środa, 16 kwietnia 2014

Feminizm, a współczesny feminizm


Znaczenie słowa feminizm wydaje się być jasne i zrozumiałe dla wszystkich, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Feministka kiedyś dążyła do równouprawnienia, miała dosyć stania przy przysłowiowych garach, chciała mieć prawo głosu w społeczeństwie oraz zajmować wyższe stanowiska w firmach. Natomiast z biegiem czasu warto zastanowić się nad znaczeniem, a właściwie warto zwrócić uwagę na różnice pomiędzy feminizmem, a współczesnym feminizmem, z którym mamy do czynienia dziś.
W tej chwili nadciągnęła fala współczesnego feminizmu, która jest promowana w mediach. W Polsce najbardziej znanymi dla nas feministkami są Magdalena Środa oraz Kazimiera Szczuka, które przekonują każdą obywatelkę do tego, że mężczyźni są bezużyteczni i w pełni przeszkadzają. Nastawione przede wszystkim bojowo oraz anty wobec płci męskiej, dążą do równouprawnienia, który jest ich priorytetem.

Kiedyś spotkałam się z określeniem, że ‘współczesny feminizm kończy się w momencie, gdy trzeba wnieść coś ciężkiego po schodach’. Przykładowo natknęłam się ostatnio na krótki artykuł w prasie, który dotyczył zachowania jednej z najlepszych polskich aktorek Krystyny Jandy, która również często staje w obronie współczesnych feministek. Aktorka na swoim blogu opisała krótko swój zwykły dzień, który był dla niej koszmarem. W pociągu żaden mężczyzna nie pomógł jej we włożeniu walizki na półkę, następnie ktoś z „płci wrogiej” sprzątnął taksówkę sprzed nosa, a w tramwaju żaden nie ustąpił jej miejsca. Jak to możliwe?! Gdzie Ci mężczyźni?! Po głębszym zastanowieniu, czyż nie jest tak, że współczesne feministki włącznie z Krystyną Jandą nie osiągnęły celu? Przecież powinny być dumne z tego, że polscy mężczyźni wreszcie wyciągnęli wnioski z ich długotrwałych lekcji! Kobieta mogła wykazać się swoją umiejętnością radzenia sobie w miejskiej komunikacji z walizką u boku.

Feministka, która w dzisiejszych czasach dąży do równouprawnienia tkwi w przekonaniu, że mężczyzna jest jej wrogiem w dodatku bezużytecznym. Uważa, ze potrafi sobie poradzić bez niego w życiu codziennym i emanuje wrogością wobec całej płci męskiej. Natomiast z drugiej strony każda chciałaby otrzymywać kwiaty, czekoladki, wina, być dobrze traktowana i chce by ustępowano jej miejsca. Każda współczesna feministka słowo ‘równouprawnienie’ rozumie w sposób taki, że musi być traktowana w społeczeństwie tak samo jak mężczyzna, udowadniając wszem i wobec, ze potrafi żyć bez niego. Natomiast to jest tylko rozumienie, bo gdy przychodzi czas na praktykę i codzienność, każda sprzeciwia się temu, jak źle i ‘równo’ traktują ją mężczyźni, przykładowo nie pomagając jej z ciężką walizką.
O współczesnym feminizmie dziś słyszymy bardzo wiele, ale trzeba pamiętać, że zarówno jak i mężczyzna potrzebuje wsparcia kobiety, tak samo kobieta mężczyzny, a wtedy równouprawnienie nabiera całkiem innego znaczenia niż jest ono promowane.


Marta






2 komentarze :

  1. Trzecia fala feminizmu z całymi swoimi absurdami stała się obecnie łatwym celem do krytyki. Łatwo rzucić, że "hurr durr, feministki nienawidzą mężczyzn". Łatwo skrytykować panią Jandę narzekającą, tak naprawdę na brak dżentelmenów (to nie brzmi nawet feministycznie, chociaż nie czytałem, nie wiem czy tekst był nacechowany feministycznie, więc nie będę się bardziej zgłębiał). W każdym razie, droga Marto, nie bronię tej tzw. trzeciej fali feminizmu, przeciwnie, sam uczyniłem w pewnym sensie hobby z obśmiewania ich, co bardziej niedorzecznych teorii i praktyk. Jednak pisząc tekst otwarcie krytykujący jakąkolwiek grupę, oceniając ją i podsumowując, a nawet imputować komuś głoszenie danych teorii (a propos Środy i Szczuki) nie można nie odnosić się do faktów. Nie chcę rozwodzić się na tym czy się z Tobą zgadzam czy nie, bo na to za późna pora, ale sugeruję, by przed pisaniem tego typu artykułów zrobić lepszy research, ponieważ sprowadzenie kwestii współczesnego feminizmu do równouprawnienia i noszenia ciężkich walizek to krzywdzące uproszczenie. Jednym z wielu irytujących nawyków feministek jest stawianie teorii niepodpartych dowodami, które bezrefleksyjnie przyjmują w swoim gronie jako fakty, zatruwając następnie otoczenie.

    Mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi chodzi. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń