wtorek, 23 września 2014

Dlaczego kochamy horrory?


Polemika: http://followmm.blogspot.com/2014/09/horror-story.html

Dlaczego ludzie skaczą na bungee? Dlaczego robią tatuaże na całym ciele, myśląc tylko o tym co jest tu i teraz? Dlaczego faktury za telefon płacimy w ostatniej chwili? Dlaczego podczas promocji, szukamy wszystkiego co nam potrzeba w ciągu jej ostatniej godziny?

Dreszczyk emocji, podekscytowanie, adrenalina to uczucia, które napędzają nas do życia i podejmowania nowych wyzwań. Nie myśląc o tym, co się może stać- działamy albo stoimy sparaliżowani strachem w miejscu. Nic się samo nie dzieje, więc zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, robimy to co uważamy za słuszne.  Podczas gdy zegar na ścianie- daje nam swoim dźwiękiem, wyraźnie i nieco nachalnie znać, że czas ucieka. Nie poddajemy się, szukamy, w końcu coś wybierzemy. To już widziałam, o tym też coś wiem. Spokojnie- mówię, biorąc głęboki wdech. W końcu coś wybiorę. JEST- OTO ON.

Jedyny, niepowtarzalny, wyjątkowy.. nowy HORROR ;) Tematyka w sumie już dość znana. Opuszczony dom, ciemny las. Dziwne istoty, które czają się na nas, gdzieś pomiędzy liśćmi wielkiego drzewa. Niezrozumiałe zachowania starego domu, zamykające się okna, otwierające się samoistnie drzwi, ciche odgłosy kroków na korytarzu, tuż obok naszego pokoju. Jeszcze lepiej, gdy w filmie jest jakiś morderca. Fontanna krwi, wielki tasak z zakrwawioną końcówką, zwisający z ramienia głównego bohatera. Niewinna rzeź na ekranie, na wiele tygodni może pozostać w naszej pamięci.

Teraz chciałam wkleić jakiś ładny obraz. Dla eksperymentu, wpiszcie sobie w google: horror, a wyskoczy tyle ładnie patrząc na was twarzy, że ja sama nie wiedziałam, którą wybrać :) Do rzeczy.

Wczoraj wybrałam się do kina na film: ZANIM ZASNĘ. Gatunkowo to dramat, thriller. Momentami miał w sobie elementu owego horroru. Obsada bardzo dobra, na czele z Nicole Kidman. Moja ocena to 3.5. Film opowiada o kobiecie, która cierpi na amnezję, która spowodowana wypadkiem, wyraźnie zmienia życie Christine. Każdego dnia, budzi się rano, nie wiedząc kim jest i gdzie przebywa. Codziennie, jej troskliwy mąż Ben tłumaczy jej co się tak naprawdę stało. Ale czy na pewno? Słowa: "My name is Christina Lucas" "Adam" i "Ben" wymienione są w tym filmie ze 100 razy. Całość, przyjemna. Typowy dreszczowiec. Jednak, po obejrzeniu wielu dobrych i słabszych filmów w kinie, od tego oczekiwałam czegoś więcej. Zwrot akacji jest, zaskoczenie widzów również, więc to z całą pewnością wędruje na korzyść producenta.



W kolejnych dniach na blogu pojawi się porównanie pewnej książki z filmem. Ciekawi? Zachęcamy do obserwowania naszego bloga! Mad.




1 komentarz :