poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Widnokrąg

Budząc się każde­go dnia, wy­ruszasz w drogę. Za­sypiając, możesz prze­liczyć prze­byte kilomet­ry rozmów, zachwytów, kłopotów, roz­myślań. Jeśli każde­go ran­ka wiesz, dokąd i dlacze­go tam chcesz dot­rzeć, cze­ka cię ra­dość niena­darem­nej drogi. ~ A.Bieńkowska

Poniżej zapraszam na moją skromną fotorelacje ze zdobycia szczytu górskiego w Beskidzie Żywieckim - Pilsko (1557 m) :)





 






Udanej końcówki wakacji, misie!
Martyna.






niedziela, 24 sierpnia 2014

Zakupy w 1 dzień czyli podróż po Holandii

Która z nas, nie marzyła nigdy o zakupach? O zakupach nadzwyczajnych w zwykłej rzeczywistości. Podróż samolotem, piękne miasto, ale jeszcze piękniejsze sklepy! Z niesamowitą wystawą na zewnątrz, aż proszą się o wejście do sklepu. Gdy wchodzisz do sklepu, ubrania same patrzą się na Ciebie. Ekspedientka, może trochę zbyt nachalnie, ale namawia Cię do przymierzenia większości sukienek i spódnic. Potem dodatki: przecież czarna, klasyczna torba zawsze do wszystkiego pasuje, a mała i zgrabna kopertówka przyda się na eleganckie wieczory. Jeszcze ta kolorowa! Przecież na pewno zmieści się w Twojej ogromnej szafie w domu. Nie masz dużej szafy? Spokojnie, ją też możesz kupić, w 3 sklepie na rogu. Dobrze, czas na buty i dodatki. Szpilki, trampki, baletki, sandałki oraz 10 par naszyjników, drogie kolczyki i złota ozdoba na rękę. Czujesz się już dobrze ubrana? Wdech i wydech i ruszasz dalej w przestworza, w celu kompletowania idealnej części siebie. W końcu wygląd to podstawa, a Ty chcesz aby Twój wizerunek był nienaganny. Fryzjer, kosmetyczka, może jeszcze chirurg plastyczny? Nie, z tym ostatnim przesadziłam. Piękne i naturalne kobiety, omijają tego typu zabiegi. No dobrze. Zakupy zrobione, Twój wygląd niemalże idealny. Po drodze kup jeszcze Ray bany, żeby idealne pasowały na słoneczne dni. Klasyczne czy pilotki? Kup obie pary, pieniądze się dzisiaj nie liczą. Jesteś w pięknej mieście. Paryż, Londyn? Może coś zwiedzisz, zobaczysz? Po co! Skoro masz już swoje wymarzone rzeczy, wracaj szybko do domu i sprawdź czy wszystko pasuje. A może kupiłaś za mało? CO WTEDY?





Ostatnio, dokładnie 28 Czerwca wraz z moimi przyjaciółmi poleciałam na 1 dzień do Holandii. Do przepiękniej i malowniczej miejscowości, tam się znajdującej: Eindhoven. Co zatem jest główną atrakcją tego miasta: no oczywiście PRIMARK. Holandia, to nie tylko Amsterdam ani kraina zielonego pozwolenia na wszystko. Dla mnie to piękna architektura, na którą zwróciliśmy najbardziej uwagę. Oczywiście w centrum tego miasteczka, ulokowane jest to "centrum handlowe". Ubrań całe mnóstwo, ceny w miarę kuszące jak na zarobki przeciętnych Polaków. Muszę przyznać, że Holandia zrobiła na mnie ogromne wrażenie całościowe. Kilka zdjęć z naszej wycieczki ;)











To był bardzo udany 1 dniowy wypad, mam nadzieję, że uda mi się kiedyś tam wrócić na dłużej :) Uwielbiam podróże!




Przyjemnej niedzieli,
Mad ;)





niedziela, 17 sierpnia 2014

Komu w drogę, temu serduszko

Wyobrażasz sobie, że widzisz najbliższą osobę ostatni raz? Wyobrażasz sobie stracić kogoś w ułamku sekundy? Nie, ponieważ nasza wyobraźnia odrzuca od siebie skrajnie przerażające myśli. Codziennie słyszymy o umierających ludziach. O katastrofach, które nigdy nie powinny się zdarzyć. Codziennie wyruszasz w trasę. Codziennie jesteś pieszym bądź kierowcą. Codziennie podróżujesz komunikacją miejską. Czy wyobrażasz sobie, że to może być Twój ostatni raz?


Nie możemy przewidzieć tego co się stanie, a tymbardziej odpowiadać za innych. Zmianę możemy zacząć od siebie. Postępować bardziej ostrożnie, nie będąc zagrożeniem dla innych. Na drogach coraz więcej pojawia się znaków ostrzegawczych pokazujących przykre wiadomości - ilość zabitych czy rannych osób w danym miejscu. Co z tego, prawda? To tylko liczby... Coraz więcej pojawia się również kampanii reklamowych, które pokazują tragedie dziejące się na polskich drogach. Co z tego, prawda? To tylko reklama...


Grupa PZU wraz z policją zorganizowało kampanię o nazwie "Kochasz? Powiedz STOP wariatom drogowym" (www.stopwariatom.pl).  Odbiorcom jest każdy z nas, bo każdy z nas kogoś kocha. Za akcją kryje się konkurs w którym udział może wziąć każdy, motywując najbliższych kierowców, aby powiedzieli stop swojemu wariatowi drogowemu. Akcja jest o tyle trafna, iż trafia w samo sedno - w ludzkie emocje. Zatrzymaj się, bo jest ktoś, kto na Ciebie czeka. Zwolnij, bo kogoś serce bije z myślą o Tobie. Konkurs zostanie rozstrzygnięty 25 sierpnia, jurorem jest vloger LekkoStroniczny. To proste, nieważne kto wygra. Jednak dzięki tak prostemu gestowi, możemy okazać swoje uczucia i uchronić kogoś przed śmiercią. Zadbajmy o przyszłość swoją i naszych bliskich. Podarujmy sobie jutro.



Martyna.




sobota, 16 sierpnia 2014

Myśl pozytywnie... albo chociaż myśl!


 Adam kusił Ewę. Richard kusi Lucy.
Richard - jeden z przypadkowo poznanych mężczyzn z którymi młoda dziewczyna imprezuje w obcym mieście. Tajwan wciąga ją wprost w ręcę mafii. Krucha blondyneczka musi poradzić sobie w świecie czarnych garniturów pobrudzonych krwią. Zostaję przemytniczką nowego narkotyku, który sprawia, że nasz mózg pracuje na pełnych obrotach. W myśl powiedzenia żyj na 100%, bo umrzesz na 100%.




Mózg Lucy zaczyna widzieć, słyszeć i odczuwać wszystko. Doskonale zna się na fizyce kwantowej, gwawitacja nie jest jej pojęciem obcym, jej wiedza jest nieograniczona. Wpływa na ludzkie zachowania, może zmieniać swoje ciało, odczytywać najciemniejsze wspomnienia z zakamarków naszej pamięci. Czuję przepływ krwi, rosnące kości, rozwijace się komórki. Wiedząc coraz więcej o nauce, zaczyna coraz mniej wiedzieć o człowieczeństwie. Przestaje odczuwać pragnienia, ból, emocje... przestaje być człowiekiem, zaczyna być maszyną.

Równolegle do sensacyjnych scen walki Lucy z mafią, swój wykład prowadzi profesor, który od wielu lat zajmuje się możliwościami naszych umysłów udowadniając, że jedyną istotną inteligetniejszą od ludzi jest... Delfin. Na jego przykładzie wskazuje zwierzęce instynkty, które dominują życie. W warunkach kryzysowych nasz organizm bierze odpowiedzialność za przeżycie, zaś w warunkach sprzyjających przestawiamy się na tryb rozdrodczości. Richard kusi Lucy. Ser kusi mysz. Tygrys poluje na sarne. Mafia poluje na Lucy.

Kobieta dzięki umysłowi radzi sobie z każdym przeciwnikiem. Biorąc coraz większe dawki narkotyku jej mózg powiększa procenty działania. Przenosi się do przeszłości, może zaginać czas - zatrzymywać chwilę, przyspieszać, zwalniać. Jest panem świata, panem czasu.

W profesora wcielił się Morgan Freeman który przestrzega Lucy (Scarlet Johansson), że ludzie nie są gotowi na wiedzę o wszystkim. Wyścig po nią stał się celem ludzkości. Jeśli nasza wiedza będzie zupełna, jaki będzie sens naszej egzystencji?  Ludzie to egoiści. Wykorzystamy ją przeciwko sobie tworząc chaos. Historia kołem się zatoczy.

Lucy wygrywa z mafią, przekazuje wiedzę o świecie, przekraczając 100% działania mózgu znika i staje się wszystkim. Jest niewidzialna niczym Bóg pod którego opieką podobno jesteśmy.
"Lucy" pokazuje ograniczenie naszego umysłu za którym idzie motywacja do powiększania i rozwijania swojej wiedzy, swoich możliwości. Udowadnia również jak w warunkach kryzysowych zachowujemy się jak typowe ssaki, które walczą tylko przetrwanie. Nieważne, że unicestwią przy tym wiele istnień. Lucy zabija każdego, który stanie na jej drodze. Nawet taksówkarza, który nie zna angielskiego. Jak zwierzę, które poluje na słabszą ofiare, by przeżyć. Selekcja naturalna.


 Życie to dar z którego nie potrafimy korzystać, trwoniąc czas i przejmując się nic nie znaczącymi sytuacjami. Zamiast rozwijać siebie, rozwijamy urządzenia, które mają pomóc nam w funkcjonowaniu. One zaś ogłupiają nas obniżając naszą motywację do zdobywania nowych umiejętności. Kiedy ostatnio liczyłeś w pamięci, zamiast za pomocą kalkulatora? Kiedy ostatnio wyłączyłeś całą elektornikę i uzupełniałeś brak w wiedzy? Informację, które do nas docierają do śmieci. Musimy wiedzieć, które warto przetworzyć, a które puścić w niepamięć.

Luc Besson uwielbia wcielać w głównę role kobiety. Nowego Boga również zagrała przedstawicielka płci pięknej - Scarlet Johansson. Dość napakowanych mężczyzn, którzy jednym przyciskiem potrafią zniszczyć wszystko na swojej drodze. My, kobiety też mamy swoje sposoby. Panowie, strzeżcie się... ;)



Martyna.




środa, 13 sierpnia 2014

Nie jestem ani trochę za mały

Rodzinny park rozrywki w Zatorze, nowopowstały obszar zwany Energylandią.
Teoretycznie to rozrywka wymagająca dość sporej sumy pieniędzy, praktycznie  to wydatek, który bezwątpienia zapewnia niesamowite przeżycia jak i niezapomniane wspomnienia. Zastrzyk adrenaliny, szaleństwo, burza endorfin.



Na kolejki dla odważniejszych możemy pozwolić sobie od 150 cm. Czekając na wejście, mniejsze dzieci zostają mierzony, aby zachować bezpieczeństwo. W kolekcje stał zniecierpliwiony chłopiec, który niestety nie mierzył nawet 130 cm. Pracownik Enerylandii powiedział mu, że nie może wejść.  Na co chłopczyk ze stoickim spokojem rzekł: "Nie jestem ani trochę za mały" - powtarzał w końcu historycznie. Wywołując śmiech publiczności odszedł obrażony na cały świat. Mógł sobie to jednak zrokompensować, ponieważ park przygotował dla nich najmłodszych kolorowe budynki, maskotki, tatuaże na twarzy. W skrócie miejsce przypominająca bajkę. Krainę znaną tylko naszej wyobraźni. Nagle wszyscy staliśmy się Alicją z Krainy Czarów. Wszyscy, nie tylko ci najmłodsi. Energylandia to rozrywka nie tylko dla niepełnoletnich. Razem z pociechami możemy zwiedzać, bawić się i choć na chwilę przenieść się w świat dzieciństwa.


Dodatkową atrakcją jest kino 7d, gdzie puszczane są 7 minutowe filmy. Można obejrzeć bajke, horror, film przyrodniczy. Wybrałam się na film familijny i muszę przyznać, że to atrakcja której daje wielki minus. Dla dzieci przygotowano przerażające dinozaury, które podchodzą, straszą, a na końcu chcą nas skonsumować. Nie jestem miłośniczką horrorów, więc strach pomyśleć jaki film nosi miano horroru, skoro bajka przypominała dość dobrą produkcję z tego gatunku.


Minusem była również muzyka, która przypominała tracki z Simsów przy budowaniu domu. Miała pełnić rolę relaksacyjną, ale słysząc ciągle to samo przez 5 godzin można oszaleć. Została chyba stworzona, by odwrócić uwagę od krzyczących ludzi zwisających nogami do góry ;)

W parku można również postrzelać do zombiaków w ciemności. Osobiście uważam, że to kolejny minus. Nic nie dzieję się poza tym, że figurki stoją, a my jadąc mamy je zabijać. Żadnych efektów. Wychodząc możemy sprawdzić jaki był wynik naszego starcia. Dzieci, które posiadają najbardziej lekką grę w domu wybuchną śmiechem na pojawiające się potwóry. Kicz i tandeta.

Dałam namówić się na prawie wszystkie kolejki, a już za rok będzie czekać na gości Rollercoster. Park dopiero rozpoczyna swoją działalność, więc możemy w to lato można obejść się ze smakiem. Wynagradzają to jednak liczne rozrywki, nie tylko kolejki wodne, powietrzne i dla dzieci. W przerwach od skoków adrenaliny można pójść do amfiteatru bądź pograć na maszynach.


Mimo deszczu i strachu, który towarzyszył przed wejściem na kolejki - polecam! Moją ulubienicą stała się ta najszybsza. A Ty? Może wybierzesz kolejkę, która zabierze Cię na podróż do góry nogami bądź jazdę na sam szczyt i  upadek w zniewalający tempie? Każdy znajdzie coś dla siebie. A co najważniejsze - odnajdziemy zagubione w nas dziecko.

Martyna.




piątek, 1 sierpnia 2014

Święto słoneczników'44

1 sierpnia we wtorek 1944 roku było niesłonecznie, mokro, nie było za bardzo ciepło. W południe chyba wyszedłem na Chłodną (mojá ulica wtedy, numer 40) i pamiętam, že było dużo tramwajów, samochodów, ludzi i że zaraz po wyjściu na rogu Żelaznej uświadomiłem sobie datę — 1 sierpnia — i pomyślałem sobie chyba słowami: „1 sierpnia — święto słoneczników.” — Tyle że to pamiętam odwrócony w Chłodną w stronę Kercelaka. A na jakim skojarzeniu słoneczniki? Bo że wtedy kwitną i nawet przekwitają; bo dojrzewają... I to, że byłem wtedy bardziej naiwny i sentymentalny, nie wycwaniony, po cze­mu i czasy były, naiwne, pierwotne, nieco beztroskie, romantyczne, podziemne, wojenne... Więc — ale ten żółty kolor musiał w czymś być — światło tej niepogody z do­bijaniem się (i jednak z przebitką) słońca na tramwajach czerwonych, jak to w Warszawie (...) ~ Miron Białoszewski

70 lat temu wybuchło Powstanie Warszawskie. Ten heroiczny czyn pozbawił życia 200 tysiącom POLAKÓW. Walczyli do ostatniego oddechu, wylali litry krwi, pożegnali się z bliskimi w imię narodowej miłości. Pozostawili za sobą wspomnienia prawdziwej walki. Walki o nadzieję, walki o marzenia, walki o szczeście, o własny kraj.
63 dni chwały, 1512 godzin dumy, 9072 minuty godności. Za tymi liczbami kryją się serca. Społeczeństwo udowadnia, że warto pamiętać. Na portalu społecznościowym zorganizowano akcje "Powstańcy na profilowe", utworzono wydarzenie, króre ma oddać cześć ofiarą. Warszawa zatrzymała się na 70 sekund o 17:00.
Te wzruszające chwile pokazują, że potrafimy jeszcze zachować empatię i współczucie nie tylko dla naszych bliskich, ale również jako naród. Tragedia stała się inspiracją dla niejednego reżysera. We wrześniu do kin wchodzi najnowsza produkcja "Miasto 44".
Załamać się psychicznie naprawdę już nie było trudno. Szczególnie, kiedy widziało się ofiary, a nie widziało się konkretnej pomocy dla walczącej Warszawy. Tego dnia jednak wszystko przyjmowaliśmy jakoś lżej, z większym optymizmem. Po alianckich zrzutkach niczego więcej ponad to, co dostaliśmy, nikt się nie spodziewał, bo, jak donosiło radio brytyjskie, „Lot do Warszawy – to lot po śmierć”. Myślami byliśmy raczej za Wisłą, znowu pełni oczekiwania. ~ Bronisław Troński

Wszystko ma jednak drugą strone medalu. Jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze - dla niektórych są one ważniejsze niż pamięć i uczucia niematerialne. Liczy się rozgłos i popularność, a czasem i utwierdzenie w przekonaniu, że głupota jest jak wszechświat - nieskończona. Dlaczego?
Serwisy szafiarenka.pl i szafa.pl postanowiły zorganizować konkurs na najlepiej ubraną uczestniczkę powstania. Do wygrania konkursu mogła przyczynić się koszulka, która ma przypominać zeschniętą krew po kuli. Niektóre granicę nie powinny być naruszone i choć pewnie zaangażowanie tego typu seriwsów miało wzbudzić ciekawość historyczną młodych kobiet, to wydaję mi się, że choć przemawiały przez to jakieś wyższe głosy (w co powątpiewam), nie powinno być to tematem poruszanym między kawą, a ciastkiem, a tymbardziej fotografowane.



Jak widać, nawet z najbardziej uroczystej chwili i najbardziej wzniosłego wydarzenia można zrobić kpinę. Cieszymy się, że pamiętamy jako społeczeństwo o smutej historii naszego kraju. Jednak wydaję mi się, że pamięć niektórych staje się zbędna skoro nie ma do pokazania niczego... poza głupotą. Zamiast kupowania koszulek za 79 zł inspirowaną wydarzeniami z 1944 roku, lepiej kupić znicz za 2 zł i po prostu wybrać się na najbliższy cmenatarz, aby zjednoczyć się choć przez chwilę z ofiarami.
Oto naga prawda. Potraktowano nas gorzej niż satelitów Hitlera, gorzej niż Włochy, Rumunię, Finlandię. Niechaj sprawiedliwy Bóg osądzi straszliwą krzywdę, jaką cierpi naród polski, i niechaj ześle zasłużoną karę na wszystkich, którzy ponoszą winę. Twoi bohaterowie to żołnierze, których jedyną bronią przeciwko czołgom, samolotom i działom są pistolety i butelki z benzyną. Twoi bohaterowie to kobiety, które opatrywały rannych i przenosiły meldunki pod gradem kul, które przygotowywały w zbombardowanych piwnicach zrujnowanych domów jedzenie dla dorosłych i dzieci i które niosły pociechę umierającym. Twoi bohaterowie to dzieci, które bawiły się spokojnie wśród dymiących ruin. To lud Warszawy. Naród, który potrafił wykrzesać z siebie tak powszechne bohaterstwo, jest narodem nieśmiertelnym. Bo ci, którzy zginęli, już zwyciężyli, a ci, którzy żyją, będą walczyć i zwyciężać i znów dawać świadectwo, że Polska żyje, póki żyją Polacy. ~ Norman Davies


Martyna.