czwartek, 28 listopada 2013

Z filmami na bieżąco

Ostatnio mój wybór padł na 4 nowości kinowe: Adwokat, Kapitan Phillips, Igrzyska Śmierci II: w pierścieniu ognia oraz Wyścig!

                                                                                          Zacznę od Adwokata. Wybrałam ten film raczej ze względu na dobrych aktorów niż samą zapowiedź filmu (chociaż pierwsze sekundy traileru są naprawdę słodkie!). Penelope Cruz, Cameron Diaz, Brad Pitt to chyba aktorzy znani dokładnie wszystkim. Trochę intryg, miłości, pikantnych scen, ale wszystko to obraca się wokół 'brudnych pieniędzy' i chęci władzy. Szczerze mówiąc momentami ten film staję się dziwny, o czym mogą świadczyć tygrysy jeżdżące w aucie czy też bywające na imprezach! Filmweb ocenił tę produkcję 5,4/10, z czym do końca się nie zgadzam. To pokręcony, ale nie aż tak słaby film! Warto zobaczyć i ocenić samemu, choćby ze względu na piękną Penelopę Cruz i intrygującą, momentami dziwną postać Cameron Diaz :) dla mnie (3/5) bo momentami czułam się zagubiona w tym filmie z moją siostrą bliźniaczką!






KAPITAN PHILLIPS- historia pewnego statku, który spokojnie wraz ze swoją załogą i dominującym kapitanem przewozi jakiś tajemniczy towar, przez niebezpieczne tereny. Jak łatwo się domyślić, zostaję napadnięty przez głodnych pieniędzy i władzy murzynów nazwanych piratami. Początkowo śmieszyło mnie to określenie bo piratów kojarzę raczej z groźnymi, potężnymi mężczyznami, z wielkimi brodami i hakami zamiast dłoni. Taką wizję tych postaci, ukształtował w moim mniemaniu film z Johnem Deepem 'Piraci z karaibów', tu jednak pokazano nam to w odmienny sposób. Sporo walki, porwanie, groźne momenty, walka dobra ze złem. Może moja recenzja brzmi dość banalnie, ale niebanalny to jest film! Polecam w sumie każdemu i młodym i starszym ludziom, ze względu na sam film i jak aktorstwo. (4+/5)







IGRZYSKA ŚMIERCI- z pozoru to film dla nastolatek, w większości dziewczyn, ale niekoniecznie! Szczerze mówiąc, I część tego filmu zawiodła mnie bardzo, ponieważ książka okazała się dużo lepsza niż film. Jennifer Lawrence jednak w II części filmu postarała się dużo bardziej niż w I. Barwnie pokazana cała historia igrzysk, walki o przetrwanie i moc przyjaźni. Jednak mimo wszystko cieszę się, że świat tam przedstawiony nie ma szans istnieć naprawdę bo życie w takich dystryktach musiałoby być straszne, a wręcz niemożliwe! Z całą pewnością czekam na kolejną część tego filmu. (4/5)











WYŚCIG- biograficzny, dramat sportowy. Historia Jamesa Hunta oraz Nikiego Laudy. Naprawdę dobry film dla fanów formuły 1 jak i dla wszystkich ludzi lubiących sport. W piękny i wzruszający sposób, została przedstawiona historia obu tych zawodników. James- typowy przystojniak i  kobieciarz, lubiący alkohol i papierosy, rywalizację i emocje temu towarzyszące oraz Niki- spokojny, cichy, niesamowicie inteligentny człowiek, znający się na autach i fizyce. Skontrastowane, a jednak bardzo podobne postacie. Oboje darzą wyścigi prawdziwą miłością. Dramat bo w połowie filmu następuję wypadek, nieszczęśliwy, a wręcz tragiczny, w którym poważne obrażenia odnosi Niki. Smutny,a zarazem wesoły film. Wzruszający, momentami ironicznie śmieszny. Pokazuję walkę o życie, jednocześnie trofeum. Dwa różne, ale podobne poglądy na życie i pasję. Ryzyko dużo większe niż 20%. Bardzo podoba mi się odwzorowanie w tym filmu zarówno aut, samych wyścigów i czasu bo wydarzenia tam dzieją się około 1976r. Ciekawa historia, która datą bardziej dotyczy mojego taty, a ja dzięki temu filmowi- mogłam poznać wspaniałych sportowców. Jako, że sport kocham, ale niekoniecznie formułę 1- po tym filmie zmieniam zdanie. Zawsze uważałam, że to jest wyścig- które auto jest silniejsze, a tak naprawdę to inteligencja i opanowanie zawodnika. Podziwiam wszystkich sportowców, a film oceniam na 5/5. Warto zobaczyć :)




Filmoholiczka, Mad.




niedziela, 24 listopada 2013

Jesteś tym, co jesz

    Internet, telefon, Fast food - zdaje się, że między innymi bez tych trzech podmiotów nie wyobrażamy sobie XXI wieku.

       Choć wszystko używane z głową nie szkodzi, chciałabym wziąć na widelec ten ostatni.
Szybkie jedzenie, jeszcze szybsze życie. Czy jeszcze jakiś zwykły zjadacz chleba, potrafi sobie zwizualizować świat bez fast foodów?
   Gdy w 1948 roku bracia Mcdonald's wpadli na pomysł założenia restauracji w Kalifornii, ludzie oszaleli na punkcie hamburgerów, hot dogów, kebabów, frytek i innych tego typu przekąsek. Wybierając się na miasto, sięgamy po bułkę z kotletem i ogórkiem,  podczas seansu filmowego stawiamy na popcorn, wieczory ze znajomymi umilają nam chipsy. Czyli w skrócie: węglowodany, tłuszcz, puste kalorie, które w najlepszym wypadku zmienią się w niepotrzebne fałdki (dla mężczyzn problem niezauważalny), jednakże w najgorszym - nadciśnienie, choroby wieńcowe, zawał, podwyższenie poziomu cholesterolu, cukrzyca... dla nas, młodych, brzmi nieprawdopodobnie? Każdy z nas jednak oglądał "Super size me". Morgan Spurlock ukazał doskonale jakie są skutki dla naszego organizmu, gdy nie dostarczamy mu niezbędnych witamin, minerałów oraz błonnika.
   Problemy z nadwagą czy otyłością ma prawie 100 milionów Amerykanów. Choć technologicznie nie potrafimy dogonić tego kontynentu, żywność jest u nas podobnie modyfikowana i równie zagraża naszemu zdrowiu. Coraz więcej osób z wygody, wybiera jedzenie na mieście - tanio i w ekspresowym tempie. Wybieramy to, co wszyscy, to, co tanie, to co modne, to co szybkie. Gdzie w tym wszystkim chwila refleksji, zastanowienia? Konsumpcjonizm prowadzi nas do kompletnej bezmyślności. Czy jesteśmy aż tak nieświadomym konsumentem i przyjmiemy wszystko, co nam podane, byleby w najniższej cenie?
   Nie zrezygnujemy zupełnie z junk food, otaczają nas zewsząd i czasem nie potrafimy przejść obok obojętnie. Choć niekoniecznie zdrowe, bywają naprawdę smaczne. Wydaję mi się jednak, że zdrowie i świadome wybieranie produktów jest priorytetem i powinno nam towarzyszyć bezwzględu na naszą masę ciała. Bo ta choć zdaje się być prawidłowa, nie wskazuje jak wycieńczony jest nasz organizm ubogi w witaminy.
Fast foody mają bardzo wysoki indeks glikemiczny, który określa wzrost poziomu cukru we krwi. Po mile spędzonym czasie w restauracji typu Mcdonald’s jesteśmy najedzeni, ponieważ nasz poziom cukru gwałtownie wzrasta, aby równie gwałtownie spaść, i później nie wiedzieć z jakich powodów, stajemy się głodni.
Zaś produkty z niskim indeksem glikemicznym, tzn. naturalne i nieprzetworzone, sprawiają, że poziom cukru w naszym organizmie jest stabilny, a brzuszek nam nie burczy aż do następnego zdrowego posiłku ;)
  Dla niektórych może być zaskoczeniem, że zdrowa żywność to nie tylko szpinak, który wciskała nam babcia, sałata dodawana do obiadu czy marchewka przegryzana przez Królika Bugs'a. Zdrową żywność możemy zdefiniować w najprostszy sposób – to po prostu zamienniki produktów zawierających puste kalorie.
Każdy posiadacz kuchni, sam może przyrządzić "hamburgera", "hot doga" czy "popcorn".
    Kolejną istotną sprawą, jest wyrzucenie, przekreślenie czy spalenie dwóch słów: GŁODÓWKA oraz DIETA.
Najistotniejszym zadaniem w zdrowym stylu życia, są regularne posiłki w odstępach 2,5-3 godziny. Przygotowując sobie posiłki, jesteśmy świadomi tego, co jemy i jakie mogą być dalsze skutki. Dieta jest krótkookresowa, nie wytrzymamy całe życie jedząc 1500 kalorii, no i ile przyjemności by nas ominęło? Kobiety odchudzają się na ważne okazje, na Sylwestra nieuchronnie zbliżającego się, aby „wcisnąć” się w zeszłoroczną kreacje. I cudownie! Z małym haczykiem – czeka tę piękną damę efekt jojo. Zdrowe odżywianie + ćwiczenia to przepis na sukces! Muszę Was również zaskoczyć, że warzywa odpowiednio przygotowane, mogą nam idealnie zastąpić zestaw dużych frytek, a świeże owoce mogą być zamiennikiem tłustych wuzetek pieczonych na głębokim tłuszczu.
http://bebzol.com/pl/Zobacz-czym-nas-karmia-w-sieciowkach.131656.html - polecam zajrzeć, w gwoli przypomnienia ulubionych potraw.
  



         Mad i Fit w chwili nieświadomości, zaprosiły mnie do współpracy przy blogu ;) Tak więc nietypowo kończąc, chciałabym się pokrótce przedstawić. Skromność uniemożliwia mi pisanie o sobie, także poznacie mnie poprzez świat, który będę chciała Wam pokazać - świat moich myśli i pasji. Martyna.





środa, 20 listopada 2013

#egidasięzmienia #Mad_Fit

Jak co środę zapraszamy do słuchania naszej audycji, 17.30- 19.00. Dzisiaj mówić będziemy o sporcie, zagłębimy się w znaną wszystkim ligę mistrzów oraz plus ligę, a nawet orlen ligę! Później przeprowadzimy krótką rozmowę z naszym gościem i porozmawiamy na jakiś publicystyczny temat ;)

Musicie być z nami bo środowe wieczory tylko z radiem egida!
http://www.egida.us.edu.pl/

A jeśli chodzi o naszego bloga, to serdecznie chciałybyśmy powitać trzecią osobę, która będzie miała przyjemność pisania i dzielenia się z nami swoimi artykułami i przemyśleniami. Jest to Martyna, młody talent, dziewczyna nietuzinkowa i jedyna w swoim rodzaju! :) Co to oznacza dla naszych czytelników?
Jeszcze więcej czytania i zagłębianie się w nasz dziennikarski świat ;) Zmiany nastąpią niebawem, a my z niecierpliwością czekamy na odzew ze strony Martyny, zatem followmf! ;)



Pozdrawiamy, cała trójka ;)




czwartek, 14 listopada 2013

Egida

Za nami kolejna audycja! Pojawiły się jak zawsze informację ze świata sportu: była plus liga, piłka nożna, koszykówka, piłka ręczna.. a nawet dyscyplina jaką są SZACHY :)
Później komentowaliśmy portale społecznościowe, głównie Twittera bo to teraz dość głośny temat w prasie. Recykling, wydarzenia z 11 Listopada oraz nowinki technologiczne. Dziękujemy za obecność słuchaczom, którzy byli z nami i serdecznie ich wszystkich pozdrawiamy ;*
A Ci, którzy nie byli z nami mogą się zrehabilitować w przyszłą środę, bądźcie z nami.

... TAKIE RZECZY TYLKO W RADIU EGIDA ;)




Mad_Fit




poniedziałek, 11 listopada 2013

Teatr, a telewizja

Ostatnio coraz częściej natrafiam na artykuły, w których autor zastanawia się nad tym jaki miano stosunek do teatru kiedyś, a jaki dziś. Wielu znanych i cenionych aktorów również wypowiada się na ten temat i z niektórymi myślę, że należy się zgodzić.



Otóż kiedyś, teatr był miejscem gdzie występowano z dumą, a praca tam równała się z dobrym zarobkiem. Nie twierdzę, że dziś występuje się tam z pogardą, ponieważ dla wielu aktorów teatr jest nadal tym samym miejscem pracy, do którego chodzą z ogromną chęcią, a wpisywanie w CV przedstawień, których występują napawa ich dumą.
Ale zastanówmy się nad tym jaki stosunek mamy do teatru my, widzowie. Czy nie jest tak, że chętniej wybieramy się do kina niż do teatru? Czy nie jest tak, że stając przed wyborem spędzenia wieczoru z ukochaną osobą, wybieramy lenistwo na kanapie z pilotem w ręku niż wyjście do teatru? Odpowiedź jest prosta, TAK. Oczywiście mówię tylko o większości, a może inaczej, o przeciętnym człowieku.
Teraz coś o nas, młodych. Dla większości z nas teatr kojarzy się z miejscem nudnym, poważnym, przeznaczonym tylko dla starszych i poważnych ludzi. Przez to wybieramy inne miejsca rozrywki, a często jest tak, ze wśród młodych teatr jest symbolem tzw. sztywniactwa i wstydzimy się tam chodzić, a już "co gorsze" pochwalić tym, ze byliśmy na jakimś dobrym spektaklu. Sztywniactwo, o którym wspomniałam może wziąć się stąd, ze do teatru obowiązuje odpowiedni ubiór, a przynajmniej obowiązywał. Mam na myśli fakt, ze w dzisiejszych czasach możemy zaobserwować, że mało kogo już obchodzi ubiór w to miejsce. Kiedyś wyjście do teatru wiązało się z garniturem u mężczyzn, a sukienką, bądź spódnicą za kolano i brakiem dekoltu u kobiet. Dziś możemy zaobserwować, że na premiery spektakli, które cieszą się popularnością i biorą w nich udział (oczywiście tylko jako widzowie) tzw. celebryci, zważają na strój aż przesadnie. Jest to dość przykre zjawisko w momencie gdy do teatru, miejsca niegdyś uważanego za poważne miejsce, wkracza Pani Siwiec z biustem na wierzchu. Do końca nie wiemy czy jej zamiarem jest wywołać skandal czy po prostu jest taką osobą, ponieważ na skandalach zbudowała swoją "karierę" i być może jest tylko i wyłącznie skandalistką, a skandal to jej życie. Zbyt zagłębiłam się w tę osobę już, wróćmy do teatru...
Kiedyś musiał nastąpić ten wątek dotyczący pieniędzy. Dzisiejszy świat kręci się tylko wokół nich, więc dziwnym byłoby nie wspomnieć o nich! ;)
Kiedyś otrzymanie roli w teatrze wiązało się z ogromnym zarobkiem, natomiast rola otrzymana w telewizji była najprościej mówiąc wstydem dla dobrego aktora. Nie mówię już tutaj o reklamach.. bo wziąć udział w reklamie w tamtych czasach było kompletnym brakiem myślenia, ponieważ taki aktor mógł się pożegnać z jakimikolwiek propozycjami ze strony teatru. Dziś natomiast gra w teatrze dla niektórych aktorów jest tylko "dorobieniem sobie" do zarabianych pieniędzy z seriali i filmów oraz reklam. Jest wielu aktorów, którzy utrzymują się tylko z ról w teatrze, a role w produkcjach kinowych są dobierane z rozwagą i nie mogą się one okazać przeciętnością, lecz średnia pensja w teatrze to kwota 300-400 zł. Wystarczy ten zarobek porównać z średnim zarobkiem aktorki serialowej, która za dzień pracy otrzymuje kwotę w wysokości powyżej 10 tys. zł! Przykry fakt, ale niezaprzeczalny. A warto zwrócić na to zjawisko uwagę, ponieważ za parę lat może nastać taki okres, że teatry znikną, a świat opanuje tylko oglądanie w telewizji seriali, które nas ogłupiają typu "Miłość na bogato". Natomiast zawód aktor, będzie kojarzyć się tylko i wyłącznie z osobą nieposiadającą tego wykształcenia, a role otrzymywać będą osoby, które mają tylko "parcie na szkło".

Podsumowując, każdy powinien zadać sobie pytanie, czy wybralibyśmy się do teatru? I czy nadal jest on czymś ważnym dla ludzi oraz aktorów? Ja mam tylko cichą nadzieję, ze będzie on doceniany zawsze.



Fit




poniedziałek, 4 listopada 2013

Filmów ciąg dalszy

Odnośnie nocy horrorów, zawiodły mnie puszczane filmy.

CARRIE- czyli remake starej wersji tego filmu. Dużo krwi na ekranie i klasyczna przemiana z brzydkiego w piękne kaczątko. Jeśli ktoś tego nie widział, to wiele nie stracił. (2/5)

ISTNIENIE- to jest film momentami zupełnie niezrozumiały dla widza, sytuacje które powtarzają się tam cyklicznie, wcale nie czynią tego filmu zaskakującego, a raczej byłam znudzona wątkami, które były tam poruszane- choć wiele ich nie było. Gatunkowo to niby ma być horror? Trochę jak karuzela, kręcimy się razem z tym filmem w kółko, nie wiedząc jak uciec z kina. (-2/5)

1408- film zrealizowany na podstawie twórczości Stephena Kinga, chyba najlepszy tej nocy. Widziałam go kilka lat temu, więc oglądając go przeżywałam deja vu. Akcja się jakoś toczy, momentami podskoczyłam, ale całość nie sprawiła, że się 'bałam'. Pewnego rodzaju klasyk, więc oceniam na (3/5).
Mgły już nie dałam rady obejrzeć, ale wydaję mi się, że wiele nie straciłam.

Następny mój post, z pewnością dotyczył będzie mojego jedynego, najukochańszego filmu, który zasługuję na najmocniejszą piątkę, ze wszystkich filmów, które w życiu oglądałam ;)





Miłego wieczoru, Mad ;)