poniedziałek, 23 grudnia 2013

Christmas time

Choinka, zapach świeżo zrobionych pierniczków, piękna choinka, świąteczne piosenki... znam to, a Ty?
Chyba każdy od dziecka czekał na ten dzień z wielką radością i oczekiwaniem, aż do momentu znalezienia prezentu pod choinką. Rodzinny czas, świąteczne filmy, śnieg lub jego brak- tak kochani, to właśnie święta!

Z tej okazji życzymy Wam samych pięknych chwil w życiu, niezapomnianych wspomnień z tych świąt, jak i każdych kolejnych, rodzinnego ciepła i bezpiecznych powrotów ;) Aby każdy prezent, był tym wymarzonym, a każdy uśmiech i miłe słowo, tym zapamiętanym! Abyście stawiali sobie jeszcze wyższe cele i do nich dosięgali, a każdą porażkę traktowali z przymrużeniem oka, więcej życzliwości dla innych ludzi i uśmiechu, na każdy dzień nowego roku!






Merry Christmas kochani! ;)




niedziela, 15 grudnia 2013

Od kuchni

Kiedy gotuję wszystko oddaje w ręce umysłu, kuchnia fantazji pełna jest smaków i zapachów przyprawiających o dreszcze. Nutka ciekawości, szczypta wyobraźni, pół litra słodkiego ryzyka- to cały przepis na niebo w gębie.



Chciałoby się, żeby wyżej wymieniony cytat, oddawał w pełni rzeczywistość. Niestety, w przygodach kulinarnych jestem dopiero na poziomie podstawowym, ale przecież nie od razu Kraków zbudowano.

Od niedawna ciut zmieniłyśmy tematykę naszego bloga i skusiłyśmy się na odrobinę prywaty, aby zupełnie nie zanudzać Was naszymi refleksjami, ale również i dokonaniami. Dzisiejszy post to czyste chwalenie się tego, jakie z nas nieidealne kuchareczki!

Może niektórych zachwycę swoją zdolnością odczytywania kalendarza, ale już za tydzień będziemy wypatrywać pierwszej gwiazdki, ubierać bezwstydnie nagą choinkę, delektować się potrawami przyrządzonymi przez nas samych, jak i naszych bliskich, spędzać magiczny czas w gronie rodziny, a następnie śpiewać kolędy niczym profesjonaliści z telewizji.
Może mój opis nie brzmi dość zachęcająco, jednakże jestem dość sceptycznie nastawiona do tego okresu, może za niedługo też zarażę się magią świąt, ponieważ z niecierpliwością czekam na chwilę, kiedy przemówi do mnie mój Kot :D

Przechodząc do meritum, postanowiłyśmy upiec świąteczne ciasteczka, przepis był dość prosty i pochodził z głowy Mad. Muszę przyznać, że cała w mące i w cieście, poczułam klimat świąteczny. W kuchni panował eufemistyczny artystyczny nieład, a my bawiłyśmy się cudownie w rytm muzyki, wsypując słodkości na pierniki.
To, co zrobimy sami, cieszy nas tym bardziej, jeśli możemy małym gestem spowodować uśmiech na czyjeś twarzy. Uwielbiam potrawy mojej babci, aczkolwiek sama powoli odczuwam potrzebę eksperymentowania w kuchni. Motywujący jest do tego fakt, że można stworzyć coś wspólnie i jeszcze smacznie zjeść... w międzyczasie podjadając bezkarnie produkty :P 


Na dniach zapewne zacznie się świąteczne szaleństwo, gonitwa za prezentami, sprzątanie, gotowanie… w tym wszystkim życzę Wam, aby towarzyszyli Wam najbliżsi i każdą (nie)kulinarną porażkę zamienili w sukces ;) 
A przed Wami instragramowa zrzuta, bo jesteśmy TRENDI!









Miłego wieczoru!
Martyna.




poniedziałek, 9 grudnia 2013

#zmian ciąg dalszy

Za nami już 60 postów na blogu!
Niestety Marta, odeszła z naszego dziennikarskiego pokładu. Na placu boju zostałyśmy same- stąd nowy wygląd naszego bloga, mamy nadzieję, że Wam się spodoba!
Na co możecie liczyć w dalszym ciągu? Na sporo recenzji, porad odnośnie zdrowego odżywiania się, mojego 'ironicznego' komentowania, a przede wszystkim chciałybyśmy pokazać Wam też muzykę. Tę, którą słuchamy, kochamy i bez której chyba, nie możemy żyć :)
Będą pojawiały się też zdjęcia, obrazy i inspiracje.



Piosenka z pozdrowieniami dla Fit, wierzymy że wrócisz!
Miłego wieczoru!




sobota, 7 grudnia 2013

Hyhyhyhy


Razem z Mad oraz naszą przyjaciółką Kają, wybrałyśmy się na koncert ParExellence&Jamala&Grubsona w Mega Clubie. Mimo usilnych starań, Orkan Ksawery w połączeniu ze śniegiem, nie przeszkodził nam, by zacnie rozpocząć sezon świąteczny od dawki pozytywnej energii. Niech koniec stanie się początkiem: w MEGA było MEGA! Komunikacja miejsca oraz warunki atmosferyczne uniemożliwiły nam wstawienie się punktualnie na imprezę, a co za tym idzie przesłuchanie repertuaru prezentowanego przez ParExellence, więc aby nie zostać zupełnie w tyle, odsłuchałam ich tracków  na youtubie: http://www.youtube.com/watch?v=_SN6CaDfum8 jeśli jest DJ KEBS, to musi być dobre ;) Dotarłyśmy jednakże szczęśliwie na Jamala, przebiłyśmy się przez tłum, którego wczoraj delikatnie mówiąc nie brakowało. Wsłuchując się w „Peron” czy „Słowo” jednogłośnie stwierdziłyśmy, że było to raczej zwykłe odśpiewanie, identycznie jak na płycie. Dla niektórych może nie jest to minusem, jednak my na koncercie spodziewamy się nie tylko „suchego” odsłuchu, ale i również jakiegoś zaskoczenia, energii, którą można odczuć tylko na spotkaniu z artystą. Choć bardzo go cenię, tym razem do mnie nie przemówił. Może mam takie odczucia w porównaniu do tego, co działo się później. 
A działo się tak dużo, że nie ogarniałam jak garstka ludzi w jednej chwile może tak rozkręcić imprezę. Ekipa z Rybnika zaraziła nas pozytywną energią przekazywaną od ludzi, dla ludzi. Najpierw było słowo, a potem było PYK!



Całość była „spontanicznie zaplanowana” i nie zabrakło niczego. Były oświadczyny, urodziny, odśpiewane sto lat razy dwa, taniec, fala, pogo, śmiech, pot, łzy, radość! Wszystko, czego moglibyśmy się spodziewać na tego typu koncertach, a zarazem wszystko co występuje tak rzadko. Koncert był zróżnicowany, od klasycznych kawałków mających milion wyświetleń na youtubie – „Na szczycie”, „Ostatni”, „Właściwy kurs”, „Koniec” aż po typowo poryte, papudraczowe  - te za które Grubsona kojarzymy i kochamy najbardziej. Podobało mi się również to, że były one zagrane w sposób dotąd nieznany, w nowej aranżacji. Poznaliśmy więc nasze ulubione tracki na nowo. Było gorąco jak na Karaibach, a bity bujały niczym Ksawery za oknem! Choć BRK nie podchodzi mi aż tak bardzo jako raper, za konsolą poradził sobie znakomicie. Nie zabrakło dancehall’u, dubstep’u, drum and bassu oraz scratche, które uwielbiam! Jarecki radził sobie wyśmienicie w przebraniu Mikołaja, aż chyba cofnę się do czasów dzieciństwa i zacznę w niego wierzyć ;) Ku zaskoczeniu pojawił się Metrowy ze swoim charakterystycznym głosem. Publiczność doceniła również tych z „muzycznego backstagu” odpowiadających za linie melodyczną. W Katowicach odbył się  koncert kończący trasę RudeBoy. Wszystko zostało uwiecznione na kamerze, a film, który ma powstać będzie chyba najlepszą polską komedią XXI wieku.  Tomasz radził nie oglądać, posłuchacie go? ;) A co działo się później? 1:40, wszyscy już się zbierają (nocne autobusy, praca, zbyt duże stężenie alkoholu we krwi), a chłopaki dalej nie przestają rozdawać wirusa pozytywnej energii. Gdyby nie ograniczenia czasowe, wydaję mi się, że impreza trwałaby do rana! Po raz pierwszy widziałam taką frekwencję w Mega Clubie. Słuchając najnowszej piosenki RudeBoyTour, wszyscy łączyliśmy się w klimacie tańcząc układ, którego nauczyli nas szanowni instruktorzy Jarecki oraz Tomasz. Po rocznym koncertowaniu, ten stawiam na podium czekając na kolejną strzykawkę z endorfiną! A do tego czasu niesiemy miłość, pokój, wzajemny szacunek i nie zapominajmy…


NAPIE*DALAĆ… MIŁOŚCIĄ
NAPIE*DALAĆ… MUZYKĄ!



Martyna.




wtorek, 3 grudnia 2013

PRZEDświąteczna gorączka


Lampki na choinkach, świąteczne promocje w sklepach, propozycje na prezenty, to tylko kilka rzeczy, którymi już karmią nas media, supermarkety oraz centra handlowe. Ale czy huczenie o świętach Bożego Narodzenia od co najmniej listopada nie jest lekką przesadą?


Idziemy z duchem czasu, postępu technologicznego, podążamy za modą... Właśnie! Za modą, którą podpatrujemy z zachodu. Od zarania dziejów zachód był czymś "lepszym" i bardziej nowoczesnym. Trudno się nie zgodzić, ale czy nie dzieje się tak, że dążymy do tego by żyć tak jak ludzie z zachodu?
Święta dla każdego są okresem, w którym spotykamy się z rodziną, jednoczymy, wybaczamy i pomagamy tym, którzy nie mają możliwości spędzenia świąt w gronie rodzinnym i w miejscu, które jest ciepłe oraz pełne dobrego nastroju. Obdarowywanie się prezentami jest tradycją taką samą jak słynne dwanaście potraw. Tradycje w każdym regionie są różne, ale chyba powoli dochodzimy do pełnej komercjalizacji. Przykładem może być wspomniane już przeze mnie wcześniej strojenie otaczających nas sklepów ozdobami świątecznymi, oraz reklamy w mediach, które jasno sugerują nam o zbliżających się świętach dużo czasu przez. Idąc w połowie listopada przez centrum handlowe widzę choinkę wystrojoną w lampki, bombki i inne ozdoby choinkowe. Jeszcze przed nami mikołajki, a świat już huczy świętami Bożego Narodzenia.
Dziś chyba dla większości najważniejsze jest ile wydamy na prezenty, martwimy się o to czy wystarczy nam na podstawowe dogodności podczas świąt. Każdy chciałby zapewnić rodzinną atmosferę trzymając się tradycji, ale z coraz cieńszym portfelem coraz trudniej wychodzi to większości społeczeństwa.
Z drugiej strony możemy powiedzieć, że nawet gdybyśmy się chcieli trzymać tradycji, to przeszkodą nie jest tylko i wyłącznie portfel, ale również możliwość posiadania tego co powinno się znaleźć na wigilijnym stole. Obrońcy zwierząt zakazują nam spożywać karpia, kapusta z grzybami nie jest już robiona w większości domów samodzielnie przez matki i babcie, lecz dla własnej wygody idziemy do supermarketu.

Myślę, że gdybym teraz nie wspomniała o jeszcze jednej ważnej sprawie, wielu miałoby mi to za złe. Otóż czy święta w tym roku będą tymi prawdziwymi świętami? Czy wieczór wigilijny bez Kevina będzie tym samym wieczorem, który przeżywam np ja od dzieciństwa? Film, który powoli wszedł chyba w tradycję świąteczną w Polsce, w tym roku został wyemitowany chyba zdecydowanie za wcześnie.

Do świąt co prawda jeszcze sporo czasu i pewnie zostanie napisany przez którąś z nas post dotyczący tego miłego, rodzinnego i ciepłego okresu, ale jeśli chodzi o samą atmosferę, niech każdy z osobna zada sobie pytanie, czy w dobie nowoczesności i podążaniu za trendami czujemy jeszcze atmosferę świąteczną taką jak w dzieciństwie?

Fit.





niedziela, 1 grudnia 2013

Koncertowo

Szczerze muszę przyznać, że chciałam zrelacjonować pobyt na tegorocznym ŚLĄSKIM RAP FESTIWALU, jednakże zrobiłam podstawowy błąd – nie zabrałam się za przelanie przemyśleń od razu, tj. 15 listopada, a dopiero teraz natchnęła mnie inspiracja. I tak jak powiadają nasi szanowni wykładowcy na zajęciach – czy do wywiadu czy do wspomnianej już relacji – przysiadamy od razu, a maksymalnie do dwóch dni po evencie. Może większość z Was posiadła już tą tajemną wiedzę, może dla mnie lepiej póżno niż pożniej.
Próbując wybrnąć z sytuacji, w niedzielny wieczór postanowiłam zadać sobie pytanie – na co chętniej przeznaczamy nasze fundusze, na  zakup biletu czy na kupno płyty naszego ulubionego wykonawcy?
Nie oszukujmy się,  w dzisiejszych czasach jako studenci mamy dość skromny budżet i masę wątpliwości co zrobić, żeby zarobić, a się nie narobić. W dobie kryzysu, płyta czy koncert? ;)
Niewątpliwie fantastycznym przeżyciem jest założenie słuchawek i oddanie się esencji muzyki. Treści, która przemawia do nas, budząc wspomnienia czy tworząc w nas czasem zupełnie nowe poglądy na zastaną rzeczywistość.
Tak naprawdę, każdej naszej emocji możemy przypisać ulubiony track. Nierzadko powodują łzy, czasem i wybuch radości, aż skaczemy i bujamy się w rytm bitu. Otóż to, osobiście jestem zwolenniczką bliskiego spotkania z artystą, tzn. nie tylko słuchać, ale również zobaczyć jak radzi sobie z żywą publiką, jak potrafi rozbudzić czy opanować euforię słuchaczy/widzów.
Są jednak artyści, którzy swoje umiejętności  potrafią przelać na kartkę papieru, jednakże „rozbujanie” publiki wychodzi im ciut słabiej.
Za przykład może posłużyć  nowo odkryty na hip-hopowej scenie „Mam na imię Aleksander”, którego teksty wyrażają czystą-brudną prawdę życiową, smutek oraz tęsknotę za czymś odległym. Niestety, gorzej sprawdzają się na koncertach, gdy publika jest żądna prawdziwego ognia i energii.
Nie umniejszając jego zdolności, pragnę zauważyć, że niektórzy artyści przemawiają do nas lepiej w zaciszu domowym, w skupieniu, gdzie jak mawia Nosowska, jesteśmy tylko my , cisza i czas… czas na refleksje i wnioski.
Są również ci, którzy na scenie czują się jak przysłowiowa ryba w wodzie, mowa tutaj o nikim innym jak o Tomaszu Iwańcu, znanym jako Grubson, który swoją żywiołowością potrafiłby nakarmić cały świat, a przynajmniej ten hip-hopowy. Nie chwaląc się, razem z Mad (i naszą wspaniałą Kają :*) wybieramy się na jego koncert w Mega Clubie już 6 grudnia. Ciekawe jaką trzodę zrobi tym razem ;)

Na koniec warto zaznaczyć, że koncerty to również możliwość spotkania ludzi z podobną zajawką, klimatem oraz pasją. W końcu, hip-hop nie dzieli nas, a łączy! Także kupujcie polskie rap płyty, szanujcie sąsiadów i wyczekujcie na nową porcję koncertów swoich ulubieńców ;)




Martyna.