niedziela, 1 czerwca 2014

spacerowałam z Tobą w pewnym śnie

"Meleficent" - film inspirowany postacią Diaboliny z disneyowskiej baśni przygodowej o śpiącej królewnie z 1959 roku. Dzień Dziecka za nami, podobnie jak premiera najnowszej produkcji Disneya. Dla wszystkich, którzy chcieli się wybrać z młodszymi członkami rodziny - nie polecam, ponieważ to historia dla nieco starszych widzów. Rolę tym razem odwróciły się i główną bohaterką nie była najsłynniejsza śpiąca istota, a czarny charakter, który uśpił dobrze znaną nam królewnę. Historia lubi się potwarzać, ale niekoniecznie zmieniać... co na to wszystko powiedziałby Walt Disney?



Opowieść poznajemy zupełnie z innej perspektywy. Mój świat przeżył niemałe turbulencję, ponieważ przed moimi oczami pojawiła się każda "niedobra" postać z bajek uznawanych za klasyki... gdyby tak naprawdę zagłębić się w ich wnętrze, poznać motywy działania, emocje i przeszłość... nie wszystko wydaje się czarne i białe, poznajemy prawdziwe życie, a więc wszystkie z odcieni szarości... Dzięki wydarzeniom opisanym na nowo, każda księżniczka powinna obciać swój złotowłosy warkocz, zamknąć okno i przestać wypatrywać księcia na białym koniu, ponieważ prawdziwa miłość w tym wydaniu przestaje być kojarzona tylko i wyłącznie z "żyli długo i szczęśliwie". Niesamowita Angelina Jolie wcieliła się w rolę Czarnownicy, która włada swym królestwem w obronie przed ludzmi. Broni się przed ludzkim zakłamaniem, przed sytuacjami zabarwionymi fałszem i obłudą, choć przecież sama będąc wiedźmą nierzadko gra nieczysto oszukując rzeczywistość.


Diabolina spotyka miłość swojego życia i jak każda kobieta - wspina się wysoko ponad chmury na swoich skrzydłach pełnych najpiękniejszych uczuć, aby zaraz równie wysoko znaleźć się w piekle, już bez skrzydeł, ale z wielkim smutkiem i jeszcze większym pragnieniem zemsty. Ta jednak okazuje się być słabsza od prawdziwej miłości, lecz już nie do mężczyzny, a do niewinnego serca, które swym uśmiechem potrafi rozczulić najtwardszy głaz...


Efekty specjalne przenoszą nas w magiczny świat znany tylko z wyobraźni. Jeśli jesteś osobą nieszablonową, ciekawią Cię nieschematyczne rozwiązania i nie boisz się zgłębić prawdy o bohaterach z dziecięcych lat - to na pewno film dla Ciebie! Z góry uprzedzam, że 97 minut mija zdecydowanie za szybko, pozostawiając niedosyt. Może uda się przenieść baśniowy morał na życie i spojrzymy na siebie ciut łagodniej, bo przecież nie jesteśmy ani tylko dobrzy, ani tylko źli. Te siły mieszkają w nas, nie kolidując ze sobą. Prowadzą nieustanny dialog. Każde zło może stać się dobrem, a każde dobro złem. Wszystko zależy od punktu widzenia i... siedzenia.



Warto było czekać, aby poznać tą podukcję w zupełnie innym wydaniu, bo w końcu wszystko będzie dobrze, jeśli nie jest dobrze, to jeszcze nie jest koniec...
Martyna.





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz