wtorek, 22 lipca 2014

Czułe słówka czy niewinne spotkanie?

Teza potwierdzona: na rynku już mnie nic nie zaskoczy. Kreatywne myślenie, popis inspiracji i niebagatelna fantazja. Dzisiaj pod obserwację biorę farby do wnętrz. Brzmi komincznie? Pewnie równie jak ich nazwy... ale spokojonie, po kolei! ;)


W sklepach trwają wyprzedaże, które kuszą nawet najbardziej wytrwałego zawodnika. Ja jednak dałam się przekonać nie na kolejną rzecz, która wzbogaci moją szafę, ale na farby do wnętrz! Przekształcając się w zawrotnym tempie w Perfekcyjną Panią Domu (bynajmniej Perfekcyjną... :D) wybrałam się do jednego ze sklepów w poszukiwaniu przepięknych kolorów, które wzbogacą moje cztery kąty. Wymyśliłam sobie pomarańczowy w połączeniu z beżem. Od tak, klasyczne kolor, wydawałoby się - ogólnodostępne. Nic bardziej mylnego.

Producenci farb swoją oferte zaopatrzyli w każdy odcień z danego koloru. Zaczęły się drobne schody, ponieważ wybór był zbyt duży. Wybrałam w końcu tutti-frutti oraz toffi. Oczywiście to po prostu pomarańczowy i beż... Jednak niecodzienna nazwa może diametralnie zmienić nastawienie do naszego małego światka. Zaciekawiona, przeglądałam dalej wystawione odcienie. Moją uwagę przykuły niesamowite nazwy, które oferuje inna firma - cisza o zmierzchu, pejzaż zimowy, chabrowa polana, płatki hortensji, czułe słówka, klon srebrzysty, skaliste wybrzeże, słoneczne wzgórze, orzech macadamia, górska ścieżka, muśnięcie wiatru, azalia łososiowa, niewinne spotkanie, lekki dotyk… Bez zwątpienia jest to niesamowity chwyt marketingowy, które przenosi nas w kraine znaną tylko przez nas. Choć to tylko kolor, jego nazwa zmienia spojrzenie na otaczające wnętrze. Staje się bardziej przytulne i intymne. Możemy cieszyć się muśnieciem wiatru połączonym ze słonecznym wzgórzem. Nieważne, że dla gości jest to po prostu jasny szary połączony z czerwonym.


Nazewnictwo na rynku jest priorytetem. Lepiej sprzedają się rzeczy z chwytliwą nazwą, która pobudza naszą wyobraźnie. Nieświadomie zapamiętujemy dany produkt. Świadomie producenci wzmacniają to promocją, sloganem, piosenką. Reklamy - choć tak niechciane i irytujące w przerwie ulubionego filmu, stają się częścią naszego życia. Wybieramy to, co już widzieliśmy i usłyszeliśmy w mediach. Wydaję nam się, że to nasz personalny wybór, nie zauważając, że jesteśmy manipulowani zewsząd. W wypadku farb do wnętrz nie ma to negatywnego wydzięku, o ile naprawdę zależy nam na danym kolorze z oryginalną nazwą, a nie na samej nazwie, która swą atrakcyjnością odwraca naszą uwagę od ceny. Nieważne czy wybierzemy lekki dotyk czy po prostu różowy, najważniejsze jest nasze samopoczucie w danym pomieszczeniu. W końcu nawet w "zwykłym" fiolecie mogą pojawić się niewinne spotkania czy czułe słówka. A jaki wybór padnie na wakacje? Może chabrowa polana?



Martyna.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz