American Hustle oraz Ani słowa więcej. To brzmi jak jeden tytuł: ani słowa więcej o American Hustle. Chociaż nie do końca to stwierdzenie jestem w stanie stwierdzić za prawdziwe.
O American już sam plakat sporo mówi- aż 7 nominacji do Złotych Globów, a wyreżyserował twórca 'Poradniku pozytywnego myślenia'' czyli filmu, który w swej okazałości był dobry, a w swej premierze uzyskał na pewno sporo widzów w dzień zakochanych w ubiegłym roku. Moim skromnym zdaniem w ty filmie znajduję się cała istota ludzkości. Miłość lub jej brak, pieniądze i bogactwo kontra bieda i samotność, wspaniała płeć piękna i trochę gorsza płeć przeciwna. Ilość śmiechu przewidzianego w niektórych fragmentach filmu jest zbalansowana z uczuciem niesmaku. A całość w niebanalny sposób zawiera ironię i sarkazm. Główną postacią jest Irving Rosenfeld, który przy swoim boku posiada przepiękną i silną kobietę, która twierdząc po nazwisku i wspólnej przeszłości jest jego żoną. Rosalyn, w której postać wcieliła się młoda aktorka Jennifer Lawrence, jest zdecydowanie moją ulubioną aktorką tego filmu. Kojarzona z okrzykiem "Peeta" w Igrzyskach Śmierci, gdzie grała młodą, jakże silną i twardą kobietę, która musi zmierzyć się z przeciwieństwami losu i własnymi lękami, w tym filmie pokazana jest z całkiem innej strony.
Według krytyków filmów, pokazana została jako uzależniona od alkoholu, centrum zainteresowania i lustra, kobieta przeciętna i znudzona własnych życiem. Całkowicie się z tym nie zgadzam. Zagrała kobietę, zagubioną we własnym świecie, niezwykle silną, delikatnie zepsutą, ale przy tym uwodzącą z własnymi życiowymi wartościami. Broni tego co jej własne, w tym przypadku jest to jej mąż, który zdradza ją z inną kobietą. Dla mnie słabszą osobowością w tym filmie jest właśnie ruda kobieta, Sydney Prosser, która ma wszystko i nic, a dalej nie jest zadowolona z tego co posiada. Zabiera mężczyznę innej kobiecie, po czym ma romans jeszcze z kimś innym. W tym aspekcie widać jej niezdecydowanie, co jest typowe niestety u kobiet. Nie możemy zapomnieć jeszcze o Bradley'u Cooperze, czyli filmowy Richie. Pieniądze, chęć sławy i upragnione dążenie do szczęścia. Oceniam na 4/5. Nie wszystkim się ten film spodoba, z całą pewnością. Momentami za długi, mnie jednak urzekła rola kobiet w tym filmie, z którymi poniekąd się utożsamiam.
Ani słowa więcej- ta komedia nie wymaga wielu słów. Przyjemny, miły film, dobry na chwilę relaksu. Nie wymaga od nas myślenia, jedynie obserwowania wydarzeń na ekranie, które zresztą jesteśmy w stanie przewidzieć. Kobieta po przejściach, spotyka mężczyznę z przeszłością. Ona- przyjazna i szczęśliwa, a on nie do końca doskonały. Wady zwalczane szczerością, a uczucie starannie wypracowane. 3/5
A Ty ile pączków zjadłaś/eś? Mad.
American Hustle - świetny film, aż trudno uwierzyć że jest dziełem Russella, który wcześniej - moim zdaniem - nic ciekawego nie pokazał :)
OdpowiedzUsuńKasia