać! Jako specjalistki od Ligi Mistrzów w piłce nożnej i wielu innych sportów, będziemy się co tydzień dzieliły z Wami wynikami wszystkich meczów, będziemy komentowały i zachęcały do kibicowania wszystkim sportowcom ;)

W trakcie audycji, będziecie mogli usłyszeć jeszcze bieżące wydarzenia na naszej uczelni czyli Uniwersytecie Śląskim oraz wydarzenia polityczne i społeczne, oczywiście nie zabraknie przerw muzycznych! Serdecznie Was zapraszamy do słuchania radia Egida! Mad_Fit








poniedziałek, 21 października 2013

Wielki pokaz wyczekiwany przez okrągły rok

Każdego roku wyczekujemy tego jedynego wieczoru, podczas którego odbywa się pokaz jednej z najbardziej rozpoznawalnych marek w świecie mody. Victoria's Secret, to marka kojarzona przede wszystkim z produkcją ekskluzywnej i seksownej bielizny damskiej. Budzi ona pożądanie wśród wielu kobiet, lecz biorąc pod uwagę FAKTY, męskie oko cieszy bardziej.





Wracając do samego pokazu, odbędzie się on 10 grudnia tego roku. Żadną nowością nie jest udział w pokazie takich Aniołków jak Adriana Lima, Alessandra Ambrosio, Karlie Kloss, Doutzen Kroes lub Candice Swanepoel. Ostatnią z nich dopadł ogromny zaszczyt, jakim jest zaprezentowanie atrakcji wieczoru. Jest nim biustonosz wykonany z ponad 4200 kryształów oraz z 18-karatowego złotego stelażu, który w całości jest wart aż 10 milionów dolarów. Czy to dużo? Jak na bieliznę nawet tej marki, tak. Zeszłoroczny biustonosz, który prezentowała Miranda Kerr wart był 'zaledwie' 2,5 miliona dolarów. Miranda niestety w tym roku nie przejdzie po wybiegu z powodów macierzyńskich.

Biustonosz wart 2,5 mln $ prezentowany w roku 2012.

Tegoroczna gwiazda wieczoru  - biustonosz wart 10 mln $.



Warto wspomnieć o polskim akcencie. Aniołkami Victoria's Secret są równiez Magdalena Frąckowiak i Monika JAC Jagaciak, które miejmy nadzieję również przejdą po wybiegu w tym roku!



Fit.





wtorek, 15 października 2013

Królowa ludzkich serc



DIANA bo to oczywiście o niej mowa, która ostatnio zagościła w kinowym repertuarze, cieszyła się popularnością wśród widzów, jak i zwykłych ludzi, znających jej historię życiową, niekoniecznie tę- z dużego ekranu kinowego. Zasiądźmy zatem wygodnie przed komputerami i zaczerpnijmy trochę informacji na temat, tej znanej księżnej. Wpisałam słowo klucz w google: Diana, co widzę? Wikipedię, filmweb, bar i kawiarnia Diana (?). Mogę stwierdzić, że przeważa liczba jej zdjęć- tych prywatnych i publicznych nad treścią i informacjami o niej samej. Postanowiłam zatem zobaczyć film i dowiedzieć się czegoś więcej o jej życiu.

Czego dowiedziałam się z filmu?
1. Była niezależną kobietą o dobrym sercu
2. Nieszczęśliwie zakochaną i smutną, momentami zdesperowaną.. no właśnie.

Reżyser wykreował według mnie, źle tę postać bo jak osobę, którą znał dosłownie cały świat, można przedstawić tylko w tak smutnym i żałosnym aspekcie? Nie zobaczyłam ani nie poznałam jej historii, za to widziałam całą historię jej miłości z dr Hasnatem, jej uniesienia i wzloty w oczach mediów, ciągłe próby upiększenia swojego wizerunku. Przedstawili kobietę, którą za wszelką cenę chcę pomagać swoim uczuciom, a nie światu bo czy momenty w filmie pt. ''Zróbcie mi zdjęcie, gdy uśmiecham się do małych, chorych dzieci, poprawi mój wizerunek po wyjściu na światło dzienne mojego romansu?''.

Plusem filmu jest niewątpliwie postać samej aktorki, Naomi Watts, która pięknie odwzorowała momentami dostojne zachowanie księżnej, a nawet ją samą przypominała w kwestii wyglądu. Dodaję kilka zdjęć, jak i sprostowanie, że nie podważam samego autorytetu księżnej Diany bo dla mnie samej jest wielką postacią, ale wykreowania jej w owym filmie, Mad.










niedziela, 13 października 2013

Tworzy piękne dzieła przekraczając linię kontrowersji

Czy przeciętny Polak jest w stanie wymienić dobrych fotografów siedzących w temacie fashion? Po moim głębszym zastanowieniu, myślę, że gdybym przeszła się ulicami i zrobiła prostą ankietę, najczęściej padającym nazwiskiem byłby Tyszka. Mylę się? Jego popularność jest wysoka w naszym kraju, ponieważ RAZ - jest Polakiem, DWA - jest Polakiem, który odniósł sukces w swojej dziedzinie za granicą, TRZY - jego nazwisko zdobi największe magazyny modowe i CZTERY (chyba najważniejsze) - promowany przez media, a tacy ludzie zdobywają szybko popularność u nas.

Chciałabym trochę napisać o bardzo znanym fotografie niekoniecznie u nas, ale Ci, którzy siedzą w branży na pewno znają Davida LaChapelle. Fotograf kontrowersyjny, słynie z stylu popart i współpracował z największymi oraz najbardziej kontrowersyjnymi gwiazdami takimi jak Madonna, Angelina Jolie czy 2Pac.
Jego fotografie widniały w największych magazynach, takich jak Vogue czy Vanity Fair.




Warto wspomnieć o drobnej kontrowersji, w której uczestniczyła Rihanna. LaChapelle wytoczył jej proces po tym jak wyszedł jej teledysk do utworu S&M. Fotograf dopatrzył się tam tzw. 'nadmiernej inspiracji' jego dziełami. Dowody były jednoznaczne, lecz jak doniosły media, pomiędzy obojgiem stron doszło do zawarcia porozumienia. Szczegóły nie zostały ujawnione.

Po lewej stronie fotografie Davida LaChapelle, a po lewej kadry z teledysku Riri.

Fotografie tego artysty cechują się spora ilością kolorów i jak wspomniałam budzą kontrowersje, przykładowe zdjęcia, to takie, które ilustrują sado-maso. Ale nie oszukujmy się, czy w XXI wieku da się odnieść sukces bez kontrowersji?

Z tym pytanie pozostawiam Was samych!
Fit.







niedziela, 6 października 2013

Mad_Fit

Podczas porządkowania miliona zdjęć na moim laptopie, natrafiłam na te z sesji z Martą ;> Tak mnie rozśmieszył ich efekt, że muszę się nimi z Wami podzielić!





Weekend udany, a przed nami tydzień rozpoczynającego się roku akademickiego!
Buziaki, Mad_Fit





czwartek, 3 października 2013

Poświęćmy chwilę Jordanom

Chwila dla Michaela Jordana? Dlaczego nie, przecież on dawał nam wiele miłych chwil!

Czy jest na 'sali' ktoś, kto nie zna Michaela Jordana?! Podejrzewam, że nikt się nie zgłosi. Linia obuwia Air Jordan, którą wypuściła Nike jest sygnowana właśnie nazwiskiem tego najbardziej znanego koszykarza naszych czasów. Kolejne klasyki? Moim zdaniem tak. Przeznaczone dla koszykarzy znalazły zastosowanie  również w codziennych stylizacjach. Do dziś wyszły modele zarówno koszykarskie jak i modele 'lifestyle'. Air Jordan to moim zdaniem styl bycia, nie zwykły rodzaj obuwia, za który potrafimy wybulić kilkaset złotych. To do czego zestawimy je jest naszą świętą sprawą, ale nie sądzę aby były to np stroje do pracy w biurze. Myślę, że ten rodzaj obuwia 'przygarnęła' sobie pewna grupa ludzi, którą cechuje swój własny styl.

Dziś za produkcję tego obuwia odpowiada marka Jordan Company i wyprodukowała dosyć sporo modeli min.:

Air Jordan III Retro Fire Red


Air Jordan IV Retro 'Bred'


Air Jordan IV 'Green Glow'


Air Jordan V Retro

Modele, które tutaj pokazałam to jedne z nowszych i najpopularniejszych oraz są one wykorzystywane do stylizacji codziennych tzw:. 'lifestyle'. Do dziś powstało ponad 20 modeli, więc sądzę, że marka ta może się cieszyć renomą, dużym rozpowszechnieniem, ale tym samym, nie oszukujmy się, ale ten rodzaj obuwia jest przeznaczony dla wybranej grupy docelowej. Głównie ze względu na cenę, która nie jest niska, aczkolwiek warta produktu, ale i również należy brać pod uwagę fakt, iż nie każdemu ten rodzaj obuwia przypada do gustu. Przykład? Tym obuwiem zachwycam się wśród moich znajomych od dawna, ale tylko nielicznym się spodobał ;).


Miłego wieczoru, Fit!